ARREOLA: JESTEM LEPSZYM BOKSEREM
Kibiców wagi ciężkiej wrzesień na pewno usatysfakcjonuje, a już w najbliższą sobotę dojdzie do pierwszej ciekawej konfrontacji - Chrisa Arreoli (35-3, 30 KO) z Sethem Mitchellem (26-1-1, 19 KO). Pomimo porażki w ostatnim występie większość kibiców oraz ekspertów upatruje w roli faworyta Arreolę, a i on wydaje się pewny swego.
- Nie zamierzam szukać żadnych wymówek za przegraną ze Stiverne'em. Po prostu złapał mnie mocnym ciosem, złamał mi nim nos i miałem do końca ogromne problemy z oddychaniem. To odcięło mnie od prądu. Jestem typem zawodnika, który wywiera nieustanną presję, składa ciosy w kombinację kilku uderzeń, a po tym jak złamał mi nos nie mogłem już tego robić. Wszystko sprawiało mi ból. Jeśli przegrałbym i tym razem, prawdopodobnie zakończyłbym karierę, bo duma nie pozwoliłaby mi by moje nazwisko służyło do promowania innych pięściarzy. Nie dojdzie jednak do tego. Jestem w tym sporcie 21 lat i kocham to co robię. Oczywiście sztab Mitchella może mnie źle oceniać przez pryzmat ostatniego pojedynku, bo to też taki sport, gdzie jesteś tak dobry, jak twoja ostatnia walka. A ja rzeczywiście gówno pokazałem ostatnim razem. Tylko że złożyło się na to kilka czynników, ze złamanym nosem na czele. Tak więc oni dokonali złego wyboru i pożałują tego. Nienawidzę przegrywać, a dzięki pokonaniu Mitchella znów przybliżę się do starcia o mistrzostwo świata. No i strasznie mi zależy na rewanżu ze Stiverne'em. Naprawdę go potrzebuję, tym razem będzie lepiej - zapewnia były pretendent do tronu WBC.
- Ten cały Mitchell trochę mnie śmieszy. To przecież były zawodnik futbolu amerykańskiego, który pewnego dnia wymyślił sobie "A może spróbuję swych sił w boksie?". Tym razem jednak spotka na swojej drodze kogoś, kogo raczej nie chciałby spotkać. Może uciekać po ringu, lecz w końcu będzie musiał stanąć i podjąć walkę. W rzeczywistości on powinien się trochę bać, bo przecież jeszcze nigdy dotąd nie był pomiędzy linami z kimś mojego pokroju. Johnathon Banks w rewanżu również potrafił go zranić, tylko nie dał rady wykończyć. Ja nie popełnię tego błędu i go znokautuję. Nie kwestionuję co prawda jego odporności na ciosy jak niektórzy i spodziewam się Mitchella w życiowej formie, ale moje umiejętności czysto bokserskie są po prostu dużo większe niż jego. Przez całą walkę będę się mu dobierał do dupy i pożałuje jeszcze, że nie gra w futbol - zakończył Arreola.
przewiduję że cała walka powinna się skończyć w 6 rund max tym że jeden z tych dwóch amerykańskich techników wyłapie o jednego cepa za dużo
Seth to totalny przeciętniak, który nie wiedzieć czemu wygrał rewanż z Banksem.
Jeśli Cris nie znokautuje go do 5 rundy będę mocno zdziwiony.
Banks mroczył go prawie każdym celnym uderzeniem, a w dodatku nie za wiele w boksie Seth umie.
Ostatnia walka to raczej kabaret Banksa i widocznie bardzo bolesne kontuzje, ale nie ważne.
Ważne jest to że Seth nie jest wybitnie ciężki do trafienia a Arreola od początku z całą złością będzie do tego dążył.
Dodatkowo trafiony zaczyna wyścigi z Michaelem Phelpsem bo basenie...
Po prostu pływa/
Nie wyobrażam sobie by dał radę wytrwać cały dystans z Arreolą.
Jego wygraną potrafię sobie wyobrazić tylko w momencie "wybuchnięcia" niedawno składanego nosa Arreoli po jakimś okropnym ciosie. Mam obawy że Cris mógł już stracić trochę ze swojej nieustępliwości po kolejnej porażce ale mimo wszystko.
Seth Mitchell?
Z czym do ludzi :D
@Stonka: Mam nadzieje, ze zartujesz!
Kazdy Amerykanin albo Kanadyjczyk, ktory czyta to co mowi Chris sluszy w tlumaczeniu na polski "Otluke go jak psa!"
Postawię za to z pewnością na KO do końca 3 rundy.