EŁK PEŁEN OBIETNIC
Podczas bardzo atrakcyjnej personalnie gali w Ełku zobaczymy, miejmy nadzieję, kilka bardzo interesujących walk. Ciekawa wydaje się walka amatorska między Rogerem Hryniukiem a Pawłem Wierzbickim, gdyż wicemistrz świata juniorów będzie chciał zapewne udowodnić, że ciężka przeprawa, jaką miał z Hryniukiem podczas ich ostatniej walki, była tylko wynikiem jego chwilowej niedyspozycji. Należy się więc spodziewać dziewięciu interesujących i intensywnych minut.
Wreszcie po walce w Ostródzie wraca Rafał Kaczor (1-0) i tym razem powinien mieć znacznie łatwiejsze zadanie niż ostatnio. Walka z Gudelem przypominała raczej walkę amatorską, w której ciosy zadawane były szybko na blok, z obu stron, a kto czytelnie trafił ten punktował. Nie zmienia to faktu, że Kaczor jest jednym z tych zawodników, wchodzących dopiero w zawodowstwo, których chce się oglądać.
Innym tego typu bokserem jest Michał Cieślak (2-0), który też może mieć teraz troszeczkę łatwiej. Rywal Mathieu Monnier (5-4) walczył już raz w Polsce z Izu Ugonohem i z tego co pamiętam, po raz pierwszy przegrał wtedy przed czasem, choć kilka razy postraszył boksującego po przerwie Ugonoha.
Najmniej interesująco wygląda walka polsko-gruzińska w wadze super średniej. Chociażby dlatego, że gruzińscy bokserzy nabijają rekordy podczas walk wewnątrzkrajowych, lecz na arenie międzynarodowej prezentują się mniej ciekawie. Wygląda to w ten sposób, że jeden "…shvili" obija innych "…shvili" przez większość kariery i w ten sposób może się pochwalić niezłym rekordem. Dlatego stawiam w tym przypadku na pewne zwycięstwo Norberta Dąbrowskiego (12-0, 5 KO), nawet przed czasem. Będzie bowiem raczej chodziło o to, by podopieczny Andrzeja Gmitruka nie doznał jakiejś kontuzji i był w stanie stanąć już za tydzień do walki z równie zapracowanym ostatnio Robertem Świerzbińskim (12-2, 3 KO).
Tymczasem Hakob Karapetyan (3-0, 2 KO) zmierzy się z "ulubieńcem" polskich bokserów – Dzianisem Makarem, który przegrał już z tyloma Polakami, że chyba niedługo za zasługi dla naszej ojczyzny powinien dostać Polskie obywatelstwo. Poważnie mówiąc, to typowy idealny rywal potrzebny do nabicia rekordu; dość twardy, mający sporą wiedzę o boksie i co najważniejsze – niełudzący się tym, że jest jeszcze w stanie z kimś wygrać na punkty.
Z kolei z przeciwnika Michała Syrowatki (5-0, 1 KO), czyli niejakiego Francka Petijeana (10-2-2, 1 KO) z Francji, żartować już nie wypada. Nigdy nie przegrał przed czasem, w ogóle przegrał tylko dwa razy i to raz przed split decision. Biorąc pod uwagę, że mierzy się z zawodnikami o niezłych rekordach, trzeba przyznać, że jest to dość odważna decyzja, jeśli chodzi o dobór rywala dla Polaka. Pozytywne jest to, że tylko raz do tej pory wygrał przed czasem (co ciekawe, z Polakiem Adamem Cieślakiem), więc raczej ta walka powinna się zakończyć werdyktem sędziowskim. Spodziewałbym się jednak sześciu szybkich i pełnych akcji rund.
Walka o mistrzostwo Polski w wadze średniej pomiędzy spokojnym maratończykiem Łukaszem Wawrzyczkiem (18-1-2, 2 KO) i wzbudzającym coraz to większe zainteresowanie Maciejem Sulęckim (15-0, 3 KO), to pojedynek, który powinien już trochę pokazać, w jakim miejscu jest obecnie Sulęcki. Jak dopasuje się stylem do walczącego dość statycznie i wydawałoby się przejrzyście, a mimo to skutecznie Wawrzyczka?
Łukasz Wawrzyczek to bokser, którego walki, delikatnie mówiąc, nie wzbudzają zbyt dużych emocji, z Sulęckim natomiast jest odwrotnie. W tej walce faworyt dla mnie jest tylko jeden i jest nim oczywiście bokser z Warszawy, ale nie zapominajmy, że walka jest dziesięciorundowa, co dla zawsze dobrze przygotowanego kondycyjnie Wawrzyczka nie powinno być problemem. To jednak chyba jeden z jego niewielu atutów, jeśli nie jedyny. Miejmy nadzieję, że najbliższa sobota w Ełku, tak pełna niepisanych obietnic, nie rozczaruje.