CINTRON WYGRYWA PO DWÓCH LATACH
Redakcja, Informacja własna
2013-08-03
Siejący niegdyś postrach u wszystkich rywali kategorii półśredniej Kermit Cintron (34-5-2, 28 KO) próbuje odbudować swoją karierę. Portorykańczyk pokonał dziś w nocy Jonathana Batistę (14-2, 7 KO). Najpierw posłał go na deski w ósmej rundzie, a w końcówce dziesiątej rywal został ukarany odjęciem punktu - najpierw za cios w tył głowy, a potem za uderzenie po komendzie stop. To tylko powiększyło przewagę "Zabójcy", bo sędziowie typowali na jego korzyść 99:88 i dwukrotnie 98:89.
Podczas tej samej gali w Miami w dywizji super piórkowej Javier Fortuna (22-0-1, 16 KO) zremisował z Luisem Franco (11-1-1, 7 KO). Oficjalna punktacja - 91:99, 96:94, 95:95.
A Teddy Atlas, sam nie wiem który już raz, oglądał inną walkę. Nie mam pojęcia jak można było ten pojedynek punktować 99-91 dla Fortuny? A na koniec transmisji jeszcze sam zarzucał sędziemu, który zapunktował 99-91 dla Franco, że ten oglądał inną walkę. Tymczasem jego własna karta to taki sam absurd. Nie mam pojęcia jak profesjonalny trener może wypisywać takie głupoty ołówkiem, jakie on regularnie wypisuje. Z komentarza to jego przegląd sytuacji w ringu jest na poziomie naszego Kostyry, który też często inne walki komentuje, a inne ogląda.
Cintron wyglada na boksera ktory nie chce juz walczyc, a sedziowie wygladali na dyletantow. Druga walka niewiele lepsza.
Ogolnie, jezeli sie doda przerwe w zasilaniu hali, to byla to najgorsza impreza z cyklu Friday Night Fights przez ostatnie kilka lat. Ci co nie ogladali, nic nie stracili, a przeciwnie.