'TO DUŻY PROBLEM WAWRZYKA'
Kostia Tszyu, wieloletni mistrz świata w boksie zawodowym i swego czasu jeden z czołowych pięściarzy świata bez podziału na kategorie wagowe, trenuje obecnie Aleksandra Powietkina (25-0, 17 KO). W piątek jego podopieczny bronił będzie tytułu federacji WBA (w wersji World) wagi ciężkiej w pojedynku z Andrzejem Wawrzykiem (27-0, 13 KO). Cziu nie ma wątpliwości, kto z tej konfrontacji wyjdzie zwycięsko.
Przegląd Sportowy: Nawet w Polsce niewielu wierzy, że Andrzej Wawrzyk pokona Aleksandra Powietkina...
Kostia Tszyu, trener Aleksandra Powietkina: Nic dziwnego, bo Sasza jest jednoznacznym faworytem. Obejrzeliśmy kilka walk Wawrzyka. To dobry zawodnik, ale Aleksander jest superzawodnikiem. Wawrzyk choć młody, w ringu jest cierpliwy, ale jeszcze nigdy nie bił się z pięściarzem pokroju Saszy. Powietkin wygrał wszystko co mógł jako amator, a teraz jest zawodowym mistrzem świata. Brak doświadczenia jest dużym problemem Wawrzyka.
Przed walką z Francesco Pianetą Władymir Kliczko pół żartem, pół serio powiedział, że lepiej szybko zakończyć walkę i mieć więcej czasu na odpoczynek przed starciem z Powietkinem. Pan powie podobnie?
Kostia Tszyu: Wiemy jedno: trzeba zrobić swoje i wykonać zadanie w stu procentach. Tak, aby schodząc z ringu mieć maksimum satysfakcji. To dla naszego duetu właściwie pierwszy test. Poprzedni rywal, Hasim Rahman, nie wytrwał z Saszą długo.
Za to w jeszcze wcześniejszym występie przeciwko Marco Huckowi, gdy jeszcze go pan nie trenował, Aleksander bardzo szybko się zmęczył.
Kostia Tszyu: To zmęczenie wynikało z faktu, że nie pracował wystarczająco ciężko. Teraz mieliśmy wielu sparingpartnerów o różnych stylach i poziomie umiejętności. I z żadnym Sasza się nie cackał! W porównaniu z tamtą walką poziom przygotowania fizycznego jest o sto procent wyższy. Po dwunastu rundach Sasza ma jeszcze mieć siłę, żeby pobiec przełaj do domu. I jeśli będzie się słabo bił, to naprawdę każę mu iść na piechotę. A czy wygra? Tego tematu nawet nie poruszamy.
Po ogłoszeniu, że Wawrzyk zmierzy się z Powietkinem, niektórzy komentowali, że to przemyślany wybór przed starciem z równie wysokim Kliczką...
Kostia Tszyu: Można to tak oceniać, ale ja preferuję pracę na zasadzie "krok po kroku". Teraz robimy jedno, potem przyjdzie nam zrobić drugie. Z Władymirem Aleksander ma walczyć pod koniec sierpnia lub we wrześniu. Ile dostanie wolnego? W piątek walka, a w poniedziałek trening.
Słucham?
Kostia Tszyu: A po co tyle odpoczywać? Dwa i pół dnia spokojnie mu wystarczy... Żartuję. Na pewno odpocznie dwa, trzy tygodnie. A może nawet miesiąc. Jak zobaczę, że pali się do powrotu na salę treningową, to go na nią zaproszę.
Sporo ludzi ocenia, że pod okiem Teddy'ego Atlasa, z którym w narożniku stoczył sześć walk w latach 2009-2011, Powietkin cofnął się w rozwoju. Pańska ocena?
Kostia Tszyu: Teddy wykonał wiele pożytecznej pracy, bardzo go lubię i cenię, ale był jeden zasadniczy problem. Niezrozumienie. Barierę językową trudno jest przełamać. Sasza nie mówi po angielsku, a Teddy po rosyjsku. Obecność tłumacza niewiele zmienia. Niezrozumienie nie dotyczyło zresztą tylko kwestii językowych, ale i mentalnych. Jeden myślał po rosyjsku, a drugi po amerykańsku. Mnie mentalność Rosjanina, mimo wielu lat spędzonych za granicą (Cziu był wybitnym bokserem zawodowym, walczył głównie w Australii i w USA, był mistrzem świata wagi junior półśredniej w latach 1995-1997 i 1999-2005 - przyp. red.), dużo łatwiej jest zrozumieć.
2 września Powietkin kończy 34 lata. To idealny moment na walkę z Władymirem?
Kostia Tszyu: Jeśli jesteś prawdziwym mistrzem, musisz to mistrzostwo udowodnić w każdej walce. Mnie wybór rywala nigdy nie przyprawiał o dreszcze. Jeśli warunki były dobre, wychodziłem do ringu z każdym.
To może być najlepsza walka w wadze ciężkiej od czasu starcia Lennox Lewis - Witalij Kliczko w 2003 roku?
Kostia Tszyu: Sądzę, że tak. A już na pewno jedna z najlepszych w ostatnich latach. Dla mnie i dla Saszy to olbrzymie wyzwanie.
Pański drugi podopieczny, mistrz świata WBA Denis Lebiediew jest najlepszym bokserem kategorii junior ciężkiej na świecie?
Kostia Tszyu: Po tym, co zrobiliśmy w walce z Royem Jonesem Jr, nie widzę nikogo, kto mógłby go pokonać. Piątkowe starcie z Guillermo Jonesem będzie jednym z trudniejszych, ale co do wygranej nie mam wątpliwości. Potem z chęcią powalczylibyśmy o drugi pas z mistrzem WBC Krzysztofem Włodarczykiem, o ile ten pokona Rachima Czakijewa. Z rodakami nie chcemy walczyć.
Hmm, byłem święcie przekonany, że zmęczenie Saszy wynikało z broni biologicznej jaką zastosował Huck. Sztab Povetkina już nie upiera się, że Marco dziwnie pachniał? :)
Nie wiadomo jak Sasza zareaguje jak dostanie pierwszego prawego od Kliczki. To może zweryfikować jego wszystkie plany na walkę z ukraińcem.
Kostia Tszyu: Sądzę, że tak."
Moim zdaniem to będzie bardziej w stylu Lewis - Tyson. Andrzej ma niewiele gorsze warunki fizyczne od Lennoxa. Poza tym ma świetny lewy prosty i prawy podbródkowy, którym będzie karcił Rosjanina. Jest poza tym wielkim chłopem, więc w klinczu będzie swoją masą mięśniową przytłaczał Witazia, odbierając mu siły i chęci na dalszą walkę. Powietkin z kolei prezentuje bardzo podobny styl do Żelaznego, w końcu trenował pod okiem Teddiego Atlasa. Jego siejące spustoszenie ciosy i mobilność w ringu zniszczyły przecież świetnie dysponowanego Rahmana, który, nie zapominajmy, swego czasu znokautował wyżej wymienionego Lennoxa. Wynik tej potyczki może oczywiście różnić się od pamiętnej walki Tysona z Lewisem, ale jedno jest pewne - u boku Andrzeja pojawi się Artur Szpilka.
Kostia Tszyu: Jeśli jesteś prawdziwym mistrzem, musisz to mistrzostwo udowodnić w każdej walce"
Tak to idealny wiek na dobrą wypłatę od prawdziwego mistrza,czyli Władimira.
"To może być najlepsza walka w wadze ciężkiej od czasu starcia Lennox Lewis - Witalij Kliczko w 2003 roku?
Kostia Tszyu: Sądzę, że tak."
Gdzie Povetkin,a gdzie Vitali i Lennox.Władek go umęczy(a przy okazji nas;)),a potem ubije i tyle.
"Kostia Tszyu: Po tym, co zrobiliśmy w walce z Royem Jonesem Jr, nie widzę nikogo, kto mógłby go pokonać."
No tak,bo Roy Jones to niekwestionowany,zunifikowany mistrz wagi cruiser w swoim PRIME.
To był faktycznie wielki wyczyn ,pokonać zwłoki Roya Jonesa Jr :-D