'CANELO': NIE CHCIAŁEM UMOWNEGO LIMITU
14 września w Las Vegas dojdzie do wielkiej walki Mayweather vs Alvarez. Obaj pięściarze rozpoczęli już trasę promocyjną, która obejmuje 11 miast. Trwa również dyskusja na temat tego, kto nalegał na rozegranie pojedynku w umownym limicie 152 funtów. Obóz Mayweathera twierdzi, że ludzie Alvareza tego chcieli. ''Canelo'' jednak zaprzecza...
- To nie byłem ja. Nie chciałem walczyć w umownym limicie. Wyobrażam sobie walkę z Mayweatherem od lat i czuję, że wygram. Chcę przejść do historii jako gość, który pokonał najlepszego. Co ważne, jestem młodszy i większy, ale musicie pamiętać, że Floyd jest bardzo inteligentnym zawodnikiem. Będę jednak miał odpowiedni plan. Od pewnego czasu przygotowuję się do tej walki mentalnie i będę gotowy - rzekł meksykański gwiazdor.
nie.
Zgadzam się !
mylisz się
Zastanwaim sie tez, czyja wygrana bedzie "gorze" bardziej na reke... Floyda, ktory max za dwa lata zakonczy kariere, czy Canelo, ktory przez dlugi czas po odejsciu Mayweathera, moglby(a moze bedzie) generowal najwieksze zyski.
Mam nadzieje, ze to tylko moje paranoje(tzn. nie bedzie zadnego drugiego dna), ale nie bylbym zaskoczony gdyby w przypadku decyzji, zostal ogloszony remis, by wilk byl syty, i owca cala. Pozostaje wiec wierzyc w ducha fair play, i ze zwyciezca zostanie ten, ktory na to zasluzyl.
Nie ma mowy, żeby Floyd w przypadku decyzji dał się oszukać.
Chłopak w ostatnich rundach jest zawsze mocno zmęczony. Walczy zrywami robiac sobie przerwy I nie sadzę żeby miał tych sił wiecej w walce z Maywetherem który ciągle jest w ruchu i słynie z żelaznej kondycji. Nie sądze tez żeby Maywether tej słabości skutecznie nie wykorzystał.