PRZYPADEK ABNERA MARESA
Szok i niedowierzanie – tak przyjęto rezultat głównej walki wieczoru na gali w kalifornijskim Carson. Przecież role dla aktorów tego widowiska zostały dawno rozdane w myśl zupełnie innego scenariusza. W roli zwycięzcy walki o pas WBC w kategorii piórkowej miał wystąpić 27-letni Abner Mares (26-1-1, 14 KO), jedna z najjaśniej świecących gwiazd meksykańskiego boksu, niepokonany mistrz świata w trzech kolejnych kategoriach wagowych, którego niektórzy fachowcy od boksu już teraz widzieli w pierwszej piątce najlepszych bokserów P4P na świecie. Rola pokonanego była przeznaczona dla 31-letniego Jhonny'ego Gonzaleza (55-8, 47 KO). Gonzalez był co prawda w przeszłości mistrzem świata WBC w piórkowej, ale został pokonany przez Daniela Ponce De Leona, którego z kolei zwyciężył Abner Mares i to przed czasem. Wynik pojedynku wydawał się więc łatwy do przewidzenia, a tymczasem pod koniec pierwszej rundy to Mares wylądował na deskach trafiony kontrującym lewym sierpowym Gonzaleza. Podniósł się z trudem i nie był w stanie przetrzymać gwałtownego, kończącego ataku swego rywala. Przegrał przez nokaut w 1. rundzie z przeciwnikiem znanym ze szklanej szczęki, który w swojej karierze już 8 razy schodził z ringu jako przegrany.
Abner Mares ma niewątpliwie wielki talent do boksu. W wieku 25 lat zdobył pas mistrza świata IBF w wadze koguciej. Bronił go z powodzeniem tylko raz, po czym zwakował i wywalczył tytuł mistrza świata WBC w super koguciej. Znowu jedna obrona, zwakowanie pasa i zwycięskie starcie z Ponce De Leonem, w wyniku którego został mistrzem świata w kategorii piórkowej. Starcie z Jhonnym Gonzalezem miało być formalnością. Niektórzy już przymierzali Maresa do pojedynków o mistrzowskie pasy w super piórkowej. Zaraz, zaraz... Czy to aby nie za szybko? Przecież jeszcze w grudniu 2011 Mares walczył z Josephem Agbeko jako bokser kategorii koguciej. W ciągu niespełna półtora roku dokonał przeskoku o dwie kategorie w górę.
Ostatnimi czasy wielu kibiców, a nawet tzw. fachowców zaczęło uważać, że kategorię wagową w boksie można traktować jako coś w rodzaju ligi piłkarskiej. Dziś drużyna gra w II lidze, a za rok może grać w I lidze. Tak samo bokser. Dzisiaj walczy w półśredniej, za rok może walczyć w junior średniej, a za 3 lata to może nawet w półciężkiej. Zmiany kategorii zaczęto też traktować jako sposób na kojarzenie ze sobą w pojedynku dwóch interesujących bokserów. Jeden walczy w lekkiej, a drugi w koguciej. Nie ma problemu. Najlepiej niech ten z koguciej przejdzie do lekkiej, a jak nie, to zawsze można ustalić jakiś umowny limit wagowy. Przecież dobry bokser poradzi sobie w każdej kategorii.
Abner Mares jest niewątpliwie bardzo dobrym bokserem, a jednak sobie nie poradził. Zmiany kategorii wagowych były zbyt szybkie, a w piórkowej nie zdążył się nawet zaaklimatyzować. Miał za krótkie ręce (zasięg 168 cm wobec 177 cm Gonzaleza) i nie przewidział, że w piórkowej biją mocniej, niż w koguciej. Ciosów powolnego Ponce De Leona udało mu się uniknąć, ale fałszywy mańkut Jhonny Gonzalez dobrze przycelował silniejszą przednią lewą i stało się.
Podobne problemy ma wielu bokserów, którzy dla pieniędzy lub sławy, ale za to wbrew zdrowemu rozsądkowi zapuszczają się do wag, w których osiągają swój szczebel niekompetencji. Adrien Broner i Yuriorkis Gamboa niedawno wygrali swe pierwsze pojedynki w nowych wagach, ale nie byli tak błyskotliwi, jak dotąd. Gołym okiem było widać, że każdy z nich boksuje o 2 kategorie za wysoko. Witalij Kliczko na konferencji prasowej powiedział kiedyś Tomaszowi Adamkowi: "Nie wystarczy więcej jeść, żeby zostać prawdziwym ciężkim", a potem w ringu udowodnił mu, że miał rację. Szkoda, że Abner Mares tego nie słyszał.
Kolega ogląda trochę boksu?
Owszem przegrał przez nokaut,ale to się zdarza,Gonzalez to żaden leszcz.
Ludzie już przesadzają z tymi balonikami,owszem jest wielu którzy nadają się na to stwierdzenie,ale nie gość który walczy z pierwszą ligą.
Lennox też kiedyś przegrał z atomowym,i co wtedy też byś powiedział że pękł balonik?
Baloniki to Caverly czy Price,goście dostali pierwszego dobrego rywala i po ptakach.Abner walczył już z kilkoma dobrymi i jakoś nie pękał.
Fakt ludzie przesadają że o każdym kto traci 0 w rekordzie mówią że balonik pękł, ale w tym przypadku to prawda. Co z tego, że jest dobry? Racja jest dobry, ale nie tak dobry tak jak media i GBP z niego robili. Oni już przewidywali że to będzie przyszły król P4P, jeden z największych ever a został brutalnie zmasakrowany w niecałą rundę.
"Gonzalez był co prawda w przeszłości mistrzem świata WBC w piórkowej, ale został pokonany przez Daniela Ponce De Leona, którego z kolei zwyciężył Abner Mares i to przed czasem. Wynik pojedynku wydawał się więc łatwy do przewidzenia"
Dość pobieżna analiza ;)
Takie sytuacje nie zawsze świadczą o faworycie.
http://forum.bokser.org/member.php?action=register&referrer=122
Sorry za offtop.
Co do baloników. Joe Louis przegrał przez KO z Maxem Schmelinigiem, który z kolei przegrał na początku kariery dwa razy przez KO, Harry Greb przegrał na początku kariery przez KO w drugiej rundzie, Amir Khan przegrał przez KO w pierwszej, David Haye odpadłby z Carlem Thompsonem, Frank Bruno przegrał z Jamesem Smithem przez KO, Sergio Martinez przegrał z Antonio Margarito, Obecny król wagi ciężkiej przecież też pękł kiedyś jak baloon z jakimś kompletnym no nejmem.
Wszyscy ci zawodnicy zaliczyli wpadki na początku kariery i wszyscy przez nokaut. Jednak:
Joe Louis ogarnął się i zdominował kategorię ciężką na chyba osiem lat, Max Schmeling jest powszechnie uznawany za jednego z najwybitniejszych mistrzów wagi ciężkiej, Harry Greb to dla wielu najlepszy średni wszechczasów, Amir Khan powrócił i wygrał z wieloma dobrymi zawodnikami i odzyskał pas mistrza (i pomimo tej ewidentnej szklanik myślę że dużo go jeszcze czeka... możliwe że nokautów), David Haye został niekwestionowanym mistrzem cruiser, mistrzem w ciężkiej i uznawany jest za nr 3 tej kategorii. Frank Bruno został mistrzem w ciężkiej, Sergio Martinez - mistrz dwóch kategorii wagowych i najlepszy w średniej (nooo do niedawna).
Jeszcze takich przykładów jest mnóstwo. My point is żeby lepiej nie nadużywać tego określenia balonik bo można się bardzo zdziwić. No chyba że dla kogoś słowa które wylatują z jego ust (ewentualnie z klawiatury) nic nie znaczą.
Data: 26-08-2013 21:09:22
Balonik Maresa pękł."
Ja pie*dolę. Co za matoł.
@coJAtamWIEM
Bardzo dobry komentarz :)
Przyzwyczaiłęm się że Ty mnie tylko obrażać w komentarzach potrafisz. Na zdrowie.
Proponuję coś w rodzaju zawieszenia broni
co do schmelinga to dal jedna z najbardziej legendarnych walk ale nie powiedzialbym ze jest uznawany ja jednego z najlepszych mistrzow wagi ciezkiej.....jest jedynym mistrzem swiata ktory zostal czempionem przez dyskwalifikacje przeciwnika (w rewanzu byl walek ale to juz inna historia)
racja racja. Źle się trochę wyraziłem. Nie miałem na myśli wybitnego w sensie top 10. Właściwie to wydaje mi się, że dałoby się znaleźć z 30 mistrzów wagi ciężkiej którzy by biednego Maksa zrównali z ziemią. Biorąc pod uwagę że ważył niewiele ponad limit Cruiser obecny, jak nie poniżej.