CALZAGHE WYŚMIEWA FROCHA
Carl Froch (31-2, 22 KO) tryumfuje w ostatnich dniach. Po udanym rewanżu na Mikkelu Kesslerze za pierwszą porażkę w karierze nazywany "Kobrą" pięściarz Nottingham uznał siebie samozwańczo najlepszym w historii obok Lennoxa Lewisa bokserem brytyjskim w zestawieniu P4P. Dodał również, że po udanym rewanżu nad Andre Wardem stanie się natychmiast światową gwiazdą P4P. Szybko na te słowa zareagował wspaniały Joe Calzaghe (46-0, 32 KO), który teoretycznie osiągnął dużo więcej niż jego młodszy kolega, na przykład broniąc pasa WBO kategorii super średniej przez całą dekadę. Po przenosinach w górę odprawił dwie legendy - Roya Jonesa oraz Bernarda Hopkinsa i w chwale zawiesił rękawice na kołku. Froch prowokował go niejeden raz, a Joe często ripostował. Nie inaczej było i tym razem.
- Dla mnie te jego komentarze nie są niczym innym jak jakimś żartem. Nie chciałbym tego komentować, jednak tymi słowami zaatakował mnie, jak i kilku innych wybitnych brytyjskich bokserów. Ten facet ma jakieś poważne urojenia jeżeli naprawdę wierzy w to co mówi. Niby na jakiej podstawie tak miałoby być? Bo pokonał Mikkela Kesslera, który wcześniej kończył karierę? W dodatku rewanżując się tym samym za wcześniejszą porażkę? Przecież Carl na dzień dzisiejszy nie jest nawet numerem jeden w swojej dywizji. Jeśli więc Froch miałby być najlepszym bokserem wszech czasów w Wielkiej Brytanii, to Andre Ward musiałby być dwa razy lepszy niż nasi mistrzowie sprzed lat. Dodatkowo jestem zdania, że kreowanie siebie samego jest żenujące. To powinni robić inni, a nie sam zawodnik - stwierdził "Włoski smok".
- Nie widzę też dominacji Carla. Kiedy ja boksowałem, miałem swoją erę, a gdzie jest jego era? Jeszcze w zeszłym tygodniu obóz Warda złożył mi oficjalną propozycję walki, pomimo iż już od ponad czterech lat jestem na emeryturze - dodał Calzaghe.
David Haye
Joe Calzaghe
Lennox Lewis
i dopiero może Froch. Oprócz osiągnięć liczy się popularność,medialność osobowość i rzesza kibiców.
bo nadal słucha doradcy numer 1 tatusia
Poszło o to, że nie dostał kasy za kontrakt przez doping? Bo na rp.pl jak zwykle bełkot i nie idzie zrozumieć.
Nie czytam w ogóle rp tylko raz na jakiś czas obejrzę wywiad z Szpilą.
Skoro z rp masz wiadomość to pewnie kłamstwo ja bym nie wierzył portalowi pana W.
A rp to raczej nie ma się co sugerować. Bywa, że coś ciekawego się tam znajdzie ale dużo to spekulacje i mity przeplecione 100 wywiadów dziennie z na dzień dzisiejszy najgłupszym okazem człowieka na świecie. Goni go Fury więc przydałoby się może nagrać jakiś diss z bezzębnymi gimnazjalistami w średnim wieku...
Dobre, dobre :) A info przekazał Przemek Garczarczyk więc pewnie coś prawdy w tym jest.
Chował się a Anglii.
Pokonał emerytów Roy, Hopkins.
I uciekł na emeryturę.
Froch może się promować ale to nie poprawi jego umiejętności.
Wydaje mi się że Calzaghe pokonałby Frocha.
Popieram i Joe to legenda a Froch niech też nie gada głupt.
Calzaghe jest najlepszym mistrzem w historii super średniej :)
Dla mnie tak i dlatego jestem jego fanem!
nie poniżaj się .
Dokładnie i jakoś żaden tego nie zauważył aż dziwne?
Ricky Hatton
David Haye
Joe Calzaghe
Lennox Lewis
i dopiero może Froch. Oprócz osiągnięć liczy się popularność,medialność osobowość i rzesza kibiców.
Ja bym dodał jeszcze Prince Naseema Hameda. Może nie walczył z najlepszymi,ale robił niesamowity show w ringu.
No właśnie Chrisa Eubanka pokonał i to w elegancki sposób.
Najważniejsze co Joe ma to zero porażki.
Słuszna uwaga Prince Naseema Hameda,tego gościa uwielbiałem człowiek guma i te wejścia super!
Pokonał zdecydowanie lepszych pięściarzy niż Carl.
Pokonał B-Hopa 5 lat temu, a widzimy że Bernard do dzisiaj jest w formie i nic nie zapowiada by nagle ją stracił :)
Wielu zarzuca mu że obił kalekiego Roya, a wielu zapomina że walkę wcześniej RJJ pokonał Felixa Trinidada w ładnym stylu :)
Joe pokonał wyraźnie prime Kesslera, a Froch po bardzo wyrównanej walce w rewanżu pokonał past prime Kesslera, który przecież po I walce z nim odszedł na tymczasową emeryturę.
Wiem,wiem bo to wszystko znam i wczoraj to ogladałem znowu!
Ja przygode z boksem to mam od początku lat 80 i dzięki Kid Dynamite interesuje się boksem
1 Mike Tysone
2 Joe Calzaghe
3RJJ
itd....
Calzaghe?
Chował się a Anglii.
Pokonał emerytów Roy, Hopkins.
I uciekł na emeryturę
Litości! Mówienie o fenomenalnym Hopkinsie emeryt to tak jakby mówic o Floydzie nudziarz.W obu przypadkach lepiej zmienic zainteresowania.
Ale jakie skuteczne!
Zawsze czekałem aż przegra , jego pacanie to najbardziej denerwujący styl jaki widziałem"
Dziwne żeby pacan miał inny styl.
tak ale to bylo tylko takie pykanie w worek
http://www.youtube.com/watch?v=mhhlW2FX6Is
roy jones junior rzucil 4 ciosy w ciagu sekundy podczas walki
http://www.youtube.com/watch?v=xqCAGCHdWjE
Wiem a walki mam na kompie w HD i dziękuje za linka.
Ale wypykał Roja i Hopkinsa.
Lubie też kata,RojaKesslera troche Frocha.
A co ma walka z Boone do walki z Gołowkinem? Już pomijając kwestię, że miała ona miejsce w 2005 roku, gdy Ward miał 21 lat...
Calzaghe co prawda wielu nazwisk na rozkladzie nie ma ale gdy przychodzila walka z kims powaznym to nie zawodzil. Moim zdaniem nie pokonal Hopkinsa ale to jest kwestia 1 czy 2 punktow wiec nie ma co tu dywagowac. No i co do jego przeciwnikow to trzeba pamietac, ze on walczyl w jednej wadze przez cala kariere. Nie ma wagi przepelnionej wybitnosciami bo takich bedzie moze 5 przez dekade w jednej wadze. Tak wiec nie ma co sie czepiac bo koncza sie w koncu przeciwnicy. Np dzisiejsze 147lbs i Floyd. Kto tam zostal w tej wadze? Nikt
No a nazwanie Hopkinsa emerytem w czasach walki z Calzaghe podczas gdy dzis jest mistrzem swiata przemilcze bo szkoda slow
Dobranoc.
To wyróżnia Frocha na tle klapka Calzaghe.
Aaaa.... no i ten tatuś Joego....
Walka Calzaghe z Hopkinsem była na tyle wyrównana że mogła pójść w obie strony a najbardziej sprawiedliwy byłby remis, Joe zadał więcej ciosów i więcej doprowadził do celu z kolei Bernard ulokował więcej mocnych ciosów, tak naprawdę na zwycięstwie Joe zaważył mocny finisz bo Bernard opadł trochę z sił
Joe potrafił bardzo mocno uderzyć, no chyba że ty widziałeś tylko jakieś skróty walk, Joe różnicował siłę uderzeń, skupiał się bardziej na ich ilości a nie na mocy, choć zadawał też pojedyncze mocne lewe sierpy czy podbródkowe, zobacz sobie walki z Lacym, Eubankiem czy inne Chris w pierwszej rundzie na mate nie poszedł od pacnięcia
Natomiast nazwanie Hopkinsa emerytem pachnie mi trollem, hopkins po porażce z Joe zdobywał jeszcze dwa razy mistrzostwo świata, czy emeryt jest w stanie sięgnąć po mistrzostwo świata w dobrym stylu?
Froch to tytanowa szczeka, ale Calzaghe mial rowniez bardzo solidna. Zaliczyl co prawda pod koniec kariery te flesze z Royem czy Bernardem, ale np. cios po jakim sie pozbieral z Byronem Mitchellem to byla nieprawdopodobna petarda.
Walka z Hopkinsem slusznie moim zdaniem przypadla Calzaghe. Oczywiscie "Kat" potrafil sprawic, ze Joe byl malo skuteczny natomiast sam nawet nie zadawal juz ciosow w drugiej polowie walki liczac, chyba ze ma przewage nokdaunu. Bernard padl tam kondycyjnie i walczyl o zycie symulujac co chwila. Radze panowie obejrzec i wypunktowac sobie spokojnie runda po rundzie. Ale nie na zasadzie Hopkins nic, ale Calzaghe tez nie trafil mocno i czysto to runda remisowa, bo tak sie nie punktuje. Kolejna rzecz to fakt, ze B-Hop ma styl, ktory znacznie latwiej przeniesc w pozne lata, dlatego 36-letni Joe rowniez byl juz stary jak na jego aktywne boksowanie.
Jedyny wspolny przeciwnik Calzaghe i Frocha to Kessler. Joe po paru trudnych rundach, w ktorych zlapal kilka poteznych upperow wycofal sie na dystans i lekko, latwo, przyjemnie i bezpiecznie dla siebie wypunktowal Mikkela podczas gdy Carl stoczyl dwie wspaniale, rowne wojny z Kesslerem. Frocha i Kesslera nie dzieli wlasciwie nic, Calzaghe jednak to byla wyzsza szkola jazdy. Nie bylo wowczas Super Six ani wielkich Amerykanow. Kiedy Calzaghe zlapal kontuzje i odwolal pojedynek z Lacym, ktorego kreowano w Stanach na nowego Tysona wszyscy zgodnie twierdzili, ze Joe nigdy nie odwazy sie wyjsc do ringu z niepokonanym Lacym. Kiedy Joe dal pokaz boksu i osmieszyl Jeffa okazalo sie, ze Lacy jest gowno warty. Niepokonany Kessler tez mial pokazac miejsce w szeregu Walijczykowi, a po walce okazalo sie, ze jest tylko kolejnym odprawionym oponentem. Joe pokonal Mitchella i Brewera, a Hopkins kilka lat wczesniej w ostatniej chwili kiedy wszystko bylo dograne zazadal 5 milionow dolarow (tyle nigdy na oczy nie widzial) i de facto wycofal sie z walki. Roy byl wowczas w polciezkiej i tak naprawde Calzaghe kogo mogl to pokonal w swoich czasach.
Obejrzałem walkę Hopkinsa z Calzaghe wielokrotnie i naprawdę nie można tego punktować na korzyść Walijczyka. Jeżeli obejrzy się ten pojedynek w zwolnionym tempie, patrząc dokładnie gdzie lądowały wyprowadzane przez Calzaghego ciosy, to można stwierdzić z całą pewnością że Hopkins był nie tylko skuteczniejszy, ale też więcej trafiał. Bernard nie padł kondycyjnie, po prostu był przekonany o swoim zwycięstwie - i słusznie, bo jedna-dwie ostatnie rundy na korzyść Walijczyka nic by nie zmieniły. Jeżeli ja widzę punktację z HBO, gdzie runda w sposób oczywisty dla Hopkinsa, gdzie trafił on kilkukrotnie Walijczyka przy braku wyraźnej odpowiedzi, jest przyznawana Calzaghemu, to nie ma mowy tu o jakiejkolwiek obiektywności. Oczywiście pojedynek był wyrównany, ale werdykt powinien brzmieć 114-113 lub 115-112 dla Hopkinsa. "Kat" zasłużenie przegrał jedynie walki z Royem Jonesem (1993) i Chadem Dawsonem (2012) - obie minimalnie, z zawodnikami bardzo niewygodnymi: jedna przed osiągnięciem najlepszej formy przez Hopkinsa, druga już po najlepszym okresie Bernarda plus kontuzja z pierwszej walki Hopkins-Dawson. "Kat" miał pecha do sędziów i dostał 3 krzywdzące decyzje, w zamian nie dostał żadnej, bo wszystko co wygrywał było bardzo wyraźne. Nie wiem jeszcze jak jego walka w debiucie (Clinton Mitchell, 1988) - nie widziałem jej, ale to już jest inna kwestia i tym bardziej nie wpływa na ocenę tego zawodnika.
Calzaghe po zakończeniu pojedynku wiedział że przegrał, było to widoczne po jego reakcji - dopiero po ogłoszeniu decyzji zaczął cieszyć się jak dziecko. Hopkins z kolei był spokojny, opanowany i pewny od początku do końca, że powinien wygrać ten pojedynek. Statystyki ciosów tej walki były kompletną bzdurą, nie oddającą nawet w najmniejszym stopniu rzeczywistości.
Ten jeden pojedynek nie zmienia faktu, że Calzaghe jest rewelacyjnym zawodnikiem. Jest prawdopodobnie najlepszym Europejskim zawodnikiem końcówki XX i początku XXI wieku. Należy mu się szacunek za wiele lat panowania w kategorii super średniej, czy też za zdominowanie i ośmieszenie Roya Jonesa Jr'a. Szkoda że uciekł od rewanżu z Hopkinsem na emeryturę, ale to nic nie zmienia w perspektywie oceniania jego kariery: był świetny, zdecydowanie jego miejsce jest w Hall of Fame.
A Carla Frocha widziałbym teraz właśnie z Hopkinsem i stawiam Amerykanina w roli faworyta. Froch jest świetny, na dzisiejsze czasy obok Kliczków najlepszy Europejski bokser - ale do klasy Calzaghego jeszcze mu trochę brakuje. Jeżeli ograłby Warda w rewanżu na wiosnę, to kto wie? Natomiast na ten moment, "Kobra" musi stoczyć jeszcze kilka trudnych pojedynków.
Walczac w Stanach trzeba czekac na werdykt zanim podniesie sie rece (po punktowaniu Lewis vs Holyfield 1 nie ma co sie dziwic,ze Calzaghe wstrzymal sie z reakcja).
Bernard wygral trzy gora cztery rundy plus nokdaun z Calzaghe. Nic wiecej.
Statystyki tej walki sa faktem. Bernard byl malo aktywny, a rundy w ktorych trafil cokolwiek znaczacego dostal jako wygrane. W innych byl bierny i nie zrobil kompletnie nic. Padl kondycyjnie, bo Joe go zameczyl obskakiwaniem ze wszystkich stron, Kat do takiego tempa nie przywykl.Stad symulacje i gra na czas. Oczywiscie,ze Calzaghe nie zbombardowal glowy Hopkinsa, ale robil wystarczajaco wiele, zeby rundy zapisywac na jego korzysc. Tak jak Lederman czesto sie myli tak zaskakujaco dobrze czytal tamten pojedynek. Nie przyznaje sie rund za same utrudnianie zycia przeciwnikowi i pasywnosc, stad Hopkins zasluzenie przegral.
http://www.youtube.com/watch?v=cyz2cws8LBE
Ten filmik pokazuje (+kilka następnych jego części) w pewnym stopniu przebieg tego pojedynku. Nie zgadzam się stuprocentowo z jego treścią, ale pokazuje kilka ciekawych faktów.
Kazdy widzi to co chce. Ja widze kilka (cztery)rundy dla Kata, reszta to antyboks, unikanie walki, tarzanie sie po podlodze, zadyszka i biernosc Hopkinsa. Mimo calej sympatii dla Bernarda niskie (przez nokdaun) ale zasluzone zwyciestwo Calzaghe, ktory mial inicjatywe, forsowal walke i zajezdzal Hopa. Bernard wygladal tam na pelne 43-lata. To bylo przykre do ogladania jak walczy o kazdy oddech.
Ich style sie nie kleily, zawsze bylaby to podobna walka, nikt poza Bernardem nie chcial ogladac tego rewanzu, na pewno nie HBO.
Cóż, a widzę 6-7 rund Hopkins i 5-6 rund Calzahego. Z knockdownem: 114:113 lub 115:112 Hopkins.
Jednak rozumiem - każdy ma prawo mieć własne zdanie.
Wiadomo że Hopkins był dla Calzaghego niewygodny, a Calzaghe był niewygodny dla Hopkinsa, ale dla Walijczyka była to jedyna rozsądna walka do stoczenia, a jednak się na nią nie zdecydował. W konsekwencji: koniec kariery. Hopkins pokazał z Pavlikiem że taki stary to on nie jest i siły wciąż ma: a przecież "Duch" był dominatorem wagi średniej. I od tamtego czasu Hopkins stoczył już prawie 10 dwunastorundówek.
Punktujac "wrazeniowo" tzn. nokdaun i kilka pieknych czystych kontr mozna widziec zwyciestwo Kata, punktujac runda po rundzie wygrywa Calzaghe.
Calzaghe wyprowadził z Kesslerem 1010 ciosów.
Zaś z Hopkinsem wyprowadził 707 ciosów.
Jest to znaczne ograniczenie oparte na umiejętnym dystansowaniu, świetnej defensywie i umiejętnym kontrowaniu Hopkinsa. Calzaghe nie był w stanie boksować przeciw Hopkinsowi tak jak mu się podoba. Podejrzewam że także skuteczność byłaby mniejsza, gdyby nie liczono jako celnych m.in. ciosów w tył głowy, czy wielu zablokowanych.
Samym wyprowadzaniem ciosów nie wygrywa się walk, trzeba jeszcze je trafiać, a Calzaghe naprawdę miał znikomą skuteczność.
I jeszcze a propos wyżej wymienionego Jonesa i tych nieprzepisowych ciosów poniżej pasa Calzaghego: przypomniało mi się jak krytykowano Hopkinsa za drugi pojedynek z RJJ'em, że rzekomo symulował obrażenia po "bardzo lekkich" ciosach Jonesa w tył głowy. Po czym okazało się że te ciosy były takie lekkie że Hopkins w szatni, po tej walce - zemdlał.
A cała taktyka Hopkinsa w tej walce to 1-2 ciosy i klincz, dobra walka do obejrzenia jak ktoś cierpi na bezsenność.
Piszesz,ze statystyki z walki Calzaghe z Hopkinsem sa kompletna bzdura a potem sam je przytaczasz. Zdecyduj sie na cos. Napisalem, ze Bernard nie ograniczyl zadawanych i trafionych ciosow przez Joe tak jak innych bo:
Cloud 139 trafionych - Hopkins 169 trafionych
Pascal 70 trafionych - Hopkins 131 (druga walka)
Pavlik 108 trafionych - Hopkins 172
Calzaghe 232 trafionych - Hopkins 127
A najlepsze jest to,ze mimo ze skutecznosc Walijczyka nie byla najlepsza, bo trafil 33% ciosow to i tak byla lepsza niz Bernarda 27%.
Hopkins nie tylko przyjal wiecej niz kiedykolwiek, rowniez trafial na kiepskim jak na siebie procencie.