TONY ZALE (ANTONI FLORIAN ZAŁĘSKI) - CZŁOWIEK ZE STALI
Antoni Florian Załęski urodził się 29 maja 1913 roku w miasteczku Gary w stanie Indiana. Jego rodzice wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych ze wsi Mokra Wieś spod Nowego Sącza. Antoni miał sześcioro rodzeństwa, jego ojciec Józef pracował w hucie stali, matka zajmowała się domem. W wieku trzech lat stracił ojca, a sytuacja materialna rodzinny gwałtownie się pogorszyła, przez co młody Antoni - jako kilkunastuletni chłopiec - musiał szybko razem z całym rodzeństwem podjąć pracę w zakładach metalurgicznych. Na salę treningową trafił dzięki starszym braciom, którzy po pracy trenowali boks. W wieku 15 lat zadebiutował na amatorskim ringu w klubie polonijnym. Swoja karierę rozpoczął od wagi lekkiej, następnie boksował w kategorii półśredniej. Wygrał 87 z 95 walk. Jego największym sukcesem było czterokrotne zwycięstwo w turnieju Golden Gloves miasta Gary.
W 1934 roku 21-letni Załęski postanowił podpisać kontrakt zawodowy i przyjąć przydomek Tony Zale. W pierwszym roku kariery boksował bardzo często, bo aż 21 razy. Rok późnej, po kolejnych porażkach - zwłaszcza przed czasem z Johnnym Phaganem (KO 6), postanowił zawiesić rękawice na kołku i wrócić do pracy w hucie stali. Ciężka praca fizyczna wzmocniła Antoniego. Po dwóch latach postanowił dać sobie jeszcze jedną szanse i wrócił do boksu. Załęski przeprowadził się do Chicago, gdzie rozpoczął treningi u Arta Wincha. Na rezultaty współpracy nie było trzeba czekać długo - Antoni po powrocie zaczął zwyciężać, choć sporadycznie nadal przytrafiały mu się porażki. Dopiero rok 1939 okazał się przełomowy. Załęski zwyciężył w siedmiu walkach z rzędu, a sześć z nich rozstrzygnął przed czasem. Wreszcie został zauważony przez dziennikarzy. W roku 1940 rozbłysła gwiazda Antoniego w walce Amerykaninem czeskiego pochodzenia - Alem Hostakiem. Górujący warunkami fizycznymi Hostak (183 cm wzrostu przy 171 cm Załęskiego) został znokautowany w 13. rundzie i "Człowiek Ze Stali" został mistrzem świata kategorii średniej. Stało się to 19 lipca 1940 roku w Seattle. Rok później Antoni udowodnił po raz kolejny swoją wyższość, nokautując Hostaka już w 2. rundzie. 16 sierpnia tego samego roku Załęski zmierzył z Billym Pryorem w Juneau Park w Milwaukee. Stawką nie był pas mistrzowski, ale Antoni wygrał przez KO w 9. rundzie, a walkę obejrzało ponad 135 tys. widzów, co do dnia dzisiejszego jest rekordem widowni w świecie boksu. Lokalny browar był sponsorem gali i wstęp był wolny. W 1942 roku Załęski zgłosił się na ochotnika do marynarki wojennej, gdzie służył do końca II wojny światowej. "W wojsku nie brałem udziału w walkach. Nie chciałem zrobić krzywdy dzieciakom" - wspominał.
Po odbyciu służby wojskowej Załęski wrócił do boksu w roku 1946. Sześć walk towarzyskich Antoni stoczył tylko po to, by pozbyć się rdzy po przerwie, która trwała cztery lata. Wszystkie pojedynki zakończył przed czasem. 27 września na Yankee Stadium w Nowym Jorku zmierzył się z Rockym Graziano, legitymującym się rekordem 43-6, 23 KO. Graziono, potomek włoskich emigrantów, był pretendentem, ale ze względu na wiek Załęskiego (33 lata), bukmacherzy wskazywali pretendenta w roli zdecydowanego faworyta. Walkę, której stawką był tytuł mistrza świata kategorii średniej, obserwowało 39,827 widzów. Już w 1. rundzie 24-letni pretendent byl liczony po lewym sierpowym. W rundzie drugiej losy się odwróciły i Załęski zapoznał się deskami na sekundy przed gongiem. Walka się wyrównała i obfitowała w potężne ciosy. Szósta runda przyniosła rozstrzygnięcie. Graziano po kombinacji prawy sierpowy na korpus - lewy sierpowy na głowę został znokautowany. Po raz pierwszy w karierze Rocky przegrał przed czasem. Redaktor naczelny magazynu "The Ring" - Nat Fleischer uznał tę walkę za najlepszą w roku 1946.
''Tony był jednym zawodnikiem, który mnie znokautował. Rewanż nie był dla mnie tylko bokserskim pojedynkiem. To była prywatna wojna. Jeśli nie byłoby tam sędziego, jeden z nas zakończyłby tę walkę martwy'' - powiedział Graziano. Rewanż odbył się w Chicago Stadium 16 lipca 1947 roku. Warunki atmosferyczne nie sprzyjały - temperatura sięgała 40 stopni Celsjusza. Załęski rozpoczął w bardzo dobrym stylu, zasypując Graziano gradem ciosów. W 3. rundzie pretendent był na deskach, a po pięciu starciach był porozcinany i ledwo widział na oko. Losy pojedynku odwróciły się jednak o 180 stopni w następnej nudzie. Załęski zaczął chwiać się po ciosach ''Bad Boya'', jak nazywano Rocky'ego. Champion padł twarzą na deski, a sędzia ringowy przerwał walkę, wyliczając tylko do dwóch. Wyjaśniając swoją decyzję o poddaniu Antoniego, tłumaczył się słowami ''Czy chcieliście, żebym dopuścił do morderstwa?". Załęski stracił pas mistrza świata i otrzymał gażę w wysokości 140 tys. dolarów, co było jego rekordową wypłatą. Po półrocznej przerwie Zale - bo tylko tym nazwiskiem posługiwał się na zawodowych ringach - wrócił miedzy liny. Po dwóch zwycięstwach zmierzył się z Lou Woodsem (34-8) i zwyciężył przez KO już w rundzie trzeciej. Dzięki tej wygranej Załęski został pretendentem do walki o mistrzostwo świata z Rockym Graziano. Trylogia dopełniła się 10 czerwca 1948 roku na Ruppert Stadium w Newark. Załęski chcąc odzyskać upragniony tyłuł, szybko postanowił zakończyć walkę przed czasem. Już w rundzie trzeciej było po wszystkim. Graziano został znokautowany po ciosach lewy na wątrobę - prawy sierpowy na szczękę i nieprzytomny z wstrząśnieniem mózgu został przewieziony do szpitala .Załęski odzyskał tytuł jako pierwszy od czasów Stanleya Ketchela (Stanisław Kiecal), który także był synem polskich emigrantów. ''Jest tylko jeden sposób, by pokonać Zale'a. Trzeba go po prostu zabić'' - skomentował krótko Graziano. Ostatnią swą walkę z Francuzem Marcelem Cerdamem, którego oklaskiwała jego kochanka - słynna piosenkarka Edith Piaf, Tony Zale przegrał przez techniczny nokaut. Został poddany przez narożnik po tym jak w rundzie 11. po lewym sierpowym upadł na kolana. Stracił tytuł mistrzowski i postanowił zakończyć karierę w wieku 35 lat. ''Trzy walki z Graziano kosztowały mnie sporo zdrowia'' - tłumaczył swoją decyzję o zawieszeniu rękawic na kołku.
"Człowiek Ze Stali'' zakończył karierę z rekordem 67-18-2, 45 KO. Został trenerem i uczył sztuki szermierki na pięści młodzież w Chicago. Dzięki rodzicom, którzy kultywowali tradycje polskie i język ojczysty, Załęski płynnie mówił w języku polskim mimo tego, że nigdy nie był w kraju nad Wisłą. Otrzymał wiele propozycji przyjazdu, ale nie ufał rządom komunistycznych w Polsce Ludowej i ograniczył swój wkład w naszą kulturę do działań w polonijnej Organizacji Katolickiej w wietrznym mieście. W 1956 roku dostał angaż w filmie o Rockym Graziano ''Między linami ringu'', gdzie miał zagrać samego siebie, lecz po znokautowaniu na planie filmu aktora Paula Newmana który wcielił się w postać Graziano, ostatecznie zrezygnowano z usług Antoniego. Tony Zale był dwukrotnie żonaty. Pierwsze małżeństwo (z Adelaine, która urodziła mu dwie córeczki) rozpadło się w 1951 roku. Z Philomeną - pierwszą kobietą, która została zawodową baseballistką, przeżył w małżeństwie 28 lat. Po śmierci żony, schorowany i poruszający się na wózku inwalidzkim (ze zdiagnozowaną chorobą Parkinsona i Alzheimera) Zale zamieszkał w domu pomocy społecznej, gdzie odszedł w samotności 20 marca 1997 roku. Wtedy po raz ostatni zabrzmiał gong "Człowiekowi Ze Stali". Został pochowany w miejscowości Hobart nieopodal Chicago.
Historyk boksu Bert Sugar oraz trener i komentator walk bokserskich Teddy Atlas umieścili Załęskiego w pierwszej dziesiątce najlepszych pięściarzy kategorii średniej w historii.
Opracowanie: Jakub Twardosz (WARIATKRK)
Korekta: Leszek Dudek
Skąd czerpiesz informacje? Z internetu, książek czy filmów dokumentalnych? Czy może wszystko naraz?
Masz lekki styl pisania :)
Wszystko po trochu :)Prosty język jest skuteczny bo do każdego dociera i o to mi chodzi.
Gratulacje, ładnie Ci to ktoś napisał.
napisz coś ty hejterzyno i podpisz się własnym nazwiskiem.Tylko by trollować pojawiasz się na tym portalu co jest smutne...
Poczytałem o tych człowieku, ale dla mnie jest kosmosem stworzyć taki tekst jeśli ma się do dyspozycji tylko Internet. Ode mnie, jako od copywritera masz szóstkę z plusem, bo sam wiem ile trzeba poświęcić czasu oraz nerwów, żeby taką historię stworzyć.
Ode mnie, jako od sympatyka boksu jedna prośba. Stwórz dwa subiektywne artykuły. Jeden o Andrzeju Gołocie, a drugi o Tomaszu Adamku.
P.S. - to wlasnie o tym filmie z 1956 z paulem newmanem pisalem juz wielokrotnie "somebody up there likes me" - nawet bez zalewskiego swietny film ;)
Dobra robota ;-) Przyjemnie jest przeczytać tekst opowiadający o odległych Nam boksersko czasach.
Nie przejmuj się tymi durniami, którzy nie mają nic do powiedzenia poza "kąśliwymi" uwagami.
Promowanie artykułów usera pozbawionego kręgosłupa moralnego , często propagującego zachowania marginesu spolecznego dla mnie jest niezrozumiałe.
Chyba ze podjeliscie sie próby resocjalizacji , tylko czy to jest odpowiednie miejsce na tego typu eksperymenty ?
A artykuły tego typu powinny być codzienna praca redakcji i nie trafiają do mnie argumenty , ze nie macie na to czasu .
Data: 11-11-2013 11:28:20
nie rozumiem takich komentarzy. Artykuł sam w sobie jest ok. wiec po co szufladkowac autora. Zgodnie z Twoim pogladem ktos "zly" nawet jezeli powie cos "dobrego" jest i tak "zle" bo ten ktos jest "zly". ludzie kompleksy i stereotypy zjedza was od srodka .. sic
nawet idac tokiem twojego myslenia nie sadzisz ze lepiej jest gdy ktos pisze w domu artykuly czy moze "biega na dworze z maczeta" (@morientes)
???? odpowiedz prosze morientes????
bo pogubiles sie chyba sam w swoich przemysleniach......
Nie pogubiłem się . Podajesz skrajne przykłady . Wyraziłem jedynie zdziwienie , że na głównej stronie , co by nie mówić , największego portalu o boksie w Polsce daje się szanse pokazania userowi , którego liczba kompromitacji i chorych wizji we wpisach pod artykułami była bardzo liczna .
Zresztą nieważne , jestem tu małym meteorytem , który na chwilę się pojawił ale na dłużej pewnie w komentarzach nie zagości.
PS. Czwarty akapit, ósmy wers jest "nudzie" a powinno być rundzie ;)