BIKA SPADKOBIERCĄ PO WARDZIE
Sakio Bika (32-5-2, 21 KO) pokonał stosunkiem głosów dwa do remisu niezwyciężonego dotąd Marco Antonio Peribana (20-1, 13 KO) i zdobył wakujący tytuł mistrza świata federacji WBC kategorii super średniej.
Od pierwszego gongu tempo może nie było wysokie, ale obaj zawodnicy nastawili się na pojedyncze, nokautujące ciosy. Po pierwszej rundzie z lekką przewagą agresywniejszego Australijczyka, w drugiej Meksykanin dwukrotnie skontrował go po odchyleniu prawym krzyżowym. Trzecia odsłona znów była bardzo wyrównana i dopiero w czwartej Bika znalazł sposób na swojego rywala, trafiając kilka razy po lewym prostym obszernym prawym sierpowym.
Po nudnym piątym starciu, kiedy Periban nie zrobił praktycznie nic, w szóstym po reprymendzie w narożniku wrócił do gry skutecznymi akcjami z dystansu i ciosami prostymi "szachował" silniejszego fizycznie oponenta. W połowie siódmego zachwiał nawet nim po mocnym prawym krzyżowym, ale Sakio szybko doszedł do siebie i zrewanżował się w ósmej rundzie w samej końcówce mocnymi sierpami z obu rąk, a dodatkowo po przypadkowym zderzeniu głowami Meksykaninowi pękła skóra na głowie. Na szczęście szybko udało się zatamować krwawienie.
Kolejne minuty upłynęły pod znakiem chaotycznych wymian, w których trochę dokładniejszy był Periban. I w końcu nadeszła ostatnia, dwunasta runda. A w niej obaj pięściarze zrekompensowali widzom to co działo się wcześniej i zakończyli pojedynek prawdziwym bombardowaniem. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 114:114, 116:112 i 115:113 na korzyść Biki.
maja dwie rozne pary rekawic?
Można tak?
Obaj prezentują poziom Steiglitza i do Warda, Frocha, Kesslera czy Dirella niech się nie zbliżają. Nawet Grooves jest już teraz lepszy..