COREY SANDERS RYWALEM MASKAJEWA
W czwartek informowaliśmy Was o tym, że Oleg Maskajew (38-7, 28 KO) kolejny pojedynek stoczy w październiku i poszuka rewanżu na jednym ze swoich byłych oprawców.
Przypomnijmy, iż Rosjanin padał znokautowany po ciosach Olivera McCalla, Davida Tuy, Kirka Johnsona, Lance'a Whitakera, Coreya Sandersa (23-13, 15 KO), Samuela Petera oraz Nagy'ego Aguilery. Teoretycznie wydawało się, że popularny "T-Rex" już nigdy nie wyjdzie na ring, a jednak to właśnie na niego padł wybór.
Amerykanina kojarzymy w Polsce przede wszystkim z legendarnej i bardzo krwawej wojny z Andrzejem Gołotą. Ale największym sukcesem Coreya było właśnie zwycięstwo nad Maskajewem - późniejszym mistrzem świata federacji WBC królewskiej kategorii. Rosjanin obijał przez siedem rund swojego rywala, ale poczuł się zbyt pewnie i nadział się na straszliwy lewy sierp. Z trudem zdołał powstać na osiem, lecz ociężały Sanders do tej pory był praktycznie tylko schowany za podwójną gardą, więc miał też siły na ostry finisz. Rzucił się na zamroczonego Olega i po kilku kolejnych bombach faworyzowany "Big O" padł ciężko na matę ringu. Cztery miesiące później Corey miał "na widelcu" znokautowanego DaVarryla Williamsona, ale tego wyratował gong. Półprzytomny "TOS" ledwo co doszedł do narożnika, jednak przetrzymał krótką nawałnicę nieprzygotowanego przeciwnika i już w piątej rundzie zastopował ledwo dyszącego olbrzyma. Potem Sanders poniósł jeszcze sześć kolejnych porażek. Ostatnią zanotował pod koniec 2007 roku, bo choć zdołał trzykrotnie doprowadzić Denisa Bachtowa do liczenia, to przegrał na punkty. Co warte uwagi, Amerykanin ważył w tej potyczce aż 163 kilogramy! Od blisko sześciu lat nie walczył, na co wpływ miała również poważna kontuzja oka. W międzyczasie były też sparingi z Mike'em Tysonem przy udziale publiczności, ale tam również forma "T-Rexa" była opłakana.
SANDERS: W WALCE Z GOŁOTĄ CZUŁEM SIĘ JAK ROCKY >>
Wydaje się więc, że nawet słabszy ostatnio Maskajew nie powinien mieć kłopotów ze zrewanżowaniem się Sandersowi, z którym ma się zmierzyć na rosyjskim ringu w drugiej połowie października. Dokładna data i lokalizacja jeszcze nie są znane.
Ale lipa, zrewanżować się Sandersowi to nie sztuka. Większym osiągnięciem byłby rewanż na McCallu lub chociażby Aguilerze.
Faktycznie król cztero rundówek.Jego raczej trzeba traktować jako maskotę ciekawostkę jak kobiet z brodą.Widziałem jak cepami ciałem zajeżdżał bumów na jakiś festynach dla żołnierzy.
pamiętam , byla też wypowiedź ówczesnego trenera Vitka , który zagroził mu , jak w pojedynku użyje prawej ręki ( podobno miał jakąś kontuzje , a ta walka nie była warta jej pogarszania bo zbliżały się jakies mistrzostwa) , że przerwie walkę. I w drugiej rundzie , Maskajew ruszył , Vitek odpowiedział prawym , i trener rzucił ręcznik.
Czy nie wydaje Ci się to naiwne tłumaczenie?
Jest duże prawdopodobieństwo że Maskajew wtedy wygrał ( i ja w to wierzę) , nawet jeśli na zawodostwie był słabszy.
Jest wiele przykładów , gdzie zawodnicy między sobą wygrywali w amatorce , a na zawodostwie to różnica kilka klas.
ZobaczZimnoch-Malujda , albo Zimnoch-Wilder.
Albo LL-Bowe . Co rpawda uważam Lennoxa za największego mistrza , ale jako obiektywny kibic , potrafię przewidzieć , że walka z Bowe z 92-94 skończyła by się dla niego przegraną.
Ps. Nie twierdzę że Witali wtedy nie przegrał tylko że nie dostał lania.
A jakieś tam mityczne rewanże za walki z amatorki, to już wogóle śmieszna teoria.
Niech redakcja zrobi konkurs: Kto poprawnie wytypuje wagę z jaka Sanders wejdzie do ringu wygrywa (np. odżywki na masę :))
Racja, ale nie zawsze TKO to lanie w tym wypadku niekoniecznie, przecież Maskajew musiał jakoś zrobić szum koło siebie by sprowokować Kliczkę do "rewanżu" ;p
Właśnie obejrzałem ich walkę na olimpiadzie. Tak , pierwsza runda należała do Bowe , ale w drugiej to Lewis zaatakował , i tam nie doszedł tylko jeden prawym. Zaatakował raz , sędzia przerwał , policzył , i za chwilę znów Lewis przyspieszył. Co prawda Bowe nie był na deskach itd , i może się wydawać dziwne ( dla mnie jest ) że sędzia to przerwał , ale trzeba pamiętać że boks amatorski rządzi się swoimi prawami. ALe wziąć trzeba też pod uwagę , że była to druga runda z trzech. Więc nawet gdyby sędzia to puścił , nie jest powiedziane , że Bowe by wygrał to na pkt .