LEE: FROCH JEST ZA SILNY DLA GOŁOWKINA
Andy Lee (30-2, 21 KO) powoli odbudowuje swoją pozycję po przegranej przed czasem w walce z Julio Cesarem Chavezem Jr (47-1-1, 32 KO). Irlandczyk zdradza, że chętnie zmierzy się z Sergio Martinezem (51-2-2, 28 KO) i jeśli zwycięży, może również walczyć z Giennadijem Gołowkinem (28-0, 25 KO).
- Myślę, że mam styl, który pozwoliłby mi pokonać Martineza - powiedział 29-letni Lee. - Potem mógłbym walczyć z Gołowkinem. Mówi się, że Sergio szuka walki z Cotto lub Canelo, a Gołowkina unika, więc zobaczymy, jak to wszystko się ułoży.
Jeżeli chodzi o kolejny występ "GGG", Lee odradza Kazachowi stoczenie pojedynku z Carlem Frochem (31-2, 22 KO), ale chętnie zobaczy starcie Gołowkina z Andre Wardem (26-0, 14 KO).
- Chciałbym zobaczyć Gołowkina z Wardem, bo to byłaby walka dwóch świetnych pięściarzy. Zobaczylibyśmy, który okaże się za dobry dla drugiego. Myślę, że Gołowkin mniejsze szanse miałby z Frochem, bo ten bije bardzo mocno. Giennadij musiałby się liczyć z tym, że może zostać znokautowany przez większego i silniejszego faceta - ocenia Lee.
Warto jednak zaznaczyć, że występujący w kategorii super średniej Carl Froch zanotował tylko dwa nokauty w ostatnich sześciu zwycięskich walkach i w ciągu ostatnich czterech lat posłał na deski jedynie "szklanego" Yusafa Macka, a Gołowkin regularnie sparuje ze znacznie większymi zawodnikami i wszyscy wychwalają jego niesamowitą siłę.
Chyba pomyliłeś Stevensa ze Stevensonem.
A Gołowkina chętnie zobaczyłbym z Frochem, myślę że stworzyliby wspaniałe widowisko.
Ward ogra GGG na pełnym dystansie bez większych zawirowań i problemów. Dajcie spokój jakie 50/50 ? :D
To pukładany i bardzo poprawny w ataku pięściarz, z bardzo dobrą (może nawet najlepszą w tej wadze) wydolnością. Ma też dobry refleks i odporność na ciosy- chociaż to drugie nie wiadomo, bo nikt mu jeszcze porządnie nie przyłożył. Tak samo było z Pacmanem, bo zasypywał rywali takimi szybkimi seriami, ze ci nie nadążali zadawać swoich ciosów- tylko się bronili. Trzeba było 4 walki z Dinamitą i zmiany przez niego taktyki ...
Ma natomiast mankamenty w obronie. Cofa się tylko w linii prostej, z balansem nie jest za pan-brat, a i zasłony są dość nieszczelne.
Jego ciosy to tez nie żadne petardy rozrywające zawodników z HW.
Napiszę to po raz "-enty", on nie jest PANCZEREM. To kumulant, taki sam jak Kelly Pavlik (nawet waga się zgadza)- tylko o klasę lepszy jeśli chodzi o technikę.
Co do Superśredniej.
GGG jeśli tam przejdzie, straci swoje podstawowe atuty: warunki fizyczne i (i tak przecenianą) siłę.
Ja nie widzę go ani z Kesslerem, ani z Frochem, o Wardzie to w ogóle nie ma mowy. A patrząc na jego pojedynek z Curtisem, nie jestem wcale taki pewien, czy poradziłby sobie z o wiele większą "repliką" Stevensa- Abrahamem.
Artur w zasadzie cały dystans (jak Curis ostatnio) walczy zza podwójnej gardy, a jego ciosy bolą nawet przez rękawice. Do tego jest bardzo odporny na ból. Wystarczy przypomnieć pojedynek z Mirandą, gdzie większość rund przewalczył ze złamaną szczęką. Gienek w walce z Amerykaninem stracił "parę" w rękawicach po 4 rundzie. A po rudzie 5 niecelność jego ciosów (pudła i te w gardę) była zatrważająca- i nie zmienią tego "drukowane" przez zapobiegliwych menadżerów "statystyki".
Reasumując Kazach to obecnie najlepszy pięściarz (dla mnie) w MW, ale nie zaden geniusz, na jakiego kreują go manadżerzy i HBO. Dla mnie daleko mu jeszcze do poziomu, jaki miał kilka lat temu Maravilla. Inna sprawa, ze Maravilla wszedł w czołówkę przebojem- topową walkę z absolutnym królem tej kategorii Punisherem Williamse.
Żeńka nie ma teraz takiego rywala, co też nie jest jego winą.
Wirtuozem to jest Floyd, do którego oczywiście Gienek nie ma co aspirować, ale przecież to zupełnie inny styl boksowania. Największe zarzuty do Gołowkina są takie, że nie wiadomo czy jednak tak mocno bije... a to że wygrywa i tak wszystkie rundy to mały szczegół. Dopiero się będzie działo jak przegra jakąś rundę... Martinez mógł toczyć wyrównane boje z Macklinem, Barkerem, Pavlikiem, Williamsem i teraz nagle jest super, a Gołowkinowi spadnie skuteczność o 10%, etc i jest balonem.
Piszę to, bo historia zatacza koło, pamiętam jak Martinez był niedoceniany, a teraz to nagle heros. Po Gołowkinie za x lat przyjdzie następny młody talent i wtedy będzie pisanie jak to do GGG mu jeszcze sporo brakuje. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że potrzebne mu są duże nazwiska do zbudowania swojego resume, a o te w średniej obecnie ciężko.
Reasumując - co to znaczy "geniusz"? Mogę się zgodzić, że Kazach nie jest geniuszem, ale Maravilla tym bardziej. Geniusz jest chyba zastrzeżony dla nieuchwytnych kontrbokserów, którzy są co prawda znakomici, ale z drugiej strony mniej emocjonujący.
"Gienek w walce z Amerykaninem stracił "parę" w rękawicach po 4 rundzie. A po rudzie 5 niecelność jego ciosów (pudła i te w gardę) była zatrważająca- i nie zmienią tego "drukowane" przez zapobiegliwych menadżerów "statystyki"."
http://img17.imageshack.us/img17/1012/efr5.jpg
"Gołowkinowi spadnie skuteczność o 10%, etc i jest balonem."
Nigdzie nie napisałem, że Żeńka jest pompowanym balonem. Jeśli się dobrze wczytasz, to go chwaliłem.
"Piszę to, bo historia zatacza koło, pamiętam jak Martinez był niedoceniany, a teraz to nagle heros"
Ja uważałem, ze wygrał pierwszą walkę z Williamsem i od tego czasu go najbardziej ceniłem w średniej.
Fakt, ze ma styl, który lubię najbardziej- więc może nie jestem obiektywny :)
Co do zdjęcia. Pokazuje minę z liczenia w 2 rundzie, a nie po czwartej. I ta przewrotką Curtis był bardzo zdziwiony :)
Cios padł na lewą skroń/ucho i wszedł czyściutko.
Jeszcze co do tego porównania - to myślę, że podobnie jak z Pacquiao - Gołowkinowi sprawiłby problemy dobry kontrbokser, dlatego też myślałem kiedyś o walce z Quillinem jako bardzo ciekawej. Dalej taką jest, ale po ostatniej walce Peter nie stanowi w moich oczach takiego zagrożenia, bo jednak pod presją mocno się gubi.
Co do siły Gołowkina, to ona nie wynika z tego, że facet ma wielkie piąchy jak Sonny Liston czy Foreman i łamie kości przez gardę, tylko napierdziela jak chirurg w punkt + poparte to jest znakomitą techniką. Puncherem jest, chociaż nie największym w historii, + do tego dość specyficznym.
Aha, ja Martineza też uwielbiam i zawsze go broniłem, chociaż z kolei ostatnią jego walkę punktowałem 114:113 dla Murraya.
A to zdjęcie Stevensa dodałem żartobliwie, bo brak mi argumentów na teorie spiskowe ;) Faceta za podwójną gardą trudniej ubić jednym ciosem, a ciosy Gienka zdecydowanie robiły wrażenie. Stevens w każdej rundzie po opie*dolu od narożnika szedł do przodu przez minutę-pół, po czym dostawał haka na wątrobę albo sierpa w ucho i kończyło się fifarafa ;)
Obóz Żeni od dawna rozsiewa w mediach informacje o jego niespotykanej sile ciosu. To według mnie nieprawda. Ma przyzwoity cios, ale nie mocarny. Natomiast jest nadprzeciętnie prewcyzyjny. To olbrzymia zaleta.
Na chwilę obecną uważam, że Quillin go nie zatrzyma- chociaż moge sie mylić i będzie miał przebłysk superfomy i zabójczej dla Kazacha taktyki.
Pisząc, że większym geniuszem w średniej jest dla mnie Maravilla miałem raczej na mysli wrodzony potencjał ruchowy. Gdyby Maravilla miał takie możliwości od najmłodszych lat trenowania pięściarstwa jak GGG w Kazachstanie, przez wiele lat mielibyśmy cudownego mistrza. A on błąkał sie w zapyziałej Argentynie od kolarstwa do piłki nożnej, aż na starość trafił do boksu. To jest talent, tylko zmarnowany, no może nie zmarnowany ale nie pełni wykorzystany- bo najlepsze lata minęły bezpowrotnie.
Może i masz dużo racji, ale nie zgadzam się z tymi co twierdzą, że Golovkin spokojnie znokautowałby Martineza do 5 rundy. Taki Proksa też tyle wytrzymał, nawet parę razy pacnął Golovkina, a Martinez nawet z ostatniej walki to o wiele lepszy zawodnik niż Grzesiek. W prime chyba minimalnie bym stawiał na Martineza, bardzo lotny na nogach był. Maravilla wiele lat swojego fizycznego prime zmarnował na walki z leszczami. I teoretycznie na chwilę obecną Sergio to dalej nr1 średniej.
Ward-Golowkin-70:30 SoG
Gdyby Golovkin miał walczyć z Carlem Frochem to uważam, że Golovkin wygrałby ten pojedynek. Bardzo bym chciał zobaczyć to starcie. To byłaby wojna. Froch lubi walczyć na dystans, co bardzo odpowiadałoby Golovkinowi.
Walka GGG z Wardem według mnie byłaby bardzo nudna, ponieważ to Ward narzuciłby swój styl, który jest trudny do oglądania i na pewno w walce z GGG Amerykanin stosowałby dużo klinczy, by nie dać się rozkręcić Kazachowi.
Mam wrażenie, że nie doceniasz Martineza. Owszem, Martinez przegrał uczciwie pierwszą walkę z Paulem Williamsem, ale było to po na prawdę wyrównanej walce. Na pewno pamiętasz, że Williams należał wtedy do najbardziej unikanych zawodników, a poza tym Martinez dowiedział się o walce z Williamsem na miesiąc przed i w dodatku był wtedy zawodnikiem wagi junior średniej. Kiedy dowiedział się, że ma walczyć z Williamsem to podjął decyzję by zawalczyć w kategorii wyższej. Poza tym boks to nie była pierwsza dyscyplina sportowa jaką zajął się Martinez. z tego co pamiętam to wcześniej trenował piłkę nożną i kolarstwo, a poza tym w przeciwieństwie to Floyda Martinez nie zajmował się tylko boksem, ale trudnił się różnymi pracami, czy to na budowie, czy w klubach nocnych, czy dorabiał sobie jako model. Według mnie biorąc pod uwagę powyższe czynniki Martinez osiągnął w boksie bardzo dużo. gdyby był po prostu bardzo dobrym bokserem to nie sądzę by znalazł się w czołówce P4P. Jego styl walki jest trudny do ogrania i gdyby Martinez powrócił na ring w takiej formie jak około 2 lata temu to właśnie go uznałbym za faworyta przeciwko Gołowkinowi. Martinez z uwagi na boczne ustawienie, refleks, szybkość, pracę nóg jest bardzo trudny do trafienia, a poza tym on lubi gdy to przeciwnik jest tym, który go atakuje, ale długo by o tym pisać.