ZAPOMNIANE BITWY: LISTON vs PATTERSON
Najpierw w 1952 roku na olimpiadzie w Helsinkach wywalczył złoto w wadze średniej mając zaledwie 17 lat. Gdy będąc już zawodowcem w listopadzie 1956 roku na ringu w Chicago znokautował w piątej rundzie wspaniałego Archie Moore'a (185-23-10, 131 KO) i zdobył mistrzostwo świata wszechwag, miał dokładnie 21 lat i 10 miesięcy. Dzięki temu wyczynowi chłopak z Południowej Karoliny Floyd Patterson (55-8-1, 40 KO) został wówczas najmłodszym królem wagi ciężkiej w historii. Dopiero trzy dekady później rekord ten poprawił straszliwy Mike Tyson. Mimo wielkiego sukcesu trener i mentor Pattersona Cus D'Amato doskonale zdawał sobie sprawę, że jego podopieczny musi jeszcze bardzo dużo trenować i wylać setki litrów potu, aby stać się najlepszym w biznesie. Dlatego skutecznie zadbał, aby woda sodowa nie uderzyła mu do głowy i stworzył doskonałego pięściarza. Piekielna szybkość, zwinność i ogromna siła ciosu, a także naturalny talent do boksu, pozwoliły mu zwyciężać najlepszych ciężkich tamtych czasów.
Floyd jako pierwszy w historii dokonał także niebywałej sztuki. Gdy w 1959 roku został zdemolowany przez niepokonanego Szweda Ingemara Johanssona (26-2, 17 KO) i utracił tytuł, już rok później odpłacił swojemu pogromcy pięknym za nadobne i znowu był mistrzem. Opromieniony tym sukcesem, podobno wbrew zaleceniom swojego trenera, Patterson postanowił dać szansę jednemu z najbardziej unikanych zabijaków, jacy występowali wtedy w wadze ciężkiej. Mowa o silnym jak niedźwiedź i szalenie niebezpiecznym Sonnym Listonie (50-4, 39 KO), którego zarówno potworna siła ciosu, jak i powiązania z gangsterami skutecznie uczyniły "persona non grata" zawodowego pięściarstwa tamtych lat. Patterson jednak nigdy nie bał się wyzwań i nie przejmował się opiniami, jakie krążyły o bombardierze z Arkansas. Zapewne głęboko wierzył, że zdoła go odprawić z kwitkiem, tak jak 38 wcześniejszych rywali. Już wkrótce miało się okazać, jak bardzo się mylił.
Obydwaj zawodnicy spotkali się 29 września 1962 roku w Chicago. Na trybunach zasiadło 18,894 rozemocjonowanych kibiców, wśród których byli także słynny redaktor Magazynu The Ring Nat Fleischer, wspaniali czempioni Rocky Marciano i James J. Braddock oraz wspomniany już wyżej Johansson. Wszyscy oni przewidywali łatwe zwycięstwo Pattersona.
Sonny Liston, który boksu nauczył się w więzieniu, potrzebował jednak zaledwie 126 sekund, aby udowodnić im, jak bardzo się mylili. Od pierwszego gongu rzucił się na panującego mistrza, jak tygrys na swoją ofiarę i dwa potężne lewe sierpowe zakończyły to krótkie, ale pasjonujące widowisko. Tym razem brutalna siła zatriumfowała nad techniką. Zaraz po walce świeżo upieczony mistrz wykrzyknął do mikrofonów: "Mogę walczyć z każdym, kto zasługuje na pojedynek o mistrzostwo! Nie pozwolę nikomu czekać tak długo, jak kazał mi czekać Patterson. Mistrzostwo należy do ludu i ja zwrócę je ludowi!". Jednak lud nie chciał takiego króla. Opinia publiczna już dawno skreśliła Listona uznając go, poniekąd słusznie, za oprycha i żołnierza mafii. Mimo że Sonny z pewnością był świetnym bokserem i swój tytuł zdobył uczciwie, do końca swojego krótkiego życia nie doczekał się należnego mu szacunku.
Tymczasem zdruzgotany Patterson po tej dotkliwej klęsce usiadł w szatni i zalał się łzami. Następnie z doklejoną sztuczną brodą wymknął się ze stadionu Comiskey Park, gdzie odbywał się pojedynek i przejechał 800 mil, jakie dzieliło go od domu i kochającej żony, aby w odosobnieniu dojść do siebie.
Na zakończenie można jeszcze dodać, że dziesięć miesięcy później doszło oczywiście do rewanżu, który tym razem odbył się w Las Vegas. Tym razem będący wyraźnie w gazie Liston rozprawił się z ambitnym Floydem w 130 sekund…
2 dokumentacje:
http://www.youtube.com/watch?v=AZDM1iUFmxk (liston - the champ nobody wanted)
http://www.youtube.com/watch?v=ESrVBRBmHfw "liston - behind the fights"
na dzisiejszą galę z okazji 100 urodzin hotelu
Polonia Palace w Warszawie.
Nikt się nie zgłosił wiec muszę tam iść.
Kolejny melanż na poziomie.
Znowu to samo.
Bedzie może z was tam ktoś???
Chętnie poogadam o boksie
zwierzęciem (Foremanem) nie chce walczyć
Tyson powiedział to podobno do Dona Kinga,gdy ten chciał go namówic do walki z Foremanem,to było cos w stylu:,,jak tam bardzo go kochasz to sam walcz z tym pieprzonym zwierzęciem'' :)
Liston zastrzelony w 70 r został zapomniany.A ja jest już o nim mowa to dzięki walce z lim w którym stracił pas.Może Redakcja w obszerniejszym artykule przybliży jego sylwetkę.Niesamowite dla mnie t jest mieć taką siłę przy 180 cm wzrostu i jeszcze ten zasięg 217 cm po prostu wow
A tak powaznie to Tyson nie bal sie nikogo,a juz napewno nie past prime Foremana.
Data: 29-08-2013 21:03:48
*
Tyson znał sie dobrze na boksie potrafił analizować walki itp.Wiedział o prostej regule ze slluger beat swarmer.Z D'amato ogladali walki Foreman vsFrazier podobno Mike byl pod wrazeniem sily George i upor Joe ktory po kazdym nokdaunie wstawał.Wtedy to Cus powiedział mu ze taki piesciarz jak Tyson nie moze pokonac kogos takiego jak George(wiec dochodzi tez psychika Mike w takim pojedynku)
A pozatym w Ameryce bylo spore cisnienie by skonfrontowac 2 krolow nokautu.Foreman wielokrotnie wyzywal do walki Tysona.
Przede wszystkim mam wrażenie że artykuł pisany na kolanie. Jak juz ktos wspomnial, Patterson nie sprawial wrażenia zawodnika który wierzył w siebie i dazył do konfrontacji z Listonem a wręcz przeciwnie.
Nie wiem jakie były typy Fletchera, Marciano i Braddocka przed tamta walka ale dośc wyraźnym faworytem byl Sonny Liston. Watpie aby typy ww Panow były inne.
Dosc uobogi i mylący jest tez opis Pattersona czy Listona. Ten pierwszy jawi się jako jakis siłacz a w rzeczywistości był drobnym jak na HW, dosyc kruchym ale świetnie wyszkolonym zawodnikiem o mocnym, precyzyjnych ciosach które potrafił składac w kombinacje, natomiast Liston faktycznie był prawdziwym mocarzem ale i technicznie był znakomity.
PS Clay dostał może 60 % Listona, uzależnionego już od alkoholu i hazardu, spędzajacego wiecej czasu w kasynach niz na ringu, praktycznie nieaktywnego sportowo zawodnika.
A w rewanzu to ile procent Listona dostał Ali?
Style nie walcza.Konfrontacja dwoch bokserow to cos wiecej niz jakies "reguły".Zeby daleko nie szukac,zobacz jak zakonczyła sie walka,Foremana z Tommym Morrissonem,ktory był klasycznym swramerem
Nie wiem czy to wina filmu ale wolne, zamachowe, sygnalizowane cepy az mnie dziwią.
"Stare chwalicie, obecnego nie znacie ".
Tak faktycznie Liston w walce z Alim tej pierwszej w 1964 roku nie był w najwyższej formie już, ale też nie był wrakiem także nie przesadzajmy i nie deprecjonujmy zwycięstwa Alego zwanego jeszcze wtedy Clayem.
Ali świetnie zawalczył z Listonem sprawił mu tęgie lanie co było niespodzianką bo według ekspertów Sonny miał zgnieść w ringu pyskatego młokosa. Moim zdaniem nawet w absolutnie najwyższej formie Liston nie wygrał by z Alim. W tamtym okresie Clay był mega szybki jak na wagę ciężką do tego miał cudowną pracę nóg Sonny nie dał rady by go złapać jakimś czystym ciosem w żadnym wypadku. Poza tym Liston zawsze lubił wypić i lubił hazard nawet w okresie walk z Pattersonem. Patterson nie potrafił z kolei walczyć z osiłkami co pokazała pierwsza walka z potwornie silnym Szwedem Ingemarem Johansonem.
Data: 29-08-2013 22:58:11
*
Z Morrisonem to inna sprawa wiem ze Tommy to klasycznie bokser atakujacy lecz w walce z Big Georgem zmienil styl i stal sie ,pykaczem' na wstecznym dlatego wygrał.
Nie chce deprecjonowac zwycięstw Claya nad Listonem ale nie ulega watpliwości, że Sonny naprawde niewiele przypominał tego goscia do Williamsa czy Pattersona, rzecz jasna równiez dlatego ze miał naprzeciwko własnie Claya. Prawda lezy pośrodku. Pisząc o tym wielkim zwycięstwie Claya, wielkiej sensacji itd warto jednak przypomniec, że Sonny miał najlepsze lata za soba i po prostu wyglądał już nieszczegolnie. W ogole Ali miał szczeście do bycia w odpowiednim momencie na odpowiednim ringu i z odpowiednim rywalem.