AUDLEY HARRISON KOŃCZY KARIERĘ!
Po kolejne bolesnej i szybkiej porażce Audley Harrison (31-7, 23 KO) doszedł w końcu do jedynego rozsądnego wniosku i oficjalnie ogłosił zakończenie kariery. W swojej karierze amatorskiej zasłynął zdobywając mistrzostwo olimpijskie w Sydney w 2000 roku, zaś na ringach zawodowych zdobył tytuł mistrza Europy, pas mniej poważanej organizacji WBF, dwukrotnie wygrał turniej "Prizefighter" i doczekał się swojej szansy boksowania o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBA. Niestety dla niego pomysł ten szybko - bo już w trzeciej rundzie, wybił mu z głowy ówczesny champion, David Haye.
Harrison w swojej karierze jako profesjonał odprawił kilku znanych zawodników - z naszego podwórka zapomnianego dziś niestety trochę, bojowego Piotrka Jurczyka (TKO 2), a potem w kontrowersyjnych okolicznościach Tomka Bonina (TKO 9). Z tych bardziej znanych, pokonał niezłego jeszcze wtedy Roberta Davisa (TKO 7), Danny'ego Williamsa (TKO 3) czy Michaela Sprotta (KO 12), a w ostatnim turnieju "Prizefighter" zrewanżował się Martinowi Roganowi i zastopował (TKO 2) byłego sparingpartnera Tomka Adamka - Derricka Rossy.
"Jeśli już tyle razy się spadało w dół, to powoli robi się to już wszystko trochę ryzykowne. Ja upadałem wielokrotnie, lecz moim marzeniem było zdobycie mistrzostwa świata. Powroty i walka z przeciwnościami to moje motto życiowe, jednak niestety moje marzenie o zdobyciu pasa nie zostaną zrealizowane." - napisał w oświadczeniu na swojej stronie.
"Cały czas wierzyłem, iż będąc w dobrej formie fizycznej i psychicznej mogę spokojnie rywalizować z tymi młodzieńcami. W sobotę miałem ostatnią okazję by to udowodnić. Nakazywała mi to moja duma, ale okazało się, że nie dam rady" - zakończył Harrison.
Na pewno któryś z nich miał go w planach obrony pasów .
W dużej mierze Lewis odszedł w 2003 , bo Harrison już się do niego piął w rankingach.
Po co zaraz w skrajności popadać ;). Wielu uważa go za dno, od tragicznego regresu po walce z Haye'em. Do tego momentu można go nazwać europejską czołówką. A walki ze Sprottem serio mi się podobały. Szczególnie rewanż o mistrzostwo Europy. Samo piękno tego sportu :)
Teraz co?