ZMARŁ FRANKIE LEAL
Zza Oceanu dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci kolejnego młodego pięściarza. Były pretendent do tytułów mistrzowskich w wadze super koguciej, Francisco Leal (20-8-3, 13 KO), nie obudził się ze śpiączki, w jaką zapadł po sobotnim nokaucie z rąk Raula Hiralesa (20-2-1, 9 KO). Frankie miał tylko 26 lat.
Tej tragedii prawdopodobnie można było zapobiec, co czyni ją jeszcze bardziej dotkliwą. W marcu ubiegłego roku Leal został znokautowany przez Jewgienija Gradowicza (17-0, 8 KO) i już wówczas pojawiły się przesłanki, że powinien zakończyć karierę, nim przyjmie w ringu o jeden cios za dużo. Frankie został zniesiony z ringu na noszach, ale po wyjściu ze szpitala zrobił sobie kilka miesięcy przerwy i w 2013 roku powrócił między liny. Stoczył trzy zwycięskie i jeden przegrany bój z przeciętnymi rywalami i zdecydował się skrzyżować rękawice z bardzo solidnym Hiralesem.
RIP Francisco Leal.
ps. Dudas, dzieki, ze w natloku innych informacji, znajdujecie czas by podac takie wiadomosci rowniez. To wazne, nawet bardzo wazne.
Jedna z najrązsądniejszych wypowiedzi na orgu od dawna. Szacun chłopie za to co napisałeś o "bumach". Moze dla wielu z Was jestem anonimowy, ale nie loguje sie nawet bo rzygać mi sie chce od poziomu wypowiedzi zasranych ekspertow od boksu, ktorzy jak nie cisną bokseròw to siebie nawzajem...
Dla Ciebie szacun,
R.I.P dla Frankiego i wspòłczucia dla rodziny.
Samemu Lealowi trudno się dziwić - milionerem to on nie był, musiał walczyć, by się utrzymać.
Szkoda też Raula Hiralesa - jego cios w tył głowy nie wyglądał na zadany celowo, a to on przechylił szalę goryczy.
Spoczywaj w pokoju, Francisco. Byłeś prawdziwym gladiatorem, w imię lepszego życia dla swoich bliskich oddałeś na ringu to, co najcenniejsze. Szacunek kibiców na wieki.