HOPKINS CHCE WALKI Z FROCHEM
13 lipca w Nowym Jorku legendarny mistrz IBF wagi półciężkiej - Bernard Hopkins (53-6-2, 32 KO) stanie do pierwszej obrony swojego tytułu z Karo Muratem (25-1-1, 15 KO). "Kat" już planuje kolejne występy.
Amerykanin marzy o pojedynku z Carlem Frochem (30-2, 22 KO), który boksuje kategorię niżej. Zdaniem Hopkinsa ich style są gwarantem emocji w ringu. Najpierw "Kobra" musi się jednak uporać z mocnym Mikkelem Kesslerem (46-2, 35 KO) 25 maja, a nie będzie to zadanie łatwe.
- Froch jest na czele mojej listy życzeń. Bardzo szanuję go jako pięściarza. Jest efektowny, a nasze style zapewniają świetny pojedynek. Mogę nawet wyruszyć na jego teren, Carl musi się wcześniej uporać z Kesslerem. Trzymam za niego kciuki i myślę, że tym razem wygra - powiedział Hopkins.
Co jak co, ale Hopkins nie dawał, nie daje i nie będzie dawał świetnych walk. Wygrane, jednak nie świetne, tzn nie efektowne. Kobra, to zupełnie inna para kaloszy - atak non stop, uczta dla widza.
Hopek nie dawał świetnych walk? To wirtuoz boksu, co prawda często faulami i ściemnianiem niszczy widowisko, ale kiedy tego nie robi pokazuje piękno boksu.
Ten jego brudny styl pozwala mu jednak tak długo być na szczycie, a od długiego czasu każdy chce po prostu zobaczyć, czy to jeszcze możliwe.