DRUGA SZANSA DANIELA JACOBSA
Dosyć nietypowo, bo w poniedziałek odbędzie się w Nowym Jorku gala boksu zawodowego grupy Golden Boy Promotions, na której w walce wieczoru wystąpi utalentowany Daniel Jacobs (25-1, 22 KO) i niebezpieczny Giovanni Lorenzo (32-5, 24 KO). 26-letni "Złoty Dzieciak” i jego starszy o sześć lat rywal z Dominikany zmierzą się o wakujący pas WBC Continental Americas dywizji średniej. Relację z tego wydarzenia przeprowadzi w USA nowa stacja, z jaką związała się grupa Oscara De La Hoyi, czyli Fox Sports 1 Channel, natomiast u nas transmisją zajmie się Fightklub, początek od godziny 03:00 w nocy.
Przypomnijmy, że czarnoskóry mieszkaniec Brooklynu na zawodowych ringach zadebiutował w 2007 roku. Już dwa lata później został uznany przez stację ESPN za najzdolniejszego prospekta i miał w dorobku pas WBO NABO wagi średniej. Jacobs prezentował się znakomicie na tle dotychczasowych rywali i wielu ekspertów wróżyło mu świetlaną przyszłość. Niestety już wkrótce jego plany i marzenia miały lec w gruzach. Tymczasem ten młody chłopak parł dalej naprzód i deklasował kolejne ofiary. W maju 2010 roku dorzucił do swojej kolekcji pas federacji NABF i dwa miesiące później stanął przed szansą zdobycia mistrzostwa świata WBO.
Daniel przystępował do tego pojedynku w Kasynie Mandalay Bay w Las Vegas w roli wyraźnego faworyta, bo czy ktokolwiek w Ameryce słyszał o kimś takim jak Dimitry Pirog (20-0, 15 KO)? Tymczasem bojowy Rosjanin bez żadnych kompleksów natarł na wschodzącą gwiazdkę i brutalnie zgasił ją w niespełna pięć rund. Cóż, zdarza się. Powszechnie uznano to za zwykły wypadek przy pracy i zimny kubeł wody na rozgrzaną głowę młokosa. Biorąc pod uwagę niewątpliwy talent nowojorczyka, potężną grupę promotorską, która go wspierała i nowego trenera w drużynie Freddiego Roacha, wydawało się tylko kwestią czasu, kiedy Jacobs w końcu wdrapie się na bokserski szczyt.
Nic z tego nie wyszło. "Złoty Dzieciak” po sromotnej klęsce powrócił dosyć szybko i odbudował się rozbijając w pył dwóch mizernych rywali. Jednak dalsze występy zahamowała groźna choroba nowotworowa, która zaatakowała niespodziewanie tego zdrowego jak ryba sportowca. Diagnoza lekarzy była straszna, Daniel miał raka kości typu osteosarcoma i guza wielkości piłeczki do tenisa w okolicach kręgosłupa. Na szczęście szybka operacja, która odbyła się w maju 2011 roku i odpowiednie leczenie uratowały go przed śmiercią, ale o powrocie do tak ciężkiego i wymagającego sportu jak boks zawodowy, mógł zapomnieć.
Oczywiście Jacobs nie zaszedłby tak daleko i nie osiągnął tego, co do tej pory, gdyby nie wierzył w siebie. Dlatego ten ambitny chłopak zignorował zakazy i przepowiednie specjalistów i gdy tylko odzyskał siły od razu wrócił na salę treningową. W pocie czoła odkrył, że nie jest z nim tak źle jak wskazywałyby na to opinie lekarzy. Ze zdwojoną energią pracował więc nad formą i ku zaskoczeniu bokserskiego światka, który postawił już na nim krzyżyk, „Złoty Dzieciak” powrócił do ringu w październiku 2012 roku, pokonując przez nokaut w pierwszej rundzie niezłego Josha Luterana (13-2, 9 KO). Do kwietnia tego roku zastopował jeszcze dwóch podobnych oponentów i tak oto dzisiaj w nocy stanie przed bardzo trudnym testem w postaci bombardiera Lorenzo.
Zawodnik, który będąc tak blisko bokserskiego raju w jednym momencie utracił wszystko i był o krok od śmierci, nie poddał się i walczył, aż dostał drugą szansę. Teraz musi ją tylko wykorzystać. Pierwszą przeszkodą będzie dzisiejszy rywal. Niech lepszy zwycięży.
BTW Ciekawe co z Pirogiem się dzieje?
Seth Mitchell i David Price twardości szczęki nei rozwiną, a obronę to ten pierwszy powiniem właściwie od zera budować.
Pirog już od dłuższego czasu leczy kontuzję czekam na jego powrót bo fajnie byłoby zobaczyć Pirog-Quillin.
Danny jedziesz z koksem! WARIATKRK dobrze napisal - co Cie nie zabije to Cie wzmocni, a wygrana z rakiem to najwiekszy sukces.