CARLOS MOLINA PRZED ŻYCIOWĄ OKAZJĄ SPEŁNIENIA SWOICH MARZEŃ
Remis z Erislandy Larą, a także wygrane nad takimi zawodnikami jak Cory Spinks czy Kermit Cintron dały w końcu Carlosowi Molinie (21-5-2, 6 KO) upragnioną walkę o mistrzostwo świata przeciwko championowi federacji IBF kategorii junior średniej, Ishe Smithowi (25-5, 11 KO). Panowie skrzyżują rękawice już 14 września w MGM Grand w Las Vegas podczas gali "Mayweather vs Alvarez".
- Obóz przygotowawczy po prostu nie mógł przebiec lepiej. Już wcześniej udawało mi się jechać na terem przeciwnika i będąc skazywanym na porażkę potem zwyciężyć. Pogodziłem się już z tym, że niektórzy nie dają mi większych szans. Muszę przystąpić do tej walki jak do każdej innej. Jestem niesamowicie podekscytowany szansą boksowania o tytuł mistrza świata, jednak nie mogę się rozpraszać dopóki nie przywiozę pasa do Chicago. Póki co muszę tonować emocje. Uwielbiam presję jaka występuje przed wyjściem na ring, to wszystko motywuje mnie do jeszcze cięższej pracy na treningach. Wspólnie z trenerem przygotowaliśmy plan na wszystko co przyniesie do ringu Smith, od A do Z. Tytuł jest na wyciągnięcie ręki i muszę to wykorzystać. Wszak właśnie to było moim największym marzeniem od kiedy po raz pierwszy założyłem rękawice na dłonie. To wspaniałe uczucie, że w końcu wdrapałem się na taki poziom. Ale to nie jest też szczyt moich marzeń, gdyż chciałbym zunifikować tytuły wszystkich federacji w limicie wagi junior średniej, a potem bronić ich jak najdłużej i najczęściej, dopóki pozwoli mi tylko na to zdrowie - powiedział Molina.