PACQUIAO ODPOWIADA FLOYDOWI
Manny Pacquiao (54-5-2, 38 KO) dowiedział się o wypowiedziach Floyda Mayweathera (44-0, 26 KO), który sporą część trasy promocyjnej przed walką z "Canelo" spędzał na opowiadaniu, że Filipińczyk jest skończony.
"Pacman" poczuł się urażony tymi słowami i stwierdził, że przegrał z Juanem Manuelem Marquezem (55-6-1, 40 KO), bo w wyniku nieuwagi otrzymał straszliwy "lucky punch", lecz wciąż jest mocny i stać go na wygrywanie z najlepszymi.
- To zabrzmało bardzo próżnie. On tylko gada. Mógłby przestać i zaproponować nam walkę - powiedział 34-letni Pacquiao. - Nie jestem skończony, wciąż mogę wygrywać. Przegrałem, bo przyjąłem jeden cios. Nie dostawałem przecież lania w tej walce. To był tylko lucky punch, a tak się składa, że one są nierozłączną częścią boksu.
No można się oczywiście poślizgnąć, można zaczepić rękawicą o liny, czyli szczęście bądź pech odnajdują się w ringu niemniej nie dotyczy to ciosów.
A akcja Marqueza to nie żadne szczęście tylko świetna kontra, Pacman popełnia tyle strasznych błędów idąc do przodu, że usprawiedliwianie się lucky punchem jest nie na miejscu.
Podaje opcje Floyda:
Dwie słabsze walki i jedna super walka. Dwie walki niech dadzą 900 000 PPV a jedna 1.5 mln PPV = interes się zwróci
Guerrero = 900 000
Alvarez = 1.5 - 2 mln
Bradley/Marquez = 1 mln PPV
Trout = 800 000 / 900 000 PPV
Pacquiao = 1.5 - 2 mln
Rios/Broner/Alvarez/ = 1 mln / 1.5 mln
Takie coś przejdzie i SHO nie będzie stratne. Pamiętajcie, że Floyd podpisał mega kontrakt, a SHO ma mniej abonentów od HBO, więc logicznym jest, że walki muszą być extra, aby się sprzedały.
Nie znam wszystkich zawodników 147/154 więc podałem tylko takie przykłady. Jeśli będą dwie słabsze walki, to jedna musi być gigantyczna. Chcąc, nie chcąc Mayweather musi walczyć z głośnymi nazwiskami, a takim jest Pacquiao.
Pamiętajcie, Oscar też miał porażki, ale mimo to nadal sprzedawał ogromne ilości PPV. Nawet po porażce z PacManem, gdyby chciał walczyć dalej, to znów by milion pękł. Ludzie chcą oglądać Pacquiao, bo jest dużym nazwiskiem, podoba się ludziom i większość widzi w nim pogromcę Moneya.
To tylko moje subiektywne odczucia, ekspertem boksu nie jestem, wielkim znawcą też nie, więc nie linczujcie jak coś.
Zgadzam się z Tobą w 100%. Jak dla mnie, pojęcie "lucky punch" nie istnieje.
mroowa09
To był lucky punch? Jak rundę wcześniej Marquez poczęstował go takim samym ciosem. W walce pewnie trafił go nim więcej razy, ale ten jeden raz mi zapadł w pamięci. Puść sobie knockdown Pacquiao na Marquezie i oglądaj dalej. Pacquiao rusza do wykończenia roboty i nadziewa się na TAKI SAM CIOS jak położył Pacquiao.
http://www.youtube.com/watch?v=HWazgPKnH5A 42:29 --- there you go.
Co więcej, jest nagranie ze sparingu Marqueza sprzed walki z Pacquiao IV, i kładzie on sparing partnera tą samą kontrą. No tak, ale przecież to lucky punch, przecież zamknął oczy, niechcący wyprowadził cios i przypadkowo trafił.
Jeżeli ten cios był "lucky punchem" to należy powiedzieć ,że większość kontr z prawej jakimi tak często trafiał Meksykanin we wszystkich walkach było ciosami przypadkowymi...
Już nie pamiętacie czasów kiedy każdy chciał z nim walczyć, a raczej przegrać za wypłatę życia ?!
Z tym że słowo raczej zamieniłbym na ,,jak amen w pacierzu" bo nie było nikogo kto mógłby mu zagrozić.... może Valero
A btw. Lucky punch nie istnieje ?!
haha
A jak nazwiecie cios który wyprowadza typ co przegrał 12 rund ale w tej dwunastej trafia i nokautuje ?
Według was pewnie wszystko zaplanowano..... nie to jest lucky punch
Ale czy Marquez trafił takim ciosem.. 50/50 kwestia sporna, gdyż przez 3 poprzednie walki nie potrafił mocno trafić Pacquiao, a teraz go znokautował.... to może właśnie jest lucky punch
"Już nie pamiętacie czasów kiedy każdy chciał z nim walczyć, a raczej przegrać za wypłatę życia ?!
Z tym że słowo raczej zamieniłbym na ,,jak amen w pacierzu" bo nie było nikogo kto mógłby mu zagrozić..."
Pacquiao walczył z nazwiskami, które często były past prime. Kasa się zgadzała, sam do dnia dzisejszego dziwię się,że Oscar przystał na tak absurdalny catchweight. Co do tego,zę nie miał mu kto zagrozic to już kompletna bzdura. Floyd ogruwa na pkt najlepszą wersję Pacmana