MALIGNAGGI CHCE REWANŻU, ALBO ROZWAŻY NAWET ZAKOŃCZENIE KARIERY
Paul Malignaggi (32-5, 7 KO) ciągle ubolewa nad werdyktem sobotniej walki z Adrienem Bronerem (27-0, 22 KO), który odebrał mu pas federacji WBA kategorii półśredniej. Popularny "Magik" dąży za wszelką cenę do rewanżu i nawet zastanawia się nad swoją karierą, jeśli do takiego nie dojdzie.
- Naturalnie, że chcę drugiej walki. Ale tak naprawdę to jemu powinno na tym zależeć bardziej niż mi. Jego idol, Floyd Mayweather Jr też miał taką jedną sytuację po pierwszym spotkaniu z Jose Luisem Castillo i natychmiast skrzyżował z nim rękawice po raz drugi. Z kolei Bronerowi zdarza się to po raz drugi. Tylko jakoś nie widzieliśmy go w rewanżu z Danielem Ponce De Leonem. Dzięki znajomościom Ala Haymona dostał zaraz walkę o mistrzostwo świata - przekonuje były już mistrz świata dwóch dywizji.
- Nie mam pojęcia czy będę nadal boksować. Zobaczymy jakie spłyną teraz dla mnie oferty, bo nie jestem przekonany, czy będzie mi się chciało przechodzić przez kolejny trudny obóz przygotowawczy. Na pewno jednak chciałbym rewanżu z Bronerem. Nie potrzebuję walczyć dalej, jednak tego rewanżu bardzo chcę - dodał obchodzący w zimie 33. urodziny Malignaggi.
AB: o nie Paulletto nie rób mi tego, REWANŻ? OK. już już...
Broner to myśli że jest numero uno najlepszy na świecie i nie musi nikomu nic udowadniać. Oczywiście to bujda. Rewanż skończy się podobnie. Poza tym Floyd w walce z Castillo to dostał ewidentny łomot dlatego zgodził się na powtórkę. Zresztą w tamtych czasach floyd nie gadał tyle głupot - przy najmniej ja nie miałem do nich dostępu :P - ile dziś gada Bonerr.
"Poza tym Floyd w walce z Castillo to dostał ewidentny łomot..."
Nie bądź skrajnie nieobiektywny kolego... :D
Co do słów 'Magika' trudno się z nimi nie zgodzić. Mayweather po kontrowersyjnej wygranej z Castillio od razu dał rewanż rozwiewając przy okazji wszelki wątpliwości kto jest lepszy! Broner przysługi takiej Ponce De Leonowi nie wyświadczył, a i Malignaggiemu pewnie również nie da drugiej szansy. Czy rewanż ma sens? Według mnie jak najbardziej. Werdykt końcowy 2-1 również skłania się ku temu, że jest podstawa do rewanżu. Ale boks to biznes, dlatego wątpię, aby panowie spotkali się raz jeszcze. Dlatego Paulie powinien pójść swoją drogą i olać to. Miał być znokautowany, a dał wyrównaną walkę, która gdyby skończyła się remisem, to nie skrzywdziłaby żadnej ze stron!
Ogólnie nie podoba mi się ten kult pieniądza który tak mocno pokazuje Mayweather, ale chociaż dobrze, że szanuje własną rodzinę i co chwila wspomina jej pomoc i własnego teamu.
Z kolei jak ktoś w ofensywie jest efektowniejszy, podejmuje więcej ryzyka - to mu się wypomina, że przyjął parę lewych prostych i co to będzie jak go walnie kto inny.
Z jednej strony ktoś pisze, że niepotrzebnie naśladuje Floyda, a z drugiej wymaga, żeby był zupełnie jak Floyd.
Co do Malignaggiego, to niech się facet nie pogrąża. Adrien przespał pierwsze rundy, ale i tak spokojnie go wypunktował, a nigdy chyba nie widziałem tak zdeterminowanego Magika.
A Władimir jest i dobry w obronie i zadaje mnóstwo ciosów, a mu sie wszystko wspomina :)
Chociaż i tak jak na wagę ciężką, zwłaszcza dzisiejszą, to jest dość efektowny - w końcu kopie jak koń i tę swoją kombinację lewy-prawy ma opanowaną do perfekcji. Natomiast obronę Rigo czy Floyda można oglądać, podziwiać, wsadzać w highlighty, klincze Władka już nie bardzo ;)
"Czy rewanż ma sens? Według mnie jak najbardziej. Werdykt końcowy 2-1 również skłania się ku temu, że jest podstawa do rewanżu."
I tylko to do niego skłania. Wydrukowane majority decision, bo ten jeden sędzia oglądał inną walkę. Nie ma opcji, że Paulie to wygrał, a takim gadaniem, jak po walce w ringu i teraz po kilku dniach, tylko się ośmiesza. Mniej niż 3 rundy różnicy na korzyść Bronera to jest już poniżej sędziowskiej przyzwoitości. Chyba, że stawiamy boks na głowie i zaczynamy punktować wygrane rundy za kombinacje bite na gardę, przedramiona, barki i korpus, i to do tego anemiczne kombinacje. Jeśli tak, to Paulie wygrał niewielką różnicą, a taki Austin Trout w ostatniej walce zupełnie zdominował Canelo... Tylko kto chce oglądać tak sędziowany boks?
Szkoa tylko że w tej walce tak bardzo się na Bronerze zawiodłem - odległość Bronera do Floyda jest kosmiczna...
Liczyłem że Broner pokona Go przez cięzkie K.O do max 6 rundy albo na punkty 120 do 108 a to chyba waciak jak tego nie zrobił tylko tancerz operetkowy...zobaczymy w następnej walce...
A makaron na drzewo !