Trudno użyć w tym wypadku popularnego ostatnio stwierdzenia "balonik pękł z hukiem", bo król nokautu Magomed Abdusalamow (18-1, 18 KO) mimo porażki na punkty pokazał się z niezłej strony i choć przyjął ponad 300 potężnych ciosów Mike Pereza (20-0, 12 KO), zostawił po sobie pozytywne wrażenie. W brutalnych dwóch pierwszych starciach świetnie dziś dysponowany Kubańczyk rozbił nos i kość policzkową przeciwnika, co ustawiło całą walkę. Po dziesięciu bardzo dobrych odsłonach sędziowie jednogłośnie opowiedzieli się za Perezem, punktując 97-92, 95-94 i 97-92.
Już pierwsze sekundy pojedynku zwiastowały wielkie widowisko. Perez ani myślał boksować i postanowił bić się z Mago w półdystansie. Pierwszy mocno trafił Rosjanin, ale Kubańczyk ustał ten cios i po chwili sam odpowiedział. Co ciekawe, jego uderzenia robiły większe wrażenie i dwukrotnie Abdusalamow zatańczył na nogach, choć trzeba przyznać, że natychmiast podjął dalszą walkę. Perez zaczął używać prawego prostego i bić na korpus, ale w samej końcówce Mago trafił bardzo mocno i chyba na moment naruszył rywala.
Tempo walki tylko nieco opadło w drugiej odsłonie. Obydwaj wciąż nastawiali się na mocne uderzenia. Krwawiący z nosa Abdusalamow zrozumiał, że nokaut nie przyjdzie łatwo i postanowił ustawić sobie przeciwnika prawym prostym. Dokładnie tę samą taktykę stosował Perez, który jednak skupiał się też na obijaniu tułowia. Istniało podejrzenie, że Kubańczyk już w pierwszych minutach złamał szczękę i nos przeciwnika. Mago dopytywał się o to swojego trenera i cutmana. Bardzo intensywne trzy rundy odbiły się na kondycji obydwu pięściarzy. W czwartej odsłonie tempo było już wyraźnie niższe, ale wciąż z obydwu stron padały potężne ciosy. Porozbijany Abdusalamow słabł z rundy na rundę, choć nie zamierzał się poddawać. Na półmetku obydwaj zawodnicy byli już bardzo zmęczeni, ale utrzymywała się przewaga Pereza, który powoli zaczynał przełamywać Rosjanina.
W ósmej rundzie Abdusalamow był już praktycznie gotowy do znokautowania, ale Perezowi zabrakło energii, by pociągnąć za spust i przypuścić decydujący atak. W dziewiątym starciu Mike stracił punkt za cios poniżej pasa. Pod koniec tej odsłony Mago złapał Kubańczyka kilkoma czystymi ciosami, ale te nie robiły większego wrażenia na Mike'u, choć bardzo możliwe, że Rosjanin wygrał dzięki nim rundę dwoma punktami. Choć obydwaj byli krańcowo zmęczeni, w dziesiątej odsłonie dali z siebie wszystko. Mago postanowił zaatakować, ale szybko stracił na to ochotę, bo wprost wchodził na kontry Pereza. Na minutę przed końcem Mike idealnie skontrował prawym prostym i miał Abdusalamowa na widelcu, ale znów nie udało mu się wykończyć zranionego rywala. Rosjanin w końcówce ledwo stał na własnych nogach, ale dotrwał do gongu, do końca wierząc, że swoim mocnym uderzeniem może odwrócić losy pojedynku.