DAWSON: W PÓŁCIĘŻKIEJ JESTEM SILNY!
We wrześniu ubiegłego roku Chad Dawson (31-2, 17 KO) został rozbity przez znakomitego Andre Warda (26-0, 14 KO) i na tarczy powraca do swojej koronnej dywizji półciężkiej, w której wciąż jest właścicielem tytułu mistrza świata federacji WBC. Właśnie ten pas będzie w stawce jego walki z Adonisem Stevensonem (20-1, 17 KO). Ten pojedynek odbędzie się w najbliższy weekend na gali w Montrealu.
- Wiem, że kibice będą przeciw mnie, ale mogę ich przeciągnąć na swoją stronę moją postawą w ringu. Stevenson to mocny rywal, ale nie na moim poziomie. Nie pierwszy raz walczę na terenie rywala. Spodziewam się zwycięstwa - zapewnia "Bad" Chad.
- W półciężkiej znów będę rządził. Nie robię żadnych wymówek po ostatniej walce. Po prostu powiem, że jestem zupełnie innym pięściarzem w limicie 175 funtów. Mogę z całą stanowczością stwierdzić, że moja siła wróciła. Jestem mocniejszy w każdym aspekcie, a to odgrywa ogromną rolę w przygotowaniach. Mogę biegać więcej mil, boksować więcej rund i mam też więcej energii po zakończeniu treningu - dodaje niespełna 31-letni Amerykanin.
Ciosu oczywiście wielkiego Chad nie ma, ale przecież nigdzie nie zapowiada nokautu. Z kolei Stevenson puncherem był w super średniej, w półciężkiej już aż tak bardzo ciosem może nie straszyć, mieliśmy wiele przykładów takich puncherów, którzy po przejściu niby tylko parę kilo wyżej przestawali nokautować. Znaczenie ma też oczywiście klasa przeciwnika, a Dawson to ścisła czołówka LHW, jak nie nr. 1.
A na gali Dawson-Stevenson bije się też Gamboa, no i nasz Świerzbiński dostaje wpierdziel, ale nie wiem czy to będzie można nawet zobaczyć.