MURRAY CHCE FROCHA
- Jestem zawodnikiem wagi średniej i w tym limicie czuję się najbardziej komfortowo, jednak jeśli spytacie mnie, czego najbardziej bym chciał, to spotkania z Frochem - przyznaje ceniony pretendent wagi średniej, Martin Murray (25-1-1, 11 KO), który dwa miesiące temu napsuł sporo krwi samemu Sergio Martinezowi, ulegając mu nieznacznie na punkty. Teraz 30-letniemu Anglikowi marzy się potyczka ze swoim rodakiem, mistrzem federacji WBA i IBF kategorii super średniej, Carlem Frochem (31-2, 22 KO).
- Styl robi walkę, a my we dwójkę moglibyśmy wspólnie stworzyć wspaniałe widowisko. Jeżeli więc Carl rzeczywiście miałby w kolejnym pojedynku zmierzyć się z Brytyjczykiem, to nie widzę przeszkód by moje nazwisko było brane pod uwagę. Dodatkowo ma to sens pod kątem telewizji w USA, bowiem jestem tam już znany po starciu z Martinezem. Mówi się co prawda o kandydaturach George'a Grovesa czy Jamesa DeGale'a, tylko że oni jeszcze niczego nie udowodnili na najwyższym poziomie. I nawet pomimo tego, że boksuję w niższej dywizji, to i tak zasługuję na taką walkę bardziej niż oni. Od zawsze powtarzam, że interesują mnie wyłącznie konfrontacje z najlepszymi zawodnikami na świecie - dodał Murray.
Podobno juz Fury stchórzył przed Hayem i ma walczyć z Fresem... Burak chciał 80-20 podziału