UDANY DEBIUT KUZYNA OSCARA ORAZ REWANŻ PORTERA NAD DIAZEM
Niepokonany Shawn Porter (22-0-1, 14 KO) jedyną rysę na swoim rekordzie miał przez zeszłoroczny remis z Julio Diazem (40-9-1, 29 KO), lecz dziś w nocy na ringu w MGM Grand w Las Vegas zdołał się mu za to odpłacić. Po dziesięciu rundach zwyciężył u wszystkich sędziów - 98:92 i dwukrotnie 97:93. W stawce były pasy WBO NABO oraz USBA wagi półśredniej.
Wcześniej ciemnoskóry Szwed Badou Jack (15-0-1, 10 KO), olimpijczyk z Pekinu sprzed pięciu lat, zremisował z niedawnym challengerem do tronu WBC kategorii super średniej, Marco Antonio Peribanem (20-1-1, 13 KO). Meksykanin walczył z bardzo głębokim rozcięciem powyżej prawego oka, a mimo wszystko u jednego z sędziów zwyciężył 96:94. Dwaj pozostali punktowali jednak 95:95 i potyczka pozostała nierozstrzygnięta.
Kolejną szybką i efektowną wygraną zanotował natomiast Errol Spence (8-0, 7 KO), ćwierćfinalista mistrzostw świata oraz igrzysk olimpijskich w Londynie w boksie amatorskim. Pięściarz dywizji półśredniej już pod koniec pierwszej odsłony zastopował Jesusa Taverę (5-4, 1 KO).
Polscy kibice powinni kojarzyć Dominica Breazeale'a (7-0, 7 KO), bo to właśnie on był sparingpartnerem Aleksandra Powietkina przed jego spotkaniem z naszym Andrzejem Wawrzykiem. Dwumetrowy Amerykanin noszący wymowny przydomek "Kłopoty" pokonał przed czasem w trzeciej rundzie Jona Hilla (6-3, 5 KO).
No i w końcu Diego De La Hoya (1-0, 1 KO), kuzyn legendarnego Oscara, udanie zadebiutował na ringach zawodowych w wieku 19. lat. W potyczce kategorii super koguciej, czy też jak kto woli junior piórkowej, zastopował w trzecim starciu Luisa Cosme (8-4-1, 3 KO).
Walka Portera z Diazem nudna jak flaki. Porter wygrał zasłużenie, ale nie widzę dla niego wielkiej przyszłości. To taka ciemnoskóra wersja Ortiza. Klapy na oczy i heja do przodu.