JACKIEWICZ NA PUNKTY
Rafał Jackiewicz (44-11-2, 21 KO) dołożył kolejne zwycięstwo do swojego rekordu i do upragnionej "pięćdziesiątki" brakuje mu już tylko sześć wygranych. Dziś w Częstochowie odprawił Lajosa Munkacsy (10-9-3, 4 KO).
Były mistrz Europy i pretendent do mistrzostwa świata toczył taktyczną, o dziwo całkiem ciekawą walkę ze swoim doświadczonym rywalem. W pierwszych trzech rundach górował nad nim praktycznie w każdym elemencie, choć ten i tak dzielnie starał się odpowiadać. Polak dystansował Węgra długim lewym prostym, zbierał jego ciosy na gardę kontrując krótkimi sierpami, a także polował na prawy podbródek.
W czwartym starciu wszystko się wyrównało, lecz w piątym Jackiewicz podkręcił tempo i znów zyskał wyraźną przewagę. Ostatnie trzy minuty to już naprawdę ostry finisz, trochę chyba spóźniony, bo Munkacsy z trudem dotrwał do końca z mocno podbitym prawym okiem. Wszyscy sędziowie typowali przewagę Rafała w rozmiarach 60:54.
W mieszanych sztukach walki dąży się do jak najszybszego skończenia walki, a nie robienia widowiska.
Amatora MMA można łatwo oszukać zejściem w nogi lub odwrotnie. Tam nie ma miejsca na wygłupy, bo małe rękawice szybko usypiają.
Jackiewicz nie ma też z kim sparować w swojej wadze, bo nie przypominam sobie nikogo takiego w Nastula Klub.