KOMU BIJE GONG?
Mam nadzieję, że Floydowi Mayweatherowi Juniorowi (44-0, 26 KO). Liczę na to, że zostanie on pokonany przez Saula Alvareza (42-0-1, 30 KO), co zakończy w zawodowym boksie pewną epokę. Epokę głęboko niesprawiedliwą i niemoralną, w której jeden bokser wykreowany na bóstwo zarabia więcej, niż cała reszta bokserów świata. Co do jakości bokserskiego kunsztu Floyda, to uważam, że jest on mocno przeceniany. Oczywiście Mayweather jest znakomitym bokserem i to nie ulega wątpliwości. Jednak uczynienie z niego pięściarskiego bożyszcza i wykreowanie na najlepszego boksera wszechkategorii to propagandowy zabieg zainicjowany w momencie utracenia przez USA prymatu w kategorii ciężkiej. Trzeba było wykreować sztucznie nową "królewską kategorię" i nowego "króla P4P", oczywiście Amerykanina. W tym momencie najbardziej do tej roli nadawał się Floyd i właśnie jego na wiele lat wylansowano. Gdyby go nie było, to tego zaszczytu dostąpiliby prawdopodobnie Zab Judah lub Shane Mosley, którzy zapewne nie wypadliby w tej gwiazdorskiej roli wiele gorzej.
Nawet jeśli uznamy, że w 2007 (apogeum kariery Floyda ozdobione zwycięstwami nad Oscarem De La Hoyą i Rickym Hattonem) Mayweather był rzeczywiście najlepszym bokserem świata P4P, to jego późniejsze dokonania należy uznać za skromne. W 2009 pokonał Juana Manuela Marqueza, boksera walczącego wówczas dwie kategorie niżej i sztucznie napompowanego do półśredniej. W 2010 zwyciężył Shane'a Mosleya, mającego wtedy 39 lat i już schyłkowego. W 2011 znokautował w skandalicznych okolicznościach Victora Ortiza, który nigdy na taką walkę nie zasługiwał. W 2012 wygrał z Miguelem Cotto minimalnie (u sędziów wysoko). Wreszcie w 2013 mieliśmy powtórkę z Marqueza, czyli zwycięskie starcie (wygrane zasłużenie, ale w nienadzwyczajnym stylu) z Robertem Guerrero, naturalnym bokserem kategorii lekkiej. W żadnej z wyżej wymienionych walk błysku geniuszu nie było.
Taki błysk demonstrowało w minionych latach wielu innych bokserów. Na pierwszym miejscu Władimir Kliczko, ale także Sergio Martinez, Gennadij Gołowkin, Nonito Donaire, Guillermo Rigondeaux, Shinsuke Yamanaka, Kazuto Ioka, Andre Ward, David Haye. Również Austin Trout pośrednio potwierdził swą wyższość nad Floydem, wygrywając z Miguelem Cotto w znacznie lepszym stylu. Saul Alvarez jest wprawdzie też przereklamowany i bardzo problematycznie wygrał z Troutem, ale wystarczająco dobry, żeby raz na zawsze obalić mit wielkiego Floyda Mayweathera.
Alvarez ma wszelkie dane ku temu, żeby 14 września 2013 roku zejść z ringu w Las Vegas jako zwycięzca. Canelo nieznacznie ustępuje Floydowi pod względem techniki i szybkości, przewyższa go natomiast zdecydowanie siłą fizyczną. Dobrze dobrana taktyka polegająca na ustawicznym ataku i osłabianiu Mayweathera ciosami w korpus powinna przynieść efekt szczególnie widoczny w drugiej połowie walki. Nawet jeżeli Floyd zmieni styl z defensywnego na ofensywny (jak to uczynił w pojedynku z Cotto), to różnica w sile ciosu powinna zrobić swoje i doprowadzić do przełamania oporu starego mistrza. Młody meksykański rudy wilczek ma wielkie szanse, żeby definitywnie zakończyć erę Floyda Mayweathera i sprawić, iż w niedzielny poranek obudzimy się w nowej bokserskiej rzeczywistości.
Dariusz Chmielarski
Judah - przegrał wiele walk.
Martinez - nie walczył z nikim naprawdę b. dobrym prócz Chaveza.
Gołowkin - medialna pipa, nudny styl boksowania.
Rigondieaux - drugi Floyd, i to jest problem. Kopia i nieciekawa postać.
Ward - trzeci Floyd ; )
David Haye - ten to pasowałby mi na króla P4P. Problem w tym, że przegrał z Władkiem.
Poza tym, Money potrafi robić dobre 'afery', jest ucieleśnieniem amerykańskiej pewności siebie, to ciekawa postać, o nim chce się czytać i mówić. To jest mój drogi redaktorze BOKS ZAWODOWY, a więc nastawiony na zarabianie hajsu. A do tego Floyd nadaje się wyśmienicie, bo zawodnik wart jest tyle, ile ludzie są w stanie za niego zapłacić. Skoro Floyd zarabia 10-15x więcej niż inni - widocznie jest na tyle dobry i zasługuje na miano 'legendy' już dziś.
Po tym zdaniu skończyłem czytać. Takich bzdur nie czytałem od dawana - rany boskie!
Floyd przereklamowany! Alvarez przereklamowany! Jasne, wszyscy przereklamowani! Tyle, że reszcie pięściarzy wspomnianych w tekście można zarzucić o wiele więcej od głównej dwójki.
Rano w niedzielę obudzisz się Panie redaktorze w świecie w którym zamiast 44-0, Floyd będzie miał rekord 45-0.
Najwyższa pora żeby zrzucić z TRONU P4P tego zarozumialca
z super sodówą !
Tym bardziej że po jego ,,dupsko" idą dużo lepsi bokserzy
od niego.
No jak sobie wyobrażacie walkę Gołowkina z Floydem ??
Floyd byłby ZDEKLASOWANY pod każdym względem.
HASŁO DNIA : ,, Rudy lej czekoladę "...
A potem dla Gołowkina Rudy , heeeh
Powyższy 'artykuł' jest jednak zbytu subiektywny. Myślę, że Pan Dariusz swoje zdanie powinien wyrażać bardziej subtelnie np. w postaci pytań retorycznych.
Przedstawianie swoich tez w postaci faktów może zostać odebrana przez część zainteresowanych jako flustrację hejtera :D
"Taki błysk demonstrowało w minionych latach wielu innych bokserów. Na pierwszym miejscu Władimir Kliczko - brak wymagających przeciwników, ale także Sergio Martinez - masa ciężkich (wyrównanych pojedynków), Gennadij Gołowkin (brak przeciwników), Nonito Donaire (obalony przez geniusza), Guillermo Rigondeaux (jeden godny przeciwnik), Shinsuke Yamanaka (mało się interesuję dalekowschodnimi potyczkami), Kazuto Ioka (j.w), Andre Ward (dobry przykład), David Haye (brak dokonań). Również Austin Trout pośrednio potwierdził swą wyższość nad Floydem, wygrywając z Miguelem Cotto (najgłupszy argument jaki można było przedstawić) w znacznie lepszym stylu"
Wykreowany - TAK
... ale własnie taki to biznes... i jestesmy winni temu MY Kibice.... bo dajemy sie zlapac na PPV, drogie wejsciowki - a doją nas Promotorzy i ich medialne zaplecze... nie inaczej.
Na Floyda nie ma mocnych dlatego ze to bokserski Geniusz jest - mysle ze przekonamy sie o tym i tym razem.
...a jutro co najwyzej beddziemy szukac - nowych potencjalnych piesciarzy ktorzy "Znają sposob".
Rowniez chcialbym by ta era sie skonczyła - ale nie widze potencjalnych rywali dla Floyda.
Co do samego artykulu ... lekko stronniczy nie wiem dlaczego wszedzie przeplata sie GGG.
David Haye -tez sredni przyklad.
MArtinez jak najbardziej.
Oczywiscie są argumenty za i przeciw kazdy moze miec własne zdanie.
Delikatnie napisane.
Różnica między gigantycznymi zarobkami Moneya, a zarobkami reszty bokserów NIE STOI W ŻADNEJ PROPORCJI do różnicy w umiejętnościach.
To nieistotne. Ludzie płacą, więc we Floydzie "to coś" prócz tego, że jest wirtuozem ringu, musi być.
Drogi kolego, bycie bokserem można porównać do prowadzenia firmy. Żeby osiągnąć konkretne pieniądze trzeba swój produkt wypromować, sprawić by był bezkonkurencyjny na rynku i sprzedać. Dokładnie to robi Floyd, czy to jego wina, że inni nie posiadają takich umiejętności?
Jak sam kiedyś powiedział "Nikogo nie okradłem, nikogo nie zabiłem. Zarobiłem swoje pieniądze swoją pracą."
Hard work & dedication.
Andy Garcia to aktor ;]
W mojej opinii Canelo wygra, czas na zmiany.
"możesz mnie kochać i będziesz chciał mnie oglądać, możesz mnie nienawidzić i tak będziesz chciał mnie oglądać..."
Money
Niech autor najpierw zastanowi się nad tym co pisze.
U sędziów wygrał wysoko, gdyż tylko w bodajże jednej rundzie Cotto zadał więcej celnych ciosów, nie pamiętam ale chyba w rundzie 8.
A wiec Cotto wygrał zaledwie jedną rundę, i mniej ciosów wyprowadził i mniej trafił. Moim zdaniem sędziowie i tak nie widzieli tego dokładnie i dali Cotto dwie i trzy rudny.
Jedyne osiągnięcie to rozbicie nosa Floydowi, to się jednak w boksie zdarza.
GieneK może ponosić pas Floydowi co najwyżej..
To jest subiektywna opinia i moim zdaniem fajnie ze i takie troszkę kontrowersyjne( czerwień z twojej twarzy promieniuje na mój monitor więc chyba się autorowi udało wywołać jakieś poruszenie) refleksje znajdują się na bokser.org. Jest przecież w sieci Polska strona gdzie Floyd uważany jest za bożka i wszystko tłumaczone jest na jego korzyść(Canelo zle wyglądał na ważeniu? Nawodni się. I inne brednie o tym ze Mosley czy Cotto akurat na walkę z Floydem przestawali być rozbici[ chwała im ze zrobili to akurat na ten jeden wieczór) i to dobrze ze tutaj nie wszyscy się do niego modlą.
Podobnie do autora marze o deskach Floyda :)
Schyłkowy Shane Mosley rozbił będącego w gazie Margarito. Marquez, który jest świetnym bokserem, był zagubiony jak dziecko we mgle. Teraz nagle doróśł do półśredniej? Bo właśnie w tej kategorii boksuje. Ortiz zapisał pierwszą porażkę Andre Berto, o którym jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, że nie jest taki dobry, jak jego ówczesny bilans. Guerrero mistrz 3 kategorii wagowych, wspinał się skutecznie po drabince, ale trafił na Floyda i się skończyło. Tak samo można było kiedyś o Pacmanie mówić, że wywodzi się z niższych kategorii, ale póki sobie bokser radzi i wygrywa, nikt mu nie może niczego zarzucić. Nie uważam, że Floyd jest najlepszym bokserem w historii tej dyscypliny, ale na pewno jest lepszy niż go opisuje autor tego tekstu. I znając trochę boks i biznes, który się wokół niego kręci, Floyd wygra ten pojedynek.
"Taki błysk demonstrowało w minionych latach wielu innych bokserów. Na pierwszym miejscu Władimir Kliczko..."
no tak rzeczywiście błysk jakich mało, od dzisiaj Władek ma u mnie nową ksywkę "błyszczący dyszel"
i dalej "Sergio Martinez, Gennadij Gołowkin, Nonito Donaire, Guillermo Rigondeaux, Shinsuke Yamanaka, Kazuto Ioka, Andre Ward, David Haye."
Tego Yamanaki to nawet nie znam, golowkin jest u bram wielkiej kariery, Rigodeaux to bokser bardzo podobny do Floyda więc nie wiem czemu autor tego "artykułu" się nim zachwyca - zupełny brak konsekwencji. To samo Ward. Reszty nie komentuje bo i po co.
xDDD
Najbardziej bawi mnie lament dotyczący dysproporcji w zarobkach. A z jakiej racji ma tych dysproporcji nie być? Kto jest królem PPV, kto zapełnia hale, na czyje gale ludzie kupują najdroższe bilety i kto ciągnie ten wózek? Błyszczący Władimir i jego brat też duszą swoich przeciwników nierównymi kontraktami. I słusznie robią, bo to oni są dominatorami, których chcą oglądać niemieccy kibice.
I tak wszyscy przeciwnicy FMJ dostają w walkach z nim swoje wypłaty życia, ba Garcia i Matthysse walcząc przed main eventem zarobią więcej niż za swoje ostatnie walki, które były pojedynkami wieczoru. Sam Floyd ma gwarantowane kosmiczne 41.5 milionów, Canelo "tylko" 12 milionów. Straszna dysproporcja co? Tylko, że Floyd nie wyjdzie do ringu za mniej niż 30 baniek, a Canelo do tej pory nie walczył za więcej niż dwa miliony...
piszę to jako osoba, która najbardziej wyczekuje nokautu na pieniążku i życzę wygranej Canelo. Jedyne z czym można się zgodzić to przeciwnicy Floyda i częstotliwość walk. W ostatnich latach nie walczył z prawdziwym topem. Alvarez za wyjątkiem Trouta też nie ma nikogo wyjątkowego w rekordzie. Mimo wszystko Floyd ma niesamowitą moc marketingową (przecież nikt nie zmusza ludzi, aby zapłacili ponad 60 dolców za pvp)i jeszcze większe umiejętności. To kwestia dyskusji, bo w dzisiejszym boksie jest kilku bokserów, którzy dorównują mu lub przewyższają umiejętnościami.
1. Kliczko jeden z moich ulubieńców, jednak dla większości może być nudny, 5 lewych i kończący prawy, to 90 procent boksu Kliczki, Pianeta, Wach, Mormeck, tacy pięściarze nie powinni być w rekordzie absolutnego króla ciężkiej, niepokonanego od lat,
2. GGG kolejny mój ulubieniec, ale na razie nie pokonał nikogo z absolutnego topu, wierze w jego możliwości, ale dopiero najlepsze przed nim
3. Donaire też mój ulubiebiec, z pewnością przed walką z Rigonem był co najmniej w pierwszej 5 najlepszych bez podziału,
4. Kolejny geniusz, ale bez widowiskowego stylu, pod względem umiejętności przewyższa Floyda( co by to była za walka, gdyby walczyli w jednej kategorii). Jego mankament to, że nie jest już młody, a jego dotychczasowa kariera nie zrobi z niego króla p4v
5 Wyczyścił super średnią, pokonał Dawnosa, dla mnie najlepszy bez podziału na kategorie,liczę na rewanż z Frochem w Anglli
6 Z Hayem to się uśmiałem...oczywiście 2 lub trzeci ciężki pod względem umiejętności, mistrz marketingu, w ciężkiej jest Kliczko i Haye i reszta, ale spójrzmy na jego rywali w ciężkiej?
Nie wiem, kto to przepuścił, ale ten bubel powinien wylecieć z wielkim hukiem ze strony w ciągu paru godzin, bo jest to po prostu skandal, żeby na tym portalu widniały takie brednie.
tak Mosley przegrał ale ile wctej walce z najlepszego Mosleya zostało ???
Dla mnie Słodki to większy mistrz od Floyda , oczywiście możesz mieć inne zdanie
Jeśli chodzi o GGG to kolejne walki udowodnia ze nie jest przeceniany, on dopiero zaczyna pisać swoją historie
Do tego cały wywód nt. produktu zastępczego, bo HW jest w kryzysie. Dla mnie akurat kwintesencja boksu jest w wagach od 122 do 160 i mało mnie obchodzą wypociny tłuściochów, albo koksów lansowanych na mega gwiazdy tylko z powodu że są dwa razy więksi od przeciętnego mieszkańca naszego globu. Panie Darku proponuję urlop, odpoczynek i odrobinę dystansu do świata, bo z artykułu bije nadmierną frustracją.
Nie zaprzeczam, ze GGG jeest geniuszem, ale nikt mi nie wmowi, ze osiagnal wiecej niz FMJ, Pacman czy Ward. A Pan Dariusz najwyrazniej tak uwaza.
jeszcze raz wrzucę PROMO AdamekFightPL kapitalnie robi atmosfere polecam!!!
Pełna zgoda , na dzisiaj trudno nie zgodzić się ze GGG ma daleko jeśli chodzi o rungowe osiągnięcia do Floyda ale on dopiero nakręca karierę na największe walki
Właściwe porównanie będzie zasadne za kilka lat
Lista jego przeciwników ogranicza się w zasadzie do tych prących do przodu którzy jednak nie byli na topie (sportowym , nie marketingowym )
A co do popularności i wypełniania hali , to sam Mayweather gówno może sobie zrobić, musi walczyć z latynosami , inaczej sprzeda poniżej pół miliona ppv , jak chociażby walką z Judahem
Można wieke zarzucić Mayweatherowi, ale napewno nie to że jest przereklamowany. Troche obiektywizmu. Ward, Martinez, GGG, Kliczko, Rigo itd. zgoda świetni zawodnicy, ale oni nie dominują w swoich kategoriach tak długo jak Floyd, a częśc z nich dominację dopiero rozpoczyna.
Ja naprawdę jestem zdania że Alvarez może pokonać Floyda, ale jesli tak, to pokona legendę.
2 Od 2007 roku nikogo wielkiego nie pokonał
3 Jest wykreowany na wielka gwiazde, ze jest przereklamowany to juz przesada
"Oczywiście większość użytkowników jedzie po autorze, bo nie przedstawił on ogólnie przyjętych oraz "oczywistych" opinii, tylko próbował zajrzeć za kulisy mechanizmów marketingu, showbiznesu i konsumpcyjno-kapitalistycznego świata"
No rzeczywiście autor zdemaskował cały amerykański sportowy showbiznes, to przełomowy artykół, który uzmysłowił maluczkim ile wiedzy im jeszcze potrzeba żeby zrozumieć świat.
"Piękną rodzimą tradycję liberum veto" - no comments.
Jeśli całej otoczve marketingowej są kibice którzy uwierzyli ze Floyd to nr 1 p4p wszechczasow to można stwierdzić ze jest przerwklamowanym bokserem
Nie mam żadnych złudzeń, że "maluczkim" można cokolwiek uświadomić. Wcześniej panujące ideologie były dyktowane w dużej mierze przez Kościół, obecnie przez prawa wolnego rynku, socjotechników i speców od marketingu (w Polsce nadal jeszcze po części przez Kościół). Nie jest to jednak forum dla socjologów, więc nie mam zamiaru tutaj o tym dyskutować, zwłaszcza z kimś kto pisze artykuł przez "ó".
Mayweather to produkt który jest nie tylko wykreowany, m.in. przez to że dobierano mu się przeciwników z którymi miał niewielkie szanse przegrania, ale i ewidentnie "prze-reklamowany", w sensie że na jego reklamę i promocję wydano nieporównanie więcej niż na innych pięściarzy. Jest to produkt marketingowy nakierowany nie tylko na zysk, ale też służący za przykrywkę dla łagodzenia frustracji wynikającej z rażących nierówności w zarobkach we współczesnym kapitalistycznym świecie. Przeciętny kibic może sobie z łatwością pomyśleć przecież - "ten Mayweather jest tak dobry, że naprawdę zasługuje aby tyle zarabiać", więc myśli dalej - "szefowie wielkich korporacji i członkowie rad nadzorczych zapewne również są aż tak dobrzy i genialni, i całkiem słuszne jest to, że tyle zarabiają". Wszystko jest zatem w porządku z tym światem, chcę oglądać dobry boks więc jestem gotów zaakceptować pewne rzeczy, pragnę "chleba i igrzysk".
Oczywiście boks to tylko boks, i gdyby Mayweatherowi noga się jednak powinęła trzeba by wykreować nowy produkt, i może tak właśnie się okazać po walce z Alvarezem. Będzie to wymagało z pewnością następnej wielkiej kampanii promocyjnej i niezlicoznej ilości zabiegów marketingowych, jednak taka jest "potrzeba", takie są prawa rynku.
Niby on, jego ojciec, wujek ( wszystkie majłetery) krytykują Pacqiao za jakiś tendencyjny dobór oponentów, walki w nietypowych limitach wagowych itp. Z mojego punktu widzenia: on nie unika NIKOGO, ustalenie wagi to nie dyktat jednej strony, ale kompromis OBU STRON. Po to, by w ringu spotykali SIĘ NAJLEPSI ( za rok, dwa problem ten dotknie Gołowkina).
Jeśli chodzi zaś o dostrzeżenie pewnej linii obrony przed konkurentami, którzy rzeczywiście są jakimś zagrożeniem, to historia Floyda ilustruje to w sposób o wiele bardziej wiarygodny niż Mannego.
Sprawa druga – styl. Owszem: szybkość, precyzja, obrona, kontra z defensywy i podobne, wciąż powielane tematy. Ale boks to nie pływannie synchroniczne, czy tańce na lodzie. To konfrontacja dwóch facetów, z których wygrywa silniejszy, szybszy, zręczniejszy itd. Środek do celu, to zadawanie silnych, precyzyjnych ciosów i obrona przed nimi. Tak, jak w innych sportach walki chodzi o RZECZYWISTĄ SKUTECZNOŚĆ UŁADZONĄ SPORTOWYMI PRZEPISAMI. To uładzenie – moim zdaniem – w sposób nieprawidłowy i cyniczny FMJ wykorzystuje. Dlatego większość dobrych bokserów mogłaby – bazując na boksie – odnosić sukcesy w tzw. mieszanych sportach walki, a Floyd – jakby się tak wiecznie bokiem lub „dupą odwracał”, to… ( Obalenie? Może „ coś w dupie”. Może ucieczka do „żółwia” i znowu „obrona odbytu”…). To, co prezentuje FMJ to być może ( nie upieram się) profanacja boksu. Z CAŁĄ ZAŚ PEWNOŚCIĄ – KARYKATURA SPORTÓW WALKI.
Nie jestem fanem Floyda i mam świadomósć, że unkiał kilku gości z którymi powinien się zmierzyć. I zgadzam się, że stoi za nim potężna machina promująca. Ale głównym trybkiem tej maszyny jest on sam. On się promuje znakomicie nawet wśród tych którzy go niecierpią. Przereklamowany z ekonomicznego punktu widzenia to jest produkt, który finalnie nie był wart tego co się za niego dało, a boksersko to że bokser nie był wart tej dobrej opini, która go otacza. Nie bede poruszał kwestii ekonomicznej bo skoro ludzie chcą go oglądać i za to płacą to wszystko się zgadza. Chodzi mi o to, że nie jest przereklamowany jako bokser i sportowiec. Wygrywał do tej pory z najlepszymi(brakuje kilku) i zdominował kilka kategorii wgowych na kilkanaście lat. Dlatego pisałem z ironią że niepotrzebnie autor tekstu próbuje uzmysłowić czytelnikom niesprawiedliwość systemu wolnorynkowego, bo każdy kto się trochę tym interesuje to o tym wie.
Pisanie w tekscie o biznesie o moralności i sprawiedliwości jest wystawianiem się na odstrzał bo w kapitaliźmie te słowa nic nie znaczą. Ponadto wiele innych rzeczy w tym artykule nie gra.
"Jest to produkt marketingowy nakierowany nie tylko na zysk, ale też służący za przykrywkę dla łagodzenia frustracji wynikającej z rażących nierówności w zarobkach we współczesnym kapitalistycznym świecie." w jaki niby sposób to ma łagodzić tą flustrację?
Jeśli juz o tym mowa to zwróć uwagę na swój styl i składnię...
"głównym trybkiem tej maszyny jest on sam. On się promuje znakomicie nawet wśród tych którzy go niecierpią." - masz prawo wierzyć w to co chcesz.
"Pisanie w tekscie o biznesie o moralności i sprawiedliwości jest wystawianiem się na odstrzał bo w kapitaliźmie te słowa nic nie znaczą." - "każdy kto się trochę tym interesuje" wie jak się pisze "w kapitali-Ź- mie", więc lepiej nie mów nic już o mojej składni ...
Oczywiście ludzie płacą i wszystko się zgadza, bo "konsumentalizm" jest obecnie dominującą ideologią i religią. Nie wszyscy są tym jednak zachwycenie w równym stopniu co Ty.
Gdy Mosley był na szczycie to Mayweather chodził w piórkowej pajacu :)
no tak, przecież nie mogli zawalczyć w 2004 czy 2005 roku ,floyd musiał czekać aż shane skonczy 39 lat,prawdziwy z niego mistrz wszechczasów,a pajac to cie zrobił i do tego spieprzył.
dezerter1
"a każdy tekst krytyczny pod adresem "bóstwa"będzie gorączkowo atakowany przez oddanych wyznawców" lepiej tego nie mogłeś ująć,jeden wyznawca już sie objawił,tylko czekać na następnych
W swoim szczycie Mosley był w 2000 roku a w 2005 to był już po 2x porażkach z Forrestem i Wrightem. A wtedy Floyd toczył dopiero pierwszą walkę w półśredniej. Doucz się najpierw a dopiero potem zabieraj głos. A te teksty to zachowaj dla swoich kumpli z gimbazy leszczu :)
Bez odbioru.
Gdybyś ruszał czasem mózgiem to wiedziałbyś że taka walka była niemożliwa do zrealizowania wcześniej, kiedy Shane był na topie. Gdybyś nie był tak pogrążony w swoim hejterstwie to zauważyłbyś że Shane przed walką z Moneyem był po dwóch znakomitych zwycięstwach przed czasem z Mayorgą i Margarito. No ale niestety jesteś zwykła hejterzyna więc jedyna co ci pozostaje to toczenie piany z ust przed monitorem i pyerdolenie głupot w internecie...lol...
wyluzuj :)
tak był po tych wygranych ale chyba mozesz [rzyznac ze był daleki od swojego prime to raz ???
dwa @derfelcadarn chce ci chyba przekazac ze w jego zestawieniu prime Mosley vs prime Money stawia an Śłodkiego , podobnie jak ja zreszta
Widzę żeś nie czytał dokładnie :) Ten padalec mówi że Money miał się bić z Mosleyem kiedy ten był na szczycie. A kiedy Shane był na szczycie ? W 2000 roku a wtedy Mayweather chodził w wadze PIÓRKOWEJ. Teraz już rozumiesz jakie głupot pyerdoli ta hajterzyna ? :D
posatwielm troche na caneli , denerwuje sie zajebiscie i nie moge doczekac sie gali :)