MOJE MOMENTY W BOKSIE (cz. 1)
Ostatnimi czasy często zastanawiam się, jak i kiedy boks stał się tak ważną częścią mojego życia, że porzuciłem dla niego prawie wszystkie inne sporty i rozrywki. Każdy z nas pokochał tę piękną dyscyplinę z jakiegoś powodu, nie inaczej było ze mną, poczułem więc wewnętrzy obowiązek przeprowadzenia swoistego rachunku sumienia i odkrycia, co sprawiło, że jestem uzależniony od oglądania okładających się po głowach facetów.
Ku mojemu zdziwieniu, okazało się, że bez trudu mogę wskazać te najpiękniejsze momenty, do których wracam myślami najczęściej. Spisałem listę, na której widnieje w tej chwili jakieś 10 pozycji. Kilka z nich, w kolejności całkowicie losowej, przedstawiam Wam poniżej. Zapraszam też do dyskusji, bo wierzę, że każdy prawdziwy kibic ma swoje ulubione momenty, które niekoniecznie będą pokrywać się z moimi. Mam nadzieję, że będę miał okazję uczynić tę luźną serię nieregularnym cyklem na Bokser.org.
1. Piąta runda walki Jones vs Tarver.
Zakończenie rewanżowej potyczki pomiędzy Royem Jonesem Juniorem (56-8, 40 KO) a Antonio Tarverem (29-6, 20 KO) było dla mnie szokiem, ale dopiero powrót Roya i lanie od Glena Johnsona (52-18-2, 36 KO) złamały mi serce. Wierzyłem, że Jones jeszcze się z tego otrząśnie i choć na moment wróci na szczyt, ale zniszczone ciało Roya i jego naruszona szczęka oraz lęk przed przyjęciem kolejnej bomby nigdy nie pozwoliły mu już błyszczeć w walkach z prawdziwymi kozakami. Zdarzały się jednak przebłyski geniuszu, jak choćby ten z piątej rundy wypełniającego trylogię pojedynku z Tarverem. "Magic Man" był świetnym bokserem, ale od talentu Jonesa dzieliła go cała galaktyka. Przypomnijcie sobie, co potrafił "prime" RJJ. Szczególną uwagę polecam zwrócić na ciosy w tułów i piekielne podbródkowe, po których Tarver był naruszony, czego Jones nie wykorzystał... i w rezultacie przegrał walkę.
2. Postawa Erika Moralesa w walce z Marcosem Maidaną.
Ten pojedynek nie miał prawa dojść do skutku. Kiedy Erik Morales (52-9, 36 KO) odchodził po kontrowersyjnej porażce w walce z Davidem Diazem (36-4-1, 17 KO), był już podstarzały, porozbijany i mocno wypalony. Dwa i pół roku przerwy oraz ogromna nadwaga nijak nie pomogły mu odzyskać dawno utraconych atutów. Kiedy "El Terrible" wrócił i rozpoczął od wagi półśredniej, gołym okiem widać było, że nie jest już tym samym pięściarzem. Z walki na walkę Erik wyglądał jednak coraz lepiej, a jego niesłabnąca siła marketingowa spowodowana niesamowitą wręcz popularnością wśród kibiców boksu zawodowego wystarczyła, by Morales otrzymał szansę od młodego wilka - Marcosa Maidany (34-3, 31 KO). "El Chino" był oczywiście ogromnym faworytem i mało kto spodziewał się, ze dawny mistrz wytrzyma z nim pełen dystans. Spodziewano się szybkiej, brutalnej demolki - takiej, jaką ładnych parę lat wcześniej zafundował Erikowi filipiński sztorm Manny Pacquiao. Pierwsze trzy minuty to rzeczywiście huraganowy atak Argentyńczyka. Morales kończył rundę z całkowicie zamkniętym okiem, a przerwanie potyczki wisiało w powietrzu. Ale hej, przecież to Erik Morales! Ze 140 funtów stanowiących jego wagę, jakaś połowa przypada na serce do walki. Meksykańska legenda wróciła do gry w wielkim stylu i na kilka rund odesłała Maidanę do szkoły. "Maidana wygrał walkę, ale prawdziwym zwycięzcą jest dziś Erik Morales".
3. Trylogia Vazquez vs Marquez.
Jestem zdania, że właśnie ci dwaj meksykańscy wojownicy stworzyli najlepszą trylogię w historii boksu. Uwielbiam wracać do każdej z tych dramatycznych, brutalnych walk i nie mogę odżałować decyzji Israela Vazqueza (44-5, 32 KO), który będąc zniszczony ciężkimi bojami z czołówką kategorii super koguciej, dał się jeszcze namówić na powrót i czwarty pojedynek z Rafalem Marquezem (41-8, 37 KO), który podobnie jak jego starszy brat, zwyczajnie lepiej zniósł trudy tych wojen i pięknie się zestarzał.
"El Magnifico" był piekielnym puncherem, ale zdaniem wielu ustępował umiejętnościami "Raffie", choć w rzeczywistości wybierał po prostu bójkę, gardząc bokserskimi szachami. Marquez dysponował zbliżoną siłą ciosu, ale nie szukał nokautów i zwykle walczył ostrożnie, czekając na kontry, a te wchodziły mu w każdej walce - stąd niesamowity procent wygranych przed czasem w jego rekordzie. Ich style współgrały ze sobą doskonale i każda sekunda każdego ich pojedynku jest warta obejrzenia. Co chwilę jeden z nich był zraniony, lecz gotowy odpowiedzieć swoim ciosem. Obydwaj padali i wstawali z desek, by zaraz rzucić na nie rywala. Krew lała się litrami, kibice dopingowali wojowników na stojąco i nikt nie wiedział, co wydarzy się za chwilę. Wystarczy powiedzieć, że Vazquez najgroźniejszy był w sytuacjach, kiedy był już praktycznie znokautowany na stojąco, a takich w każdej walce było kilka... Polecam Trylogię wszystkim tym, którzy nie mieli jeszcze okazji jej obejrzeć. Uznajmy, że czwarta walka nigdy nie miała miejsca.
W sumie to jestem bardzo ciekawy jak u innych uzytkowników rozpoczęła się przygoda z boksem.
totalny przełom to walki Gołoty z Bowe
fajny pomysł na cykl
musze zebrac sie i pomyslec jak to u mnie wygladało dokladnie
a RJJ w prime był genialny :)
O Rockym nie wspomniałem, ale dla każdego chyba jest ważnym punktem w bokserskiej przygodzie.
"Jakiś rok - półtora temu przyszedł boks i zacząłem go trenować, mam ekstremalnie wielkie ambicje, no i dochodzi do tego fakt, że jak już trenuje, to i lubię po prostu oglądać ..."
Chcesz być tym, który zabierze 0 z rekordu Mayweathera?
tak to było nisamowite , spodenki golego z bialego koloru zrobily sie czerwone , 2 rd to lektura obowiazkowa dla kazdego fana boksu :)
tam wyszły wszystkie wady i zalety Polaka ktore objawiały sie w poźniejszych walkach , swoja droga goly powinnien pzregrac to przez dyskwalifikacje :)
a Polakow przez te blisko 20 lat najbardzoiej inspirowali mnie Goly , Michalczewski ( niesamowite boje z hallem ) , Adamek z czasów CW
swiat to przedewszystkim Oscar ( w walce z trinidadem po raz pierwszy zrozumielm ze boks to jednak biznes 1 a potem sport ) , RJJ ( czy ktos mial lepszy timming w prime ? ) , Pac , Money ,
HW to oczywiscie Tyson , Holy , LL i Vitek to jest to co obserowałem na zywo
dzieki takim bokserom zaczałem ryc dalej w przeszlosc ioczywiscie nie moglem nie posciagac walk Ali-Foreman - Frazier
hagler-leonard -duran - hearns walki tych bokserów pzrybnajmniej te najwazniejsze tez sa lektura obowiazkowa
Bez przesady. Przerwa dobrze wpłynęła na Moralesa. Prawie nie pokonał Maidany, prawie nie pokonał Garcii. Czegoś takiego - nie umniejszając Erykowi - nie dokonuje się samym sercem do walki.
Hah, jak Ja przejdę na boks zawodowy, to Money będzie już tylko historią, a nie zawodnikiem aktywnym.
ile lat miałes jak rozpoczełes treningi?jakies starty juz masz na kacie?
Calkiem ciekawa historia, bardzo fajnie, ze ja opowiedziales na forum :) Ja jako dzieciak wstawalem tylko na walki Goloty, bo budzil mnie tata. Innych piesciazy nie znalem, ogladalem rowniez inne walki, bardzo mi sie podobaly, ale nie znalem ich bohaterow. O sobie powiem tak. Ogladajac tych nieznajomych, pewnego razu zobaczylem piekny nokaut w wykonaniu jakiegos czarno-skorego zawodnika. Nie wiedzialem kim on jest i do dzis nie wiem. Od tamtej pory, a bylo to z 7-8 lat temu, mysle o tej walce i bardzo chcialbym zobaczyc ja ponownie i dowiedziec sie kim jest osoba, ktora tak mnie w boksie rozkochala. Tamtej nocy postanowilem sobie, ze nie moze byc juz tak, ze walczy 2 gosci, a ja nie wiem kim oni sa. Od tamtej pory zyje boksem, moj brat trenuje boks, ja tylko w wolnym czasie gdy jestem w Polsce.
Jezeli mialbym wymianiac swoich idoli w boksie zawodowym, to sa to Mayweather Jr., Andre Ward, Rigondeaux, Roy Jones Jr. Adrien Brooner -(ze wzgledu na podobny styl do Floyda), kiedys walki byly bardziej krwawe, dzis juz takich jest coraz mniej, bardziej boks techniczny. Uwielbiam wracac do przeszlosci, kiedy to np. Adamek walczyl x2 z Briggsem, to chyba najlepsze jego walki w karierze. Pozdrawiam
Wyśmienity pomysł na cykl. Bardzo się cieszę, że Leszek postanowił podzielić się częścią swoich największych emocji pięściarskich.
Z miłą chęcią również wymienię z Wami swoje największe przeżycia i wspomnienia, króciuteńko:
Boksem pasjonuję się 17 lat, zaczęło się od pierwszej walki Gołoty z Riddickiem Bowe 1996, ich dwie walki oglądam nieprzerwanie do dziś.
Z momentów, które zapadły mi na zawsze w pamięć mogę wymienić:
- wielki rewanż Lewis vs Holyfield (wspaniała 7 runda!)
- Barrera ogrywa Hameda, który nie wszedł wyjątkowo do ringu saltem
- NIESAMOWITA walka Trynidad vs Vargas i okrzyk Lampleya w pierwszej rundzie: "Vargas is stunned and down!", oraz okrzyk z 4 rundy: "and down goes Tito!"
- Gołota vs Tyson, i konferencja prasowa, którą pierwszy raz w polskiej telewizji transmitowano
- Zegan okradziony z Grigorianem
- Rewanż Tygrysa z Rocchigianim
- Obie walki Tygrysa z Hallem (druga to było piekło) i upadek z Tiozzo
- super starcie w ciężkiej wadze Brewster - Liachowicz
- Adamek bijący się o życie z Briggsem i pas WBC, Adamek znów z nim wygrywający, zdobywający pas the RING z Cunninghamem, niesamowity nokaut na Ulrichu, piękne KO na Banksie, ogranie Arreoli
- Gołota który moim zdaniem wygrał z Byrdem i Ruizem
- Zab Judah rzucający stołkiem w Jaya Nady'ego
- NIEWIERAYGODNA 10 runda Corrales - Castillo, zapamiętam to do końca życia
- Mayweather kładący Corralesa 5 razy na deski
- Saleta znokautowany na moich oczach przez Westgeesta
- Snarski i jego wojenka z Vincenzo Belcastro
- Występ w Polsce Suleimana M'Baye
- Freitas vs Corrales (!!!)
- Gatti (wszystkie walki od 1996 roku)
- Nokaut Mannego na Hitmanie
- wybuchowy boks Mihalego Kotaia
- Sosnowski ciężko znokautowany przez Cooka
- walka o pas EBU Michael Trabant vs Christian Bladt (jedna z lepszych walk ever w Polsce)
- Jackiewicz posyłający na deski Bonsu
- Haye demolujący Big Maca
- złamana szczęka Abrahama i skandaliczne sędziowanie Randy Neumana
hmmm... mogę tak wymieniać w nieskończoność, to tylko na gorąco parę chwil wymieniłem.
Szkoda, że NIE MA w Polsce jakiegoś zlotu fanów boksu, ludzi kochających pięściarstwo, bezcenne byłoby się spotkać i porozmawiać o boksie :)
pozdrawiam
Też oglądałem, wtedy to było coś, tylko bez sensu że walki 5 rund.
Pozdrawiam
-przegrana Michalczewskiego z Gonzalezem,
-Andrzej oszukany z Byrdem i Ruizem,
-Andrzej zdemolowany w 53 sekundy przez Brewstera,
-Adamek sprawiający sencjację wygrywając z Briggsem no i potem cała wspaniała kariera Adamka,
-Wałek na walce Włodarczyk vs. Cunningham,
-Cycu vs. Najman,
-wspaniała wojna Tomka z Cunninghamem,
-Masternak demolujący Janika i krzyczący "będę mistrzem świata, mówię to tu i teraz!",
-polska walka stulecia Adamek vs. Gołota,
-Snarski ogrywający Cieślaka niczym Bernard Hopkins Pascala,
-Deklasacja Foremana przez Wolaka,
-Dwie największe wojny ringowe z udziałem Polaka: Paweł Wolak vs. Delvin Rodriguez,
-Wach usypiający McBride'a,
-Deklasacja Adamka przez Vitalija,
-Paweł Głażewski oszukany na punkty w walce z Royem,
-ukaranie Proksy (za zuchwalstwo) przez Golovkina :)
-Wach skompromitowany i przyłapany na dopingu,
-awantura Szpilka vs. Zimnoch,
-Polsat Boxing Night II i niestety przegrana Andrzeja z celebrytą,
-wielki debiut Babilon Promotion, walka Zimnoch vs. McCall i rzeź Rekowskiego :)
-ostatecznie pęknięty balonik Proksy,
Później jednak przyszły telewizje cyfrowe i boks sie niemal dla mnie skończył (bo nie mieliśmy nigdy nawet kablówki, co dopiero cyfrowych platform)
Niedzielne powtórki z Oscara... Potem z Floyda i Pacmana...
Do tego nędzne wojaki... I to tyle
Później przyszedł internet, oglądanie walk na youtube.
Punktem przełomowym była co ciekawe - właśnie walka Maidana - Morales.
Jakimś cudem o tak późnej godzinie nie spałem, gdzieś przeczytałem że będzie się bić Morales (którego walki bardzo lubiłem)... Znalazłem jakiś koszmarny stream, chciałem sobie popatrzeć z ciekawości kilka minut...
No i wow!
Co za walka, co za emocje...
Od tej pory na najważniejsze gale zarywam nocki, a w każdą niedziele rozpoczynam od obejrzenia powtórek z wszystkich ważniejszych sobotnich walk.
A moje trzy momenty to:
- 1996 rok - Michalczewski nokautuje Umarova. Miałem 9 lat i pierwszy raz chyba tak naprawdę zdałem sobie sprawę z brutalności boksu. Czeczen leżał nieprzytomny kilka minut po lewym sierpie Michalczewskiego, myślałem, że nie żyje.
- 2004 rok - Pierwsza walka Pacmana z Marquezem, którą jest dla mnie pewną symboliczną granicą poważniejszego zainteresowania się niższymi kategoriami wagowymi.
- 2005 rok - 10 runda Corrales vs Castillo. Chyba moja ulubiona runda spośród wszystkich, które w życiu widziałem.
Nie wiem czy to tak bardzo ma znaczenie przy wysiłku który wkładam i który mam zamiar włożyć ( nieskończenie więcej niż włożyłem ).
Zacząłem w wieku 15 lat, czyli konkretnie w wieku kadeta, stoczyłem wiele sparingów, naprawdę sporo jak na tak krótką karierę, ale to z tego powodu, że było z kim w klubie sparować.
W wieku 15 lat stoczyłem jeszcze jedną walkę( po trzech miesiącach treningów ) na którą pojechałem chory i niestety dostałem po mordzie. Druga walka była o wiele bardziej jednostronna i dla mnie. Po tamtym czasie miałem 2 - 3 miesiące z powodów zdrowotnych ( w treningach ) i powróciłem do nich. Z powodu zdrówka od września do maja nie miałem niestety żadnych sparingów, ale od 2 miesięcy mniej więcej się to zmieniło, jestem zdrowy i wracam do formy żeby na jesień wrócić do gry.
Trenuję codziennie, tylko w weekendy trenuję lżej niż zwykle. Ale w tygodniu 5-6 godzin dziennie. Uważam, że to i tak za mało ... nigdy nie spodziewałem się, że boks stanie się moją pasją, ale dobrze, że jest jak jest. Wiem, że bedzie ciężko, ale nie biorę pod uwagę przegranej na całej linii, ostatecznie chcę spełnić swoje marzenia jakie miałem od dzieciństwa - być najlepszym :).
u mnie bez rewelacji
golota sanders (2 runda!!!)
tyson holyfield
pozniej jakos rozbrat az do walk lewisa z rahmanem
i konkretny kop po gali golota adamek.......po tym zaczalem ogladac wszstko z hbo na youtubie i tak sie jakos zaczela mania....
ulubiency to: frazier, duran, morales, marquez, gatti, corrales, roy jones
z tych nowszych: danny garcia, mikey garcia, lucas matthysse, szpilka, hank lundy, gamboa i rigo
spoko jest martinez zaczal w wieku 20 lat ;)
Marquez - Diaz a sporo wcześniej w otwartym polsacie było Gatti - Damgaard... i wystarczyło ;)