KONTROWERSYJNY REMIS BURNSA Z BELTRANEM
Bardzo ciężką przeprawę miał dziś na gali w Glasgow mistrz świata federacji WBO w wadze lekkiej - Ricky Burns (36-2-1, 10 KO). Ostatecznie "Rickster" zremisował z Raymundo Beltranem (28-6-1, 17 KO), ale zadowolony może być tylko z wyniku, bo wypadł poniżej oczekiwań i prawdę mówiąc, pas powinien zmienić właściciela.
Mistrz świetnie wszedł w walkę i pewnie wygrał pierwszą odsłonę. Czuł się w ringu tak dobrze, że wyraźnie było widać, iż chciałby szybko zakończyć pojedynek. Karta odwróciła się w połowie drugiej odsłony, kiedy Beltran zranił Ricky'ego jednym z serii lewych sierpów. Burns przyjął jeszcze kilka mocnych ciosów na linach, a potem sam rzucił się, by odpowiedzieć. W trzeciej rundzie pretendent wiedział już, że jest równorzędnym rywalem dla championa i obydwaj zawodnicy mieli swoje momenty w ostrych wymianach.
W czwartym starciu "Rickster" znów był ranny po lewym sierpowym. Beltran szybko zorientował się, że Burns popełnia błędy i odsłania się przy ataku, więc zaczął zadawać ciosy w tym samym czasie i szukać perfekcyjnej kontry. Również w piątej rundzie miejscowy faworyt musiał ratować się klinczami. W szóstej i siódmej odsłonie mistrz boksował już lepiej, ale na początku ósmej wylądował po deskach po lewym sierpowym Beltrana. Burns był mocno zraniony, ale udało mu się przetrwać kryzys.
By zachować tytuł, Burns musiał wygrać przynajmniej 3-4 z ostatnich pięciu starć, ale tak raczej się nie stało i po ostatnim gongu wydawało się, że pas zmieni właściciela. "Rickster" nabawił się kontuzji szczęki w drugiej połowie walki, lecz bił się dzielnie pomimo nieznośnego bólu, który cały czas malował się na jego twarzy. Sędziowie orzekli remis (115-112, 113-115 i 114-114), z którym nie zgodziła się nawet publiczność w Glasgow, ale tytuł pozostał przy Burnsie.
Nie widzę Burnsa z nikim z czołówki,Gamboa by go zmasakrował.
Nie lubię takich wypromowanych gwiazdeczek które nigdzie dupy nie ruszą po za własny teren,a najważniejsze wygrane to prezenty od sędziów.
Za dużo pajacuje,zero techniki,same cepy.
Czekam na Arreola-Mitchell.
Burns - Beltran
1. 10-9
2. 10-9
3. 9-10
4. 9-10
5. 9-10
6. 10-9
7. 10-9
8. 8-10
9. 9-10
10.9-10
11.9-10
12.9-10
111-116
Nie punktowalem runda po rundzie, ale dobrze pamiętam 12 rundę, którą wcale nie musiala iść na konto Meksykanina! Pierwsza jej faza dla Beltrana, druga część dla Rickiego!
Ja też dobrze pamiętam, że 12.runda była wyrównana i oczywiście mogłem się tu pomylić.