OQUENDO WRACA ZA MIESIĄC
Fres Oquendo (35-7, 23 KO) bezskutecznie domagał się spotkania z Władimirem Kliczko (60-3, 51 KO) czy Aleksandrem Powietkinem (25-0, 17 KO), ale ci wybrali odpowiednio Francesco Pianetę i naszego Andrzeja Wawrzyka (27-0, 13 KO). Portorykańczyk ostro to komentował, brzydko odnosząc się również do kandydatury Polaka do roli pretendenta.
Teraz już pogodził się z faktem, że musi poczekać na swoją szansę i powróci na ring z nieznanym jeszcze rywalem 8 czerwca na ringu w Hammond.
- Po tym jak Kliczko i Powietkin wybrali sobie innych rywali, chcemy utrzymać Fresa w jak największej aktywności. Będziemy ustawiać mu walki dopóki nie doczekamy się pojedynku o mistrzostwo świata. Na pewno zasłużył sobie na to - uważa promotor zawodnika, Bobby Hitz.
OQUENDO O WAWRZYKU: NIKT GO PRZECIEŻ NAWET NIE ZNA >>
Przypomnijmy, iż Oquendo już dwukrotnie boksował o pas wagi ciężkiej. Najpierw został zdaniem wielu skrzywdzony przez sędziów, którzy we wrześniu 2003 roku wypunktowali jego przegraną z Chrisem Byrdem, championem IBF. Siedem miesięcy później stoczył dziesięć chyba najnudniejszych rund w historii wszechwag z Johnem Ruizem, posiadaczem tytułu WBA, aż w końcu w jedenastej Ruiz trafił prawym krzyżowym, poprawił przy linach kilkoma ciosami i wygrał przez TKO. Fres ostatni raz między linami zaprezentował się w sierpniu, stopując w siódmym starciu Roberta Hawkinsa.
Heheh. Ciekawe stwierdzenie. Bardzo dwuznaczne. Dokładnie taką politykę stosuje Sauerland Event w stosunku do młodych zawodników.