PRICE: TRUDNO, STAŁO SIĘ
Po szokującej porażce pod koniec lutego David Price (15-1, 13 KO) już 6 lipca stanie przed szansą zrewanżowania się Tony'emu Thompsonowi (37-3, 25 KO). Angielski "wieżowiec" ma nadzieję, że odkupienie win sprzed kilku miesięcy pomoże mu szybko powrócić na szczyty list rankingowych i przybliży do walki o tytuł mistrza świata wszechwag.
- Znaleźli się inni zawodnicy, którzy widząc moją porażkę pomyśleli sobie z ulgą "Dzięki Bogu przegrał, bo nie będę musiał się z nim bić w kolejnym pojedynku". Ale jeśli wygram rewanż, a potem kolejne dwie walki, wówczas będę zadowolony, że przytrafiła mi się taka wpadka. Wróciłem na dobrą drogę. To była dla mnie świetna lekcja, a kiedy już pokonam Thompsona, nikt nie będzie mógł mi odmówić przynależności do czołówki - przekonuje brązowy medalista olimpijski z Pekinu.
- Ostatnią rzeczą jaką tracą bokserzy jest siła ciosu. Tony trafił mnie bardzo mocnym uderzeniem, choć mogło to wyglądać na lekkie pacnięcie. Trafił jednak ciężkim ciosem, pomimo iż na dwa tysiące takich akcji udałoby mu się tak trafić tylko raz. Ale trudno, stało się - zakończył Price.
Niestety Price ma dziurawą obronę. Ma słabiuteńka odporność na ciosy. Jeżeli zdązy ubić Thompsona zanim on go upoluje to wygra. W przeciwnym wypadku obstawiam, ze bedzie powtorka z pierwszej walki.
Jedynie styl Władka może coś z niego jeszcze ocalić. Dlatego nie powinien do Lennoksa jeździć na nauki, bo jego styl to była wirtuozeria, tylka do młodego Klika. U niego nauczy się wszystkiego co jest mu potrzebne, zeby zaistnieć jako realny pretendent- a nie tylko papierowy.