GARCIA POROZBIJAŁ LOPEZA
Bardzo efektownie Mikey Garcia (32-0, 27 KO) wyszedł z pierwszej obrony tytułu mistrza świata federacji WBO kategorii piórkowej. Problem w tym, że dzień wcześniej nie osiągnął wymaganego limitu i stracił pas podczas ważenia, zaś ten mógł zdobyć tylko Juan Manuel Lopez (33-3, 30 KO). Ale nie dał rady i poległ w czwartej odsłonie.
Pierwsze pięć minut to wzajemne badanie się z dystansu. Aż w końcu Garcia doskoczył akcją lewy-prawy prosty i skosił Portorykańczyka z nóg. Po liczeniu do ośmiu nie rzucił się jednak na rywala, tylko boksował tak samo jak na początku. Podrażniony "Juanma" próbował odgryźć się po przerwie, lecz "tańczący na wstecznym" Amerykanin pozostawał dla niego praktycznie nieuchwytny.
Po 50. sekundach czwartej rundy Mikey znów naruszył przeciwnika akcją lewy-prawy prosty. Wyczekał odpowiedni moment, przepuścił lewą bombę Lopez i po odchyleniu skontrował go prawym krzyżowym. Pretendent, a zarazem były champion wyraźnie się zachwiał, natomiast Garcia odskoczył w prawo, huknął krótkim lewym sierpem i było po wszystkim. Co prawda rywal zdołał powstać zanim Rafael Ramos doliczył do ośmiu, ale sędzia popatrzył Lopezowi głęboko w oczy i przerwał dalszą rywalizację.
Druga istotna sprawa w tej walce to waga. To co sie dzieje w dzisiejszym zawodowym boksie to skandal!
Wagi obu zawodnikow w kategorii 126 funtow:
Garcia: 128 funtow; (dzisiaj przed walka) 142 funty;
Lopez: 125.5 funtow;(dzisiaj przed walka) 137 funtow;
Przeciez to jest roznica 10% calej masy ciala! Takie ogromne wahania wagi musza sie zle skonczyc dla zdrowia boksera. Federacje bokserskie powinny cos z tym zrobic.
Lopez jak dziecko. Nic się w ringu nie zmienił, dalej brak obrony. Szkoda tylko że Mikey wtopił z limitem. Ależ bym go z Maresem zobaczył. Myslę że z taką precyzją to nawet Meksykanin by sobie nie poradził. No ale niestety do walki pewnie długo nie dojdzie, a może wcale..