MURRAY DEMENTUJE: NIE WALCZĘ Z 'GGG'!
Edward Chaykovsky, boxingscene.com
2013-11-10
Martin Murray (25-1-1, 11 KO) zaprzecza doniesieniom brytyjskich mediów, które ogłosiły wczoraj, że dwukrotny pretendent do mistrzowskich pasów będzie 1 lutego rywalem Giennadija Gołowkina (28-0, 25 KO) na gali w Monte Carlo.
31-letni Murray po prostu wystąpi na tej samej gali co król nokautu z Kazachstanu. Niewykluczone, że ich walka dojdzie do skutku w drugiej połowie roku, ale w Monako będą walczyć z innymi przeciwnikami.
- Chcę coś wyjaśnić. Nie będę walczył z Gołowkinem 1 lutego. Po prostu wystąpimy na tej samej gali. Nie mogę się doczekać - skomentował plotki Anglik, który przez wielu uważany jest za najlepszego "średniego" na Wyspach Brytyjskich.
Może uznacie mnie za wariata, ale Marinez w formie na Chaveza to dla mnie 60-40 w walce z GGG.
Tylko okazało się Czakijew nie tylko nie potrafił przyjąć mocnego ciosu (Nie tylko Włodarczyka, walkę wcześniej też miał problemy z jednym uderzeniem Taylora), do tego jego kondycja pozostawia wiele do zyczenia.
Golovkin nie tylko potrafi przyjąć, kondycyjnie widać że jest bardziej niż dobrze przygotowany, ale przede wszystkim myśli w ringu.
Czakijewa kreowano nie na gościa pokroju GGG, tylko na zabijakę, choć słaba walka z Taylorem mogła dac ludziom do myślenia.
Martinez, nie chcę mu nic ujmować, trafił w okres "schyłkowy" w średniej
Kończący się Pavlik, Abraham przechodzący do 168. Nadmuchany "jezdziec bez głowy" Williams, czy junior średni Dzindziruk. W walkach z prawdziwy średnimi, Martinez ma ogromne problemy. Zarówno Mackin, Barker jak i Murray toczyli z nim wyrównane walki, nie było klasycznej miazgi.
Jedynie z Chavezem Martinez wypadł bardzo dobrze, ale z winy przereklamowanego i ociężałego juniora. Ale nie obeszło sie bez powaznych problemów pod koniec pojedynku.
W tej chwili to nie zdziwiłym się gdyby "Maravillę" zastopował nie tylko Golovkin ale i Qullin, choć czekoladowy mnie do końca nie przekonuje. Chciałbym zobaczyć Martineza ze Sturmem czy śliskim Gealem. W moim odczuciu, teraz, wcale nie byłby Sergio takim wielkim faworytem