ZOU SHIMING WYGRAŁ, ALE ZNÓW NIE ZACHWYCIŁ
W głównej walce wieczoru w Makau kreowany w Chinach na przyszłą gwiazdę ringów zawodowych Zou Shiming (2-0) zanotował drugie zwycięstwo, wygrywając na punkty z Jesusem Ortegą (3-2, 2 KO).
Dwukrotny mistrz olimpijski dominował od pierwszej sekundy. Bił już bardziej "zawodowo", czyli rzadziej, ale mocniej. W połowie rundy trafił ładnym prawym krzyżowym, ale w samej końcówce zainkasował również mocny prawy sierp. Nieoczekiwanie Ortega poszedł na ostre wymiany w drugiej odsłonie i wcale nie był w nich gorszy. Co więcej, reprezentant gospodarzy wracał do narożnika z lekko opuchniętym okiem.
To jednak tylko rozwścieczyło Shiminga, który powrócił świetną trzecią rundę. Zepchnął Meksykanina do głębokiej defensywy, obijając go długimi seriami z obu rąk. Podobny obraz miała również czwarta runda, choć tempo nie było już tak szalone. Po kryzysie w poprzednich minutach Ortega powrócił do wyrównanej rywalizacji w piątej odsłonie, gdy znów dobrze odgryzał się wielkiemu mistrzowi ringów amatorskich. W końcówce widać było, że Zou walcząc tak chaotycznie nie jest jeszcze przygotowany na dłuższe dystanse, gdyż w szóstej rundzie ciężko już oddychał, bił wolniej i słabiej. Ale zamiast wykorzystywać swoje ogromne doświadczenie, wdał się w groźne wymiany z "młokosem". Po ostatnim gongu sędziowie punktowali na jego korzyść zgodnie 59:55.
I Zou na pewno zachwycil chinskich komentatorow ;) wiec dobre i to, ale tak jak ktos juz wyzej napisal - bardzo duzo nauki przed nim... bo
A teraz ide spac, dobranoc :D bo u mnie juz niedziela ;)