MORA: PRZEZ 17 LAT NIKT MNIE NIE ZŁAMAŁ
Sergio Morę (23-3-2, 7 KO) kibice najlepiej pamiętają z występu w pierwszej edycji Contendera oraz pojedynków ze znakomitymi Vernonem Forrestem (41-3, 29 KO) oraz Shane'em Mosleyem (47-8-1, 39 KO). Temu pierwszemu "Latynoski Wąż" nieoczekiwanie odebrał tytuł mistrza świata federacji WBC w wadze junior średniej (potem stracił pas w rewanżu), a z drugim zremisował w 2010 roku, kiedy "Słodki" najlepsze miał już za sobą.
W nocy z piątku na sobotę na gali z cyklu Friday Night Fights Mora zmierzy się z Grzegorzem Proksą (29-2, 21 KO). Faworytem jest Polak, ale znany z twardego charakteru i sporych umiejętności Sergio tanio skóry nie sprzeda. Poniżej prezentujemy rozmowę Mory z "Przeglądem Sportowym".
Przed piątkową walką z Grzegorz Proksą w Jacksonville nie ma pan najlepszej passy: dwa zwycięstwa, remis i trzy przegrane w sześciu ostatnich walkach...
Sergio Mora: Bilans to jedno, a poziom moich występów - drugie. Walczę już bardzo długo, a nigdy nie zostałem znokautowany lub ciężko pobity. Jedynym, który bezdyskusyjnie mnie mnie pokonał, był Vernon Forrest w 2008 roku. Przed walką musiałem zrzucać wiele kilogramów, to moja wina. Jeśli chodzi o dwie potyczki z Brianem Verą, nie czułem się gorszy po żadnej z nich. Nie licząc rewanżu z Forrestem, czuję się niepokonany.
Co sprawi Proksie największą trudność?
Sergio Mora: Jestem świetny w obronie i bardzo sprytny. Mało kto we mnie wierzy, ale jestem przekonany, że należę do najlepszych w wadze średniej. Proksa dowie się, dlaczego pokonałem Forresta w pierwszej walce, dlaczego zremisowałem z Shane'em Mosleyem, dlaczego wygrałem program "The Contender" i dlaczego przez siedemnaście lat nikt nie dał rady mnie złamać.
Co pan sądzi o stylu walki Polaka z opuszczonymi rękami, za który niektórzy go krytykują?
Sergio Mora: Bzdura. Jeśli coś przynosi efekty i czujesz się z tym komfortowo - po co to zmieniać? Walcząc z opuszczonymi rękami najlepszym na świecie został Sergio Martinez, wiele osiągnęli też Roy Jones Jr, Naseem Hamed, Carl Froch... Mogę wymieniać i wymieniać. Nawet Floyd Mayweather Jr opuszcza jedną rękę.
Przyznaje pan, że nie posiada nokautującego ciosu...
Sergio Mora: Proksę trudno czysto trafić, ale jeśli od początku ostro ruszy do przodu i dojdzie do wymian, w których będę go zaskakiwał ciosami z prawej ręki, lewym sierpowym i uderzeniami na dół, to bardzo możliwe, że wygram przed czasem.
Jak pan ocenia walkę Proksy z Giennadijem Gołowkinem o pas mistrza świata WBA?
Sergio Mora: Grzegorz przegrał, ale pamiętajmy, że na zawodowym ringu Giennadija jeszcze nikt nie zdominował. Proksa nie bał się, rzucił wyzwanie i zadał parę dobrych ciosów. Jednak Gołowkin to obecnie najlepszy bokser wagi średniej.
Jest lepszy nawet od Martineza?
Sergio Mora: Sergio jest teraz numerem dwa - weźmy pod uwagę, że ostatnio nie wyglądał najlepiej w walce z Martinem Murrayem. To ciekawa kategoria. Trzeci jest Daniel Geale lub Felix Sturm, piąty Murray lub Peter Quillin.
Był pan mistrzem świata WBC w wadze junior średniej. 14 września ten pas, obok tytułu WBA, będzie stawką walki Mayweathera z Saulem Alvarezem. Pański typ?
Sergio Mora: Floyd udzieli mu dokładnie takiej lekcji jak ostatnio Robertowi Guerrero. To będzie starcie nauczyciela z uczniem. Nie powiem, że nauczyciel wygra łatwo. Alvarez sprawi mu kłopoty w pierwszej fazie walki, ale Floyd pokaże, na czym polega różnica pomiędzy byciem wielkim a byciem młodym i popularnym.
Oby tak było, bo Mora ma nazwisko, które warto byłoby mieć w rekordzie- przecież Grzesiek jeszcze sobie swojego nazwiska w średniej nie wyrobił.
Niestety obawy są i chyba nie tylko moje.
Mora napewno nie przegra przez KO, bo nie tacy siłacze jak Proksa tego nie dokonali. Do tego Polak w wielu pojedynkach miewał kiedyś kłopoty z wydolnością i to często już w oklicach 6 rundy. Im dłużej będzie trwała walka tym Nice Super G będzie miał mniejsze szanse na zwycięstwo.
Proksa przyparty do muru zaczyna działać pod wpływem emocji, a to dodatkowo odbiera siły i skutkuje podejmowaniem głupich decyzji ringowych.
I najgorsze- on znowu leci bez wymaganej odpowiednim czasem aklimatyzacji, praktycznie z marszu.
Będę się cieszył, gdy będzie remis, ale prawdopodobna jest przegrana i to zarówno na punkty, jak i przed czasem. Ta walka pokaże, czy Grzesiek ma jeszcze czego szukać w średniej, czy też nie.
"I najgorsze- on znowu leci bez wymaganej odpowiednim czasem aklimatyzacji, praktycznie z marszu"
Skąd masz te dane? Jeszcze kilka tygodni temu słyszałem zapewnienia, że już tego błędu nie powtórzy.