CLEVERLY DOCENIA AMBICJĘ KRASNIQI
Broniący pasa federacji WBO wagi półciężkiej Nathan Cleverly (26-0, 12 KO) pokonał wczoraj wyraźnie na punkty oficjalnego pretendenta, Robina Krasniqi (39-3, 15 KO), dzięki czemu otworzył sobie furtkę do potencjalnej potyczki z legendarnym Bernardem Hopkinsem (53-6-2, 32 KO) pod koniec roku.
Walijczyk wyraźnie zdominował swojego rywala, kilka razy mocno go zranił, ale tuż po ostatnim gongu wyrażał się o jego umiejętnościach bardzo pozytywnie.
- Robin okazał się kawałem prawdziwego twardziela. Nie raz i nie dwa podłączyłem go do prądu, ale nie dałem rady skończyć tego przed czasem. Dlatego z czasem musiałem sobie odpuścić i powrócić do głównych założeń taktycznych, czyli po prostu do boksowania. Czułem się naprawdę w porządku i jestem zadowolony ze swojego występu. Pokazałem się z dobrej strony moim kibicom. Jedynym mankamentem okazał się fakt, że nie skończyłem tego wcześniej. Na tym etapie rywalizacji niezwykle ważna jest umiejętność wygrywania przed czasem. Ja wstrząsnąłem nim ciosem z prawej ręki już na samym początku i byłem mocno zdziwiony, jak twardym jest zawodnikiem Krasniqi. Przyjechał tu naprawdę zmotywowany i cały czas starał się jeszcze mi odpowiadać. To prawdziwy twardziel - chwalił rywala mistrz świata.
Ale dziura nad lewą reką, gdzie Krasniqi wsadzał te prawe, woła o pomste do nieba. Ktos naprawde z silnym ciosem, może Nathana posłac na dechy. Frochem Cleverly nie jest, nawet nasz Aleks Kuziemski go zranił. Choć trzeba przyznać że może się w ringu podobać Walijczyk