FROCH: BUTE JEST ZŁAMANY
Po sobotniej walce pomiędzy Carlem Frochem (30-2, 22 KO) oraz Mikkelem Kesslerem (46-2, 35 KO) kibice oczekują wielkich emocji. Trudno się temu dziwić - w 2010 roku obaj pięściarze dali kibicom niesamowite widowisko zakończone punktowym zwycięstwem Duńczyka. W sobotę stawka będzie wysoka - na szali będą pasy IBF oraz WBA Super wagi super średniej.
"Kobra" został zapytany przez dziennikarzy, czy w wypadku jego zwycięstwa zamierza on stoczyć rewanżowy bój z Lucianem Bute (31-1, 24 KO), którego pokonał przed czasem równy rok temu. Anglik twierdzi, że Bute będzie unikał rewanżu będąc świadomy swoich szans na pokonanie Frocha.
- Myślę, że Bute jest świadomy tego, że nie jest w stanie mnie pokonać. Wie, że jestem dla niego za silny, za twardy i rewanż zakończyłby się tym samym wynikiem - twierdzi Froch.
Froch twierdzi, że "Le Tombeur" jest rozbity psychicznie po porażce z jego rąk.
- On nie jest w stanie mnie zranić, wiem o tym. Ja z kolei już raz go zniszczyłem, zatem druga potyczka byłaby jeszcze łatwiejsza. Mentalnie Bute jest złamany. Po prostu wiem, że on nie chce ponownego spotkania ze mną - dodał Anglik.
Z wardem raczej nie było by tego samego z prostej przyczyny, Ward nie ma takiego ciosu jak Anglik, jeśli już to walka skończyłaby się na punkty, a Lucian mógłby być trudniejszym rywalem dla Andre niż reszta czołówki ss
Tak to jest właśnie w boksie, ogólnie niepokonanymi są najdłużej technicy a nie fizyczni bokserzy. Jednak gdy Ci fizyczni, bardziej efektowni, przejmą tron to robi się o nich głośniej i są jakby współczesnymi herosami dla osób ceniących sobie głównie spektakularne sytuacje w boksie. Przykładem jest Iron Mike.