SENSACYJNE ROZSTRZYGNIĘCIA W HAMBURGU
W zakończonym przed momentem, dodajmy świetnym pojedynku, Jack Culcay (14-1, 10 KO) pomimo własnego podwórka i wyrównanej potyczki poniósł pierwszą porażkę. Jego pogromcą okazał się dużo wyższy Guido Nicolas Pitto (18-1, 7 KO). Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 115:113 dla Niemca oraz 112:116 i 113:115 na korzyść Argentyńczyka.
Wcześniej sporą niespodziankę sprawił Aleksander Czerwiak (11-2-1, 4 KO). Ukrainiec już w drugim starciu krótkim prawym sierpem bitym "z luzu" w okolice ucha posłał niepokonanego dotąd Dustina Dirksa (27-1, 20 KO) na deski. Tego wyratował gong, jednak wyraźnie był dziś bez formy i kiedy na początku dziesiątej odsłony zainkasował potężny prawy podbródkowy, z narożnika Niemca poleciał ręcznik na znak poddania. I tylko szkoda, że wczoraj Czerwiak przekręcił nieznacznie limit kategorii półciężkiej, przez co nie zdobył interkontynentalnego pasa federacji WBA.
Tak to jest jak się buduje rekord na nic nie wartych nazwiskach, ale Culcaya to moim zdaniem trochę skrzywdzono. Remis byłby wporzo w tej walce. Wpieniona trójka (wujek i synowie i ich miny, bezcenne)
Pitto na wysłać na Jonaka, ma pasek od spodni WBA intercontinental, choć pewnie skończy się na reważnu za dobra kasę, z Culcayem