SOBOTA POLSKICH WETERANÓW

Adamek, Snarski i Zegan – to, co łączy tych dżentelmenów, to oczywiście profesja i fakt, że 16 listopada Anno Domini 2013 ta trójka miała zaprezentować się w walce. Miała, ponieważ jak wiemy pojedynek Adamka prawdopodobnie musi zostać przełożony. Punktem stycznym jest jeszcze rok 1996, w którym wspomniana wyżej trójka zdobywała tytuły mistrza Polski; Adamek w kategorii 75kg, Zegan – 57kg, a Snarski – 60 kg, reprezentując kolejno kluby: KS Jastrzębie, Gwardię Wrocław i Hetmana Białystok. Od tamtego czasu wiele się zmieniło, dlatego nie wypada w tym momencie porównywać walki Snarski – Zegan do tego, co miało czeka w najbliższą sobotę w Veronie Tomasza Adamka (49-2, 29 KO).

To, co osiągnął w swojej karierze "Góral" z Gilowic, to znaczna część tego, co osiągnął polski boks zawodowy w całości. Dlatego właśnie wszelkie komentarze na jego temat, mówiące o tym, że gdyby nie "tytanowa" szczęka, to już dawno byłoby z nim źle, są raczej niezasłużone. Należy skupiać się na tym, co jest, a nie na tym, co by było gdyby, gdyż zagraniczni eksperci i byli bokserzy pytani o polski boks zawodowy kojarzą go z Adamkiem, Gołotą i ostatnio może jeszcze z Włodarczykiem. Jak śpiewa Kazik w jednej z piosenek, "gdyby mama miała… to by była ojcem".

Odkładając jednak na bok drobne przemyślenia, trzeba przyznać, że najbliższy rywal Adamka, czyli Wiaczesław Głazkow (15-0-1, 11 KO), z którym miejmy nadzieję za jakiś czas Polak ostatecznie się spotka, to zawodnik, z jakim jeszcze się nie mierzył – młody, perspektywiczny, niepokonany, z medalem olimpijskim i chyba nie do końca zauważany. Co ważne dla Adamka, dla niego chyba nie ma znaczenia, jak postrzegany jest jego przeciwnik, ponieważ do wszystkich raczej stara się wychodzić z prostym nastawieniem: trzeba wygrać i tyle. Z Głazkowem kojarzą się przede wszystkim dwie walki: pierwsza – to ta z Torem Hamerem, w której pokazał naprawdę duże umiejętności bokserskie i gdzie chciał, tam trafiał rywala, druga – to remis z Malikiem Scottem, gdzie, mam wrażenie, zabrakło mu siły i kondycji. Dlatego decydująca powinna być świeżość Adamka, bo jeśli prześpi pierwsze rundy, to ciężko będzie odrabiać straty, jeżeli młody rywal poczuje się pewnie. Zresztą obaj znają się ze wspólnych sparingów, co powinno działać na korzyść zawodnika bardziej doświadczonego. Pozytywne są też słowa "Górala", który przekonuje, że nie utożsamia sparingu z walką, bo to dwie różne sprawy. Z Głazkowem po prostu nie wypada przegrać po tym, jak się pokonywało Banksa czy Arreolę. Ważne jest jeszcze jedno – Adamek potrzebuje zwycięstwa nad niepokonanym dotąd zawodnikiem, żeby potwierdzić swoją wysoką pozycję, której dotąd wciąż nie utracił, mimo kilku słabszych walk.

Co do walki Snarski – Zegan, która jest głównym wydarzeniem bokserskiej imprezy w Białymstoku, przypomina mi się wywiad udzielony przez Tomasza Adamka jednej z gazet jakiś czas po rewanżowej walce Snarski – Cieślak, w którym w takim jakby zamyśleniu mówił o upływających latach i stwierdził, że słyszał pogłoski o końcu kariery Darka Snarskiego, po czym dodał: "Szkoda, kolejny kolega…" (z kadry). Ta walka, w odróżnieniu od pojedynku Adamka z Głazkowem, jest walką o… no właśnie, o co? Tak naprawdę jest to walka, do której dążył Snarski. Ma się wrażenie, że przebywając na co dzień ze swoimi zawodnikami jako trener, odczuwa on duży głód boksu, w związku z czym kolejna próba zakończenia kariery (którą zainteresował się nawet Adamek) po wygranej nad Cieślakiem nie powiodła się. Teraz znów zapowiada, że to już koniec. Prognozuje też, że wygra i tym razem chyba obie zapowiedzi mogą być prawdziwe. Przede wszystkim Zegan do tej walki był długo namawiany, więc w walce, w której stawką jest samo zwycięstwo dla zwycięstwa przy podobnych parametrach sportowych, górą powinien być ten, kto będzie bardziej zmotywowany, a to powinien być atut Snarskiego, ciągle próbującemu coś komuś udowadniać – albo samemu, albo przy pomocy swoich bokserów, jak chociażby Świerzbińskiego czy Krasnopolskiego. Walkę jednak warto obejrzeć przez szacunek dla obu panów. Zegan miał przecież dobrą karierę zawodową i otarł się nawet o mistrzostwo świata w wadze lekkiej, Snara zaś miał trochę lepszą karierę amatorską, a jego bokserski całokształt i obecna praca to przykład takiego bokserskiego rzemiosła.

Miejmy więc nadzieję, że panowie weterani (w jak najbardziej pozytywnym brzmieniu tego słowa) dostarczą nam sporo emocji i utrą nosa wszystkim, którzy ich pojedynek traktują niepoważnie. Dlatego czekam na komentarze w niedzielę rano, które będą brzmiały mniej więcej tak, że Snarski i Zegan godnie pożegnali się z ringiem.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: WARIATKRK
Data: 14-11-2013 11:23:01 
Będzie ktoś oglądał Tua- Ustinov?

Nie ma w Polskiej tv i raczej godz będzie popołudniowa skoro w Nowej Zelandii walka
 Autor komentarza: sickboy
Data: 14-11-2013 11:25:50 
dobry artykul, polecam wszystkim "antyadamkom" , fajne, trzezwe:) przemyslenia. RSPCT.
 Autor komentarza: arpxp
Data: 14-11-2013 11:53:18 
fajny, wyważony artykuł
 Autor komentarza: Milan
Data: 14-11-2013 12:06:00 
pytanie które ciśnie się na usta po tym artykule jest jedno podstawowe
Kto dusił Adamka w tak nienaturalnej dla niego wadze 75 kg ?

a Snara wygra z Zeganem bo wbrew rekordom to lepszy bokser
 Autor komentarza: ShaneMosley150
Data: 14-11-2013 12:09:50 
Kto dusił Adamka w tak nienaturalnej dla niego wadze 75 kg ?

p. Andrzej Gmitruk?
 Autor komentarza: rocky86
Data: 14-11-2013 12:26:21 
Zaraz sie zaczną hejterzy Adamka ciskać :-)
Prawda jest taka, że w dotychczasowej historii boksu zawodowego w naszym kraju mieliśmy 3 polaków, którzy są/byli znani szerokiej publiczności na całym świecie: Gołota, Michalczewski i Adamek. Na chwilę obecną część szerszej publiczności zaczyna rozpoznawać Diablo. Deprecjonowanie dokonań Górala i ciągłe umniejszanie jego umiejętności jest żenujące.

Adamek był mistrzem świata w 2 kategoriach wagowych, jest czołowym zawodnikiem wagi ciężkiej, co potwierdzają niezależne rankingi (np. The Ring). W HW pokonał Arreolę (top 10 w tamtym czasie) i Chambarsa (również top 10 w tamtym czasie. Kontuzja doznana w trakcie walki nic tu nie zmienia, gdyby zamiast rączki złamał nos, to nikt by nie podnosił, ze przegrał przez kontuzję).
Przegrałz Vitem i możliwe, że z Cunnem. Obecnie miał walczyć z zawodnikiem pretendującym do czołówki HW.

Moim zdaniem ma najlepszych zawodników w rekordzie z pośród wszystkich czołowych bokserów HW (poza K2 oczywiście).
No, ale cóż haters gonna hate.
 Autor komentarza: WARIATKRK
Data: 14-11-2013 13:16:58 
ShaneMosley150
nie kompromituj się takimi wypowiedziami.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.