MOSLEY PRZEŁAMAŁ ZŁĄ PASSĘ

Shane Mosley (47-8-1, 39 KO) zdołał przełamać złą passę podczas gali w Cancun pokonując na punkty niesamowicie odpornego Pablo Cesara Cano (26-3-1, 20 KO). Tym samym "Sugar" zdobył wakujący pas WBC International wagi półśredniej. Wszyscy sędziowie punktowali 115-113.

Początek nie był najlepszy w wykonaniu Amerykanina - nie mógł on złapać odpowiedniego rytmu walki i był wyraźnie zardzewiały. Cano kontynuował wywieranie presji w kolejnej rundzie, a "Sugar" ograniczał się do boksowania lewym prostym. Uwypuklał się brak szybkości i refleksu u Amerykanina. Po kolejnym gongu Mosley powrócił - jab zaczął działać, a w pewnym momencie trafił prawym sierpowym, jednak ciosy te nie robiły żadnego wrażenia na Meksykaninie. W szóstej odsłonie Amerykanin pokazał świetny boks i złapał swój rytm. Kilkakrotnie mocno trafił w półdystansie, a na szczególną uwagę zasługuje prawy sierpowy, po którym Meksykanin był zamroczony.

Świetna runda siódma prowadzona w dobrym tempie. Początek dla Mosleya, który kolejny raz trafił prawym sierpem, jednak później dał złapać się parę razy na kontry Cano, który starał się znów przejąć inicjatywę. W ósmej rundzie Mosley świetnie ograł rywala lewym prostym. Dodając do tego mocny prawy sierp, którym trafił w połowie rundy, można było zaliczyć tą rundę na jego konto. Coraz większa pewność w poczynaniach byłego mistrza i coraz więcej luzu. Cano wydawał się przechodzić kryzys. W dziewiątej rundzie w ringu rozgorzała prawdziwa wojna na wyniszczenie, z której lepiej wyszedł "Sugar" trafiając w końcówce potężnym lewym sierpem dokładając do tego haki na korpus.

Już w pierwszej fazie dziesiątej odsłony Amerykanin trafił kolejnym prawym, po którym rywal zaczął mocno pływać. Ile jeszcze Cano będzie w stanie przyjąć? Meksykanin zdołał przetrwać kolejną rundę, jednak przyjęte ciosy zaczęły się kumulować. Rozpoczęły się mistrzowskie rundy. Mosley pressingiem starał się spychać rywala do defensywy, jednak Cano kilkakrotnie zdołał się odgryźć. W ostatniej rundzie Mosley chciał zaznaczyć swoją przewagę. Amerykanin trafiał raz za razem potężnymi bombami, jednak Cano wykazał się świetną odpornością i zdołał dotrwać do ostatniego gongu.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: MLJ
Data: 19-05-2013 07:44:25 
Stary ale jary..
Mosley jak walczy w przedziale 140 - 147 to wciąz jest sporym zagrożeniem. Mimo gorszego początku, rdza efektownie zrzucona. A dla Cano lekcja pokory. Kto wie czy "Sugar" nie zapewnił sobie tym występem kolejnej mistrzowskiej szansy. Dla mnie walka to 116 - 112 dla Mosleya
 Autor komentarza: qler
Data: 19-05-2013 10:44:27 
Była otwarta punktacja i u 2 sędziów po 8 rundzie prowadził Mosley (nie wiem dokładnie ile ale nieistotne) a końcowy rezultat 115-113 u wszystkich.
Widać w tym jakiś wał, chyba na rękę było Golden Boy Promotion aby jeden z nich przegrał o włos. Bo jakim cudem ktoś mógł przyznać rundę/rundy 9-12 dla Kano ??
Ostateczny wynik 115-113 jest do przyjęcia bo Kano nabił punktów w pierwszych 5-6 rundach właśnie, ale jeśli u 2 sędziów po 8 rundzie wygrywał Mosley, to musieli dać minimum 2 rundy z 4 ostatnich dla Kano, cholerni oszuści.
 Autor komentarza: czejen47
Data: 19-05-2013 11:13:17 
Walki niestety nie widzialem, ale cano pokazal juz z morslesem i malinagim ze trzeba na niego bardzo uwazac. Shane dal rade, chociaz sam juz skazywalem go na pkorazke, uwielbiam tego piesciarza i licze, ze oklepie jeszczcze jakiegos papierowego mistrza przed pojsciem na emeryture
 Autor komentarza: parasol
Data: 19-05-2013 19:26:05 
@qler

Moim zdaniem 11 rundę można spokojnie zapisać dla Cano, ale drugiej z przedziału 9-12 faktycznie się nie znajdzie.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.