CLEVERLY CHCE POKONAĆ HOPKINSA TAK SAMO JAK ZROBIŁ TO CALZAGHE
W listopadzie ubiegłego roku Nathan Cleverly (25-0, 12 KO) udanie zadebiutował za oceanem, broniąc przy okazji po raz czwarty tytuł mistrza świata federacji WBO wagi półciężkiej. Walijczyk przez wielu jest porównywany do swojego legendarnego rodaka - Joe Calzaghe. On sam również widzi pewne podobieństwa i zamierza nawiązać swoimi osiągnięciami do wyników byłego króla kategorii super średniej.
- Obrona mojego pasa w USA to był świetny i trafiony pomysł. Nabrałem ważnego doświadczenia i w końcu tamtejsi kibice mnie poznali, gdyż wcześniej byłem tam anonimowy. Poza tym mój styl boksowania przypomina raczej ten amerykański - uważa 26-letni Cleverly, który do kolejne obrony przystąpi już w sobotę w Londynie, mając za przeciwnika oficjalnego challengera do tronu WBO, Robina Krasniqi (39-2, 15 KO).
- Być może będzie to dla mnie najtrudniejsza walka, ponieważ Krasniqi ma naprawdę na to potencjał. Jest młody, pracuje bardzo ciężko i zapracował na pozycję pretendenta numer jeden w rankingu. Dwie jedyne porażki zanotował w pierwszych trzech potyczkach, kiedy był jeszcze nastolatkiem. Od tego momentu notuje niesamowitą serię 38. kolejnych zwycięstw. Już kiedyś powiedziałem, że ktoś mniej znany może okazać się groźniejszy, a on wydaje się być strasznie zmotywowany. Dobrze operuje lewym prostym i groźnie bije prawym podbródkowym, którym już kilka walk skończył przed czasem. Ja jednak jestem mistrzem świata i muszę być przygotowany na tego typu wyzwania - scharakteryzował swojego najbliższego rywala obrońca tytułu. Nathan nie ukrywa również, że jego marzeniem jest starcie z legendarnym "Katem" z Filadelfii, czyli aktualnym championem federacji IBF, Bernardem Hopkinsem (53-6-2, 32 KO).
- On sam zaczyna już powoli wymieniać moje nazwisko, a do tego obaj pragniemy unifikować pasy w wadze półciężkiej. Po pojedynku z Krasniqim z całą pewnością będę naciskać na pierwszą tego typu mega walkę ze mną w roli głównej. Moim zdaniem jestem bardziej naturalnym "półciężkim" od Bernarda, a zresztą czy on kiedyś pokonał zawodnika, który jest tak szybki i ruchliwy jak ja? Mam podobne zalety jakie miał Joe Calzaghe, a on przecież pobił Bernarda - dodał Walijczyk.
Joe to był wyśmienity pięściarz, nigdy nie zapomnę jaki 12 rundowy łomot spuścił niepokonanemu wówczas Jeffowi Lacy.
Claverly to przy nim rzemieślnik, stawiałbym spokojnie na Hopkinsa.
pozdrawiam
Niestety te ciołki nie widzą, że to Hopkins wybiera, a oni mogą dać się wybrać, bo legendzie odmówić potrafił jedynie Tomasz Adamek, czyli Polska legenda z przerośniętym ego.
"Joe to był wyśmienity pięściarz, nigdy nie zapomnę jaki 12 rundowy łomot spuścił niepokonanemu wówczas Jeffowi Lacy. "
Rany, ale to była rzeź. Jeff przyjmował wszystko jak leci, Joe się z nim bawił, niesamowita walka!
Świzgu gwizdu, nagroda Azbestowych Rękawic za najlepszy tekst dnia leci do Miszkina, który powiedział o Szpilce, cytuję:
"Jest dla mnie jak polski Tyson"
Miszkin niby boksuje, a tu okazuje się i zacięcie do kabaretu ma, ukryty talent.
No pamiętam tą walkę właściwie Joe potwierdził to że jest wielki, co ciekawe kursy wtedy u buków były podobne coś 2.4 do 2.6 na calzaghe, natomiast w ringu to było jedno wielkie upokorzenie Jeffa,
Kiedyś też odbierałem zwycięstwo Joe nad Hopkinsem jako raczej minus dla walijczyka, ponieważ męczył się wtedy z 43 letnim B-hopem i minimalnie wygrał, ale teraz z perspektywy lat to zwycięstwo jest zdecydowanie największe na koncie Calzahge, od czasu kiedy walijczyk siedzi na emeryturze B-hop dwukrotnie zdobył mistrza pokonując takich asów jak Pascal czy Cloud.
Dla mnie było szkoda że Joe skonczył karierę zaraz po walce z Royem, fakt skończył jako wielki ale ja liczyłem że jeszcze po roju da ze dwie walki choćby z Tarverem czy Dawsonem, ale skończył karierę nie miał nic już do udowodnienia
Przepaść jest dosyć spora!
Joe dysponował uderzeniem dość szybkim 9,5 uderzeń na sekunde na trningu i robi to wrażenie!
Pokonał jeszcze Chrisa Eubanka
Fakt że Roj nie był już w swoim prime ale jeszcze dobrze się prezentował.
Hopkinsa teraz wielu chce ale pytanie brzmi czy kiedyś by tak sobie pozwolił Cleverly?
Duma wali odeszła niepokonana i zrobił dobrze nie rozmieniając się na drobne!
Pokaż mi bilans walk Calzaghe bo jakoś tam nie widziałem przegranej.
Wiem,wiem chodzi tobie o niesłuszny werdykt.
Kolego zmartwie cię!
Duma wali zadała wiencej ciosów a to że Joe leżał na deskach to wiadomo itd
Podobna sytuacja Rojem z dechami.
Wstał Calzagche i dalej go ośmieszył.
Pozdrawiam!
widze że dobrze oceniasz sytuacje Joe.
POZDRAWIAM.
to jeden z moich ulubionych pięściarzy,to z jaką łatwością zadawał taką ilość ciosów i jak niekiedy ośmieszał rywali (np.z tym wysuwaniem głowy do przodu i takim luzackim stylem wobec nich,często ich ośmieszając,niekoniecznie boksersko)można było polubić.
Również podrawiam!
To witaj w klubie bo jestem jego fanem i często to nadmieniam!
Ale u mnie the best jest Kid dynamite.
Bo te jego pacanie to główna broń i wielu poległo a widocznie skuteczne!
Co do Cleverly'ego, to jak już zostało powiedziane - ma on dużo mniejsze umiejętności od Calzaghego. Dlatego też mógłby być ofiarą kolejnej egzekucji z rąk "Kata".
Zaraził się jakimś wirusem od Cobry, który następnie u niego zmutował?
Na temat decyzji sędziów można wiele prowadzić dyskusji a wogóle mały paradoks że walijczykowi nie na swojej ziemi sprzyjał dobry los.