TYSON: JESTEM NA SKRAJU ŚMIERCI
Podczas konferencji prasowej zorganizowanej przez stację ESPN były mistrz świata wagi ciężkiej, mający status bokserskiej ikony Mike Tyson wprawił wszystkich w zdumienie dramatycznym wyznaniem. "Żelazny" Mike przyznał się do ciężkiego uzależnienia od alkoholu i narkotyków.
- Nie piłem i nie brałem od sześciu dni. To cud. Już nigdy nie sięgnę po używki. Chcę żyć trzeźwo. Nie chcę umierać, a jestem na skraju śmierci. Czasami jestem złym gościem. Chcę zmienić swoje życie i proszę aby wszyscy mi wybaczyli - powiedział Tyson.
W ostatnich latach wydawało się, że mimo ogromnych problemów finansowych, Tyson poskromił demony obecne w jego życiu, będąc przykładną głową rodziny i stopniowo wychodząc z długów, w które wpędził się po zakończeniu kariery. W piątek zadebiutował nawet jako bokserski promotor. Teraz okazuje się, że Mike Tyson będzie musiał stoczyć kolejną walkę, najważniejszą w jego życiu - walkę z niszącymi go nałogami.
Nie da się już Tysona słuchać na stare lata. To czy pije czy nie, jest bez znaczenia. Tyson za wszelką ceną szuka rozgłosu, współczucia, nie wiadomo o co mu chodzi tak naprawdę.
Bokserem był wybitnym i cały świat będzie go pamiętał. Ale teraz wolałbym żeby już zniknął z mediów.
pozdrawiam
A ja myślę, że chodzi właśnie o ten szum. Przecież te historyjki Tysona nie trzymają się kupy.
już nieraz miałem Ci to powiedzieć...
Czas na seppuku...!!!
podobno smierc corki bardzo zle wplynela na Mike
Więc nie obchodzi mnie ta jego kolejna przemiana i żalenie się na swój życia los. sam był kowalem swojego życia.
Narzekać to może Holyfield, który nie ma kasy a jego nazwisko nie jest tak elektryzujące jak Mika a żeby biegać po TV i wygłupiając się zgarniać przy tym niezłe sumki $$$.
On gada jak nawiedzony.
Myślałem , że jest od dawna czysty. A tu 6 dni?
Predzej ajatollahem ;)
Tak bardzo na niego wplynela, ze pare dni pozniej wzial slub...
A Michalczewski alkoholik to autorytet moralny? On pobił jakiegoś chłopaka w pubie bo mu kieliszek wódki wylał
http://forum.bokser.org/member.php?action=register&referrer=122
Zapraszam na forum Bokser.org
Serio szkoda Ci Holyfielda? no kurde z ch..em i z prądem nie ma żartów...
Nikomu nie współczuje. Współczucie choć cecha cnotliwa jednak jest mi obojętna. Nie współczuję Holemu - nie musiał pakować prącia tyle razy w 4 litery kobiecie (tzn trzeba było się zabezpieczać). Jednak jeśli miałbym porównać go do Tysona to jednak na brak kasy bardziej cierpi człowiek z odgryzionym kawałkiem ucha. Nie potrafi się chop sprzedać w tv tak jak Mike i tyrać będzie aż po grób na dzieciaki.