JONAK MARZY O WALKACH Z NAJLEPSZYMI
- Mam wielką nadzieję, że przyszły rok będzie dla mnie przełomowy. 2013 był dla mnie trochę pechowy z powodu kontuzji, ale mam nadzieję, że skończy się dobrym i zwycięskim akcentem, właśnie w Jastrzębiu - powiedział Damian Jonak (36-0-1, 21 KO) w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Najlepszy polski pięściarz wagi junior średniej zaboksuje na dystansie dziesięciu rund z Rafaelem Bejaranem (16-2, 8 KO).
Czyli w przyszłym roku czekamy na walkę Damiana Jonaka w Stanach Zjednoczonych?
Damian Jonak: Bardzo chciałbym. Wiadomo, że będzie trzeba tam pojechać, bo tam są najlepsi zawodnicy w mojej wadze, czyli junior średniej. Nie ma co ukrywać, że w Polsce na taką walkę nie ma szans, chyba, że... zrobimy jakąś ogólnonarodową zrzutkę.
Mayweather, Alvarez, Cotto... Oto czołówka pańskiej kategorii wagowej. Nie przerażają pana takie nazwiska i ewentualna walka z którymś z wymienionych?
Damian Jonak: Bardziej cieszą i mobilizują, niż przerażają. Są to najlepsi zawodnicy na świecie, notowani w czołówce rankingu bez podziału na kategorie wagowe. I marzę o tym, żeby do mojej walki z jednym z nich doszło.
Bez nazwiska to na HBO i sho go nie wezmą. Chyba, że K2 znowu będzie organizowała galę, a wiadomo, że oni biorą tanich zawodników.
Nie jest motorem swojej grupy. Kasa idzie obecnie w innych zawodników (a w zasadzie tylko w Szpilke i Diablo).
Nie wyłoży nikt kasy, żeby do Polski sprowadzić mu przyzwoitego zawodnika.
Na wyjazd - kompletnie bez nazwiska to może liczyć tylko - albo na ścięcie, 5 dni przed walką, gdzieś do anglii/niemiec.
Albo za marny grosz do USA.
Wasilewskiemu nie widzi się za psi grosz pewnie wysyłać go do stanów, bo nie po to inwestował tyle kasy w nabijanie rekordu i przepychanie w rankingach.
A co ma czytanie do mówienia?
Te dwie umiejętności rozwija się oddzielnie.
Dowód? Czytanie-pisanie-mówienie w obcym języku. Jak tylko czytasz nigdy nie nauczysz się rozmawiać dobrze.