MALIGNAGGI: POKAZAŁEM, ŻE BRONER NIE MA CZYM UDERZYĆ
Paul Malignaggi (32-5, 7 KO) nadal nie może pogodzić się z utratą tytułu WBA wagi półśredniej na rzecz Adriena Bronera (27-0, 22 KO). Ich walka zakończyła się niejednogłośnym zwycięstwem bardzo promowanego w ostatnim czasie Amerykanina. "Magic Man" po raz kolejny podkreśla, że "The Problem" nie ma pojedynczego ciosu. Starcie z Malignaggim było dla Bronera pierwszym pojedynkiem na pełnym dystansie od 2011 roku.
- Pokazałem, że ten gość nie ma czym uderzyć. Kiedy ostatnio widzieliście mnie przyjmującego jeden cios, a oddającego trzy lub cztery? Próbowałem tego z Cotto i zostałem rozbity. Tutaj tak nie było - twierdzi "Magic Man".
Malignaggi dziwi się również kibicom, którzy sugerują się popularnymi statystykami CompuBox. Jego zdaniem ich zestawienie liczby ciosów jest nierzetelne, bo nie przywiązuje uwagi ważnych w boksie zawodowym ciosów na korpus.
- Dlaczego Broner zadawał tylko 50 ciosów na rundę? Ciosy na korpus też mają znaczenie i się liczą. To nie boks amatorski. Te ciosy go przystopowały. Nie możecie sugerować się CompuBox. Oni nie przywiązują uwagi do ciosów na korpus. Ludzie za bardzo ufają ich statystykom - dodał Malignaggi.
To dlaczego Wladimira nie zniszczył?
Wiem że Haye jest ładny (bo przystojnym nazwać się go nie da) i wam się podoba, ale samym wyglądem Kliczków nie pokona ;)