BRADLEY: MATTHYSSE POMÓGŁ MI MENTALNIE
Na początku tygodnia pisaliśmy, że Timothy Bradley (30-0, 12 KO) i Lucas Matthysse (34-2, 32 KO) sparują ze sobą, pomagając sobie w przygotowaniach do swoich walk. Argentyńczyk 14 września zmierzy się z Dannym Garcią (26-0, 16 KO), a Amerykanin 12 października skrzyżuje rękawice z Juanem Manuelem Marquezem (55-6-1, 40 KO).
- Wszyscy dziwili się, że zamierzam sparować z niebezpiecznym puncherem, ale ja zdaję sobie sprawę, jak ważny jest umysł, a dzięki temu udało mi się przezwyciężyć strach, że nie będę gotowy na Marqueza. Przyjąłem dziś mocne ciosy i nic sobie z nich nie robiłem. Nie byłem zraniony, ani naruszony. Wszystko ze mną w porządku. Mówiłem, że nie jestem szalony. Może trochę jestem, ale mam to pod kontrolą - powiedział blisko 30-letni "Desert Storm".
- Matthysse bije bardzo mocno, szczególnie lewym sierpowym. Marquez uwielbia ten cios. Wiem, że będzie się na niego nastawiał. Matthysse szybko mi pokazał, że muszę uważać na takie uderzenia. On często robi rzeczy, z których słynie także Marquez, a to mi pomaga. Sparingi z tym człowiekiem pozwolą mi przygotować się psychicznie na to, co wkrótce czeka mnie w ringu. Dobrze się stało, te sparingi dodały mi pewności siebie - kończy Bradley.
Czy oby na pewno były takie mocne? Wydaje mi się że jeżeli Lucas poszedł na całość ,to powycierał by Tobą ring. Tym bardziej że Matthysse jest w końcowej fazie sparingów, a Bradley w początkowej.
Przeciez oni pewnie sparowali w kaskach... "
Kask nie robi praktycznie roznicy przy ciosach na szczeke.
Istotny jest rozmiar rekawic w jakich sparowali