CIĘŻKA PRZEPRAWA RODRIGUEZA
Znany doskonale polskim kibicom Delvin Rodriguez (28-6-3, 16 KO) pokonał dziś w nocy podczas gali z serii ESPN2 Friday Night Fights dawnego pretendenta do tronu WBC, Freddy'ego Hernandeza (30-5, 20 KO).
Walka od początku była krwawa, a zawodnicy po przypadkowych zderzeniach głowami mieli porozcinane łuki brwiowe. Nieznacznie lepszy był Rodriguez, lecz mający ostatnio słabszą serię Meksykanin dzielnie stawiał mu czoła. Po ósmej rundzie krwawił już jednak tak mocno, że sędzia przerwał rywalizację i nakazał podliczenie punktów. Dwóch sędziów punktowało 77:75 i 78:74 na korzyść Delvina, a trzeci widział remis 76:76. Po dokładnej analizie zapisu wideo Michael Mazzulli ze Stanowej Komisji Sportowej uznał, iż rozcięcie nastąpiło po prawidłowo zadanym ciosie i wynik zmieniono na wygraną Rodrigueza przez TKO.
Hernandez wyglądał jak bum w walkach z Andrade czy Larą, a tu dał wyrównaną walkę. Dobry tester, bo jednak po walkach z nim można zobaczyć kto jest wybitny, a kto jedynie solidny.
W ogóle wszystkie 3 walki w tym FNF skończyły się po zderzeniach głowami, masakra ;) Na dodatek w pierwszej walce wałek, w drugiej murzyn uciekł przed KO dzięki zderzeniu głowami...
Kinda rzeczywiście został okradziony. Może walka mogła wydawać się w miarę wyrównana, ale to jego ciosy dochodziły, a Howard sam przyjmował większość na gardę. Na 6 rund na pewno wygrał przynajmniej cztery, a tymczasem dwaj sędziowe dali 58-56 na korzyść Howarda. Trzeci 59-55 dla Kindy więc jak widać spory rozrzut.
Z kolei ten Bejenaru ze swoim wzrostem 178 cm to raczej nie ma czego szukać w heavyweight.
Walka ciezkich byla dosc smieszna, bo wygladalo to tak jakby bylo roznica kilku kategorii wagowych pomiedzy nimi.
ESPN Friday Night Fights czsami pokazuja dobrych prospektow albo mniej znanych zawodnikow z potencjalem, ale tym razem karta byla bardzo slaba.