FONFARA: OBÓZ BEZ ZARZUTÓW
Już tylko pięć dni zostało nam do walki Andrzeja Fonfary (23-2, 13 KO) z byłym mistrzem świata - Gabrielem Campillo (22-5-1, 9 KO). Zwycięzca tej konfrontacji zostanie pretendentem do tronu federacji IBF kategorii półciężkiej. Polak przedwczoraj zakończył etap sparingów i obecnie zmniejsza natężenie swoich zajęć, nabierając świeżości przed pojedynkiem. Zanim więc obaj pięściarze wejdą do ringu, zapraszamy Was do zapoznania się z lekturą wywiadu z Andrzejem.
- Informacja o tym, że Twoja walka została oficjalnie zatwierdzona przez federację IBF jako eliminator do tytułu wagi półciężkiej to jeszcze dodatkowa motywacja?
Andrzej Fonfara: No na pewno tak. To już nie będzie tylko potyczka rankingowa, ponieważ boksujemy jeszcze o coś, czyli jest to jakaś kolejna forma motywacji. Z drugiej jednak strony ja po prostu muszę wygrać ten pojedynek, czy byłby to eliminator czy nie. Jeżeli mam zamiar boksować o mistrzostwo świata muszę z takimi pięściarzami jak Campillo zwyciężać. Tak więc cel jest tylko jeden i koncentruję się tylko na nim.
- Jesteś teoretycznie tylko jedną walkę od spotkania z Bernardem Hopkinsem, prawdziwą legendą boksu zawodowego. To nie zaprząta gdzieś Twojej głowy i nie siedzi gdzieś głęboko?
AF: Na pewno gdzieś to w głowie siedzi. Wszyscy w wywiadach pytają się mnie już o Hopkinsa, ale to przecież jeszcze długa droga. Najpierw muszę pokonać Campillo, więc myślę póki co tylko o tej walce. Gdzieś ten Hopkins siedzi, lecz najpierw trzeba załatwić sprawę z Campillo, a potem zobaczymy co dalej.
- Dobór sparingpartnerów i taktyki pod kogoś takiego jak Hiszpan są wyjątkowo trudne. Jesteś więc zadowolony z tego co działo się i dzieje nadal na Twoim obozie przygotowawczym?
AF: Tak, w piątek miałem ostatni sparing, a obóz był naprawdę dobry. Zaczął się jeszcze na Florydzie takim treningiem kondycyjno-wytrzymałościowym. Później wróciłem do Chicago i tu już trenowaliśmy typowo boksersko. Oczywiście trenowałem też pod kątem szybkości, a jeśli chodzi o sparingpartnerów, to również jestem zadowolony. Miałem ich trzech i każdy z nich dawał mi w kość podczas walk. Jeden z nich - Jordan Shimmell, wcześniej sparował z Chadem Dawsonem, Adonisem Stevensonem czy Władimirem Kliczko przed starciem z Pianetą. On dał mi naprawdę fajne sparingi. Drugi z nich - Dimar Ortuz, też jest mańkutem i stylem mocno przypominał to co robi Campillo. Śmialiśmy się nawet, że jest do niego naprawdę podobny. Trzeci - Robert Jekabson, jest co prawda normalnie ułożony na prawą rękę, jednak zmieniał się na odwrotną pozycję. Było kilku kolejnych sparingpartnerów, którzy po prostu dojeżdżali na chwilę i to były trochę lżejsze walki. Cały obóz przebiegł bez zarzutów, a ja jestem w świetnej formie.
- Robert Jekabson to chyba dawny sparingpartner Gołoty prawda?
AF: Tak, kiedyś razem sparowali. Miałem jeszcze w planach sparingi z Jasonem Robinsonem, byłym pretendentem do tytułu Krzysztofa Włodarczyka, jednak ostatecznie nie dojechał. Ale jestem zadowolony i tak z tego co się działo. Teraz koncentrujemy się na taktyce, w piątek miałem ostatni sparing, więc teraz trzeba tylko odpoczywać i łapać świeżość. Zejść na koniec jeszcze trochę z wagi i jestem gotowy wyjść do ringu.
- Rozmawiałem o Tobie z osobami teoretycznie neutralnymi, w ogóle nie związanymi z Twoją osobą i one zgodnie twierdzą, że prezentowałeś się podczas obozu lepiej niż kiedykolwiek.
AF: No chyba tak. Na pewno były to najlepsze przygotowania. Robiliśmy dwa, czasem trzy treningi dziennie i koncentrowałem się tylko na tym. Na Florydzie również spędziliśmy trudne i owocne dwa tygodnie. Praktycznie to był tylko trening, odpoczynek, jedzenie i znów trening. Po najlepszym obozie również czuję się najlepiej w mojej dotychczasowej karierze. Jestem naprawdę mocno zmotywowany oraz świetnie przygotowany. Teraz trzeba jedynie trafić w swój dzień, zebrać to wszystko do kupy i zgrać z sobą, by 16 sierpnia wygrać walkę.
- Campillo to facet, po którym niczego nie można być pewnym do samego końca. Potrafi zmieniać swój styl, jak na przykład w rewanżu z Karo Muratem, gdy po niezłym początku rywala, po dwóch-trzech rundach Gabriel sobie to wszystko poukładał na nowo, zmienił sposób boksowania i Murat zgłupiał, tak naprawdę zawdzięczając remis tylko sędziom. W takim razie jeśli nie wyjdzie to co sobie zakładacie, to masz przygotowany jakiś plan B i C?
AF: Tak, mamy dwa, nawet trzy różne scenariusze na walkę. Tak więc jest plan B i C. Jeśli chodzi o przygotowanie taktyczne, to Sam Colonna jest naprawdę pod tym kątem wielkim fachowcem. Tak jak mówisz, Campillo nie jest przewidywalnym rywalem, co udowadniał we wcześniejszych występach, jednak zobaczymy jak będzie tym razem przygotowany mentalnie po porażce z Kowaliewem dwie walki wstecz. Pewnie będzie w dobrej formie i we dwójkę damy bardzo dobry pojedynek. Plan A jest taki, że postaram się go zepchnąć od początku, a później zobaczymy jak to się rozegra w późniejszych rundach. Zobaczymy też na ile on pozwoli mi boksować?
- A kiedy analizowaliście jego wcześniejsze występy, to jakie zauważyliście wady?
AF: Moim zdaniem jest trochę dziurawy w defensywie. Kiedy będę bił seriami, to w końcu jakiś cios wejdzie pomiędzy jego gardę. Nie mogę po prostu koncentrować się na pojedynczych, silnych uderzeniach, bo on to będzie wszystko widział i zgarniał na rękawice. Trzeba więc na niego ruszyć, bić wydłużonymi seriami, boksować pressingiem i nie pozwalać mu rozwinąć skrzydeł. To ja mam rządzić w ringu od pierwszej rundy, a nie on.
- Patrząc na Twoje walki mam wrażenie, że jednak wolisz takich "walczaków", którzy podejmą rękawice, będą wymieniali ciosy, a Campillo raczej będzie uciekał od otwartych wymian.
AF: Na pewno tak będzie. On zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że mam czym uderzyć, więc raczej skoncentruje się na kontrach z defensywy. Ja mam plan, on ma plan, a wszystko zweryfikuje ring 16 sierpnia. "Walczaków" lubię, jak na przykład Glena Johnsona, który mi wyraźnie pasował. Daliśmy wtedy fajną walkę pełną wymian. Raz on atakował, raz ja, aż w drugiej fazie go już trochę przełamałem. Z kolei z Campillo czeka mnie taki pojedynek, w którym ktoś będzie musiał okazać się mądrzejszy od przeciwnika. Tutaj tym razem o sukcesie zaważy chyba taktyka.
- Wygrana zapewni Ci status pretendenta do Bernarda Hopkinsa, ale nie czarujmy się, taka walka to prawdopodobnie najszybciej końcówka 2014 roku. Nie wiadomo poza tym co Hopkins zrobi potem i czy na przykład nie skończy kariery. Przed ewentualnym spotkaniem z nim będziesz miał raczej trochę czasu, stąd dalej bierzecie pod uwagę ewentualną walkę w Polsce, jeśli pokonasz Campillo, a będziesz czekać na "Kata"?
AF: Fajnie by było. Jeśli tylko ktoś podjąłby się organizacji takiej gali, na pewno byłby to świetny pomysł. Jestem jak najbardziej na "Tak". Bardzo chcę pokazać się polskiej publiczności na żywo. Ale póki co koncentruję się na starciu z Campillo i nawet nie staram się jeszcze myśleć o Hopkinsie. Najpierw trzeba zrobić swoje i odprawić Hiszpana, a później pomyślimy o Hopkinsie. W piątek trzeba wyjść między liny będąc mega zmotywowanym i wygrać.
- To na koniec być może najważniejsze pytanie, jak ta Twoja ręka? Trenujesz normalnie, wiadomo, jednak gdzieś w głowie nie siedzi zakorzenione, żeby nie bić z całej siły? Prawy krzyżowy to raczej najmocniejsza Twoja broń. Trafiasz czysto i facet leży, lecz czy nie ma w głowie urazu, by nie bić z całych sił, tylko z lekką rezerwą?
AF: Przyznam, że początkowo tak było. Kiedy biłem tą ręką, troszeczkę się blokowałem. Nie uderzałem całą siłą, a na "tarczy" szybciej ją zabierałem, żeby było mniejsze i łagodniejsze zderzenie. Bałem się by niczego sobie nie uszkodzić, ale już od kilku tygodni zarówno na worku, tarczy jak i sparingach biję mocno, po dole jak i na górę. Prawa ręka jest już w świetnym stanie, tak więc podczas pojedynku też nie powinno być żadnych problemów. Żeby tylko nie uderzyć na łokieć czy niefortunnie w głowę, by coś się odnowiło. Lekarz zapewniał mnie jednak, że wszystko będzie w porządku, a zrośnięcie tej kości, odprysków i tkanek zregenerowały się całkowicie. Może mi pójść inne miejsce, coś pęknąć, ale na pewno nie to samo. Tak więc jestem pozytywnie nastawiony, ręka jest w doskonałym stanie i mam nadzieję, że tu nic się już nie zmieni.
2:00Boks studio przed galą w Chicago
3:00Boks: Gala w Chicago waga ciężka: Artur Szpilka - Mike Mollo
Polsat
5:00Boks: Gala w Chicago waga ciężka: Artur Szpilka - Mike Mollo
to jest tylko jeden krok tyle ze trzeba go zrobic
czeka go najciezsza walka w karierze , trzymam kciuki zeby spelnił swoje i nasze marzenia
Bardzo dobre kursy,po co mam robić 5 kont,bez sensu.Różnice są bardzo małe,a na bet365 najlepsze.
po prawej stronie masz rubrykę "serwis specjalny", znajdziesz tam Andrzeja Fonfarę, miłej lektury.
Diablo
Fonfara .
a na jakim etapie jest Szpilka a na jakim Fonfara ? :).
Jak ktoś na rp napisał że to Fonfara zasługuje na walkę wieczoru a nie Szpilka to yale zwyzywał go, obraził i wyśmiał.
Fonfara się bije z gościem który jest uznawany za top swojej wagi w dodatku w eliminatorze a Szpilka z gościem którego stary Gołota wział na przetarcie i wygrał z nim .
To właście całe k... cyrku Wasyla ...