KSB: JAGIEŁŁO vs NIEDZIELA
Kolekcja Spektakli Bokserskich przedstawia fragment reportażu, który szczegółowo opisuje VII Międzynarodowe Mistrzostwa Śląska Kobiet. Turniej ten odbył się we wrześniu zeszłego roku w Gliwicach. Był wspaniałym świętem kobiecego boksu i okazją do spotkania wielu dawnych sław - od Mariana Kasprzyka, przez Wojciecha Gorczycę do Arnolda Vanderlyde.
Zanim zmożeni Tyskim zasnęliśmy w fotelach, dziadek opowiedział mi historię z Wilna swego dzieciństwa. W latach trzydziestych na ulicy Wiłkomirskiej grasowała banda nożowników. Którejś letniej nocy osaczyli młodego boksera i ożenili mu kosę pod żebro. Broczący krwią, ścigany przez watahę chłopak zdołał wbiec do najbliższej bramy. Jego krzyki obudziły śpiących robotników, którzy dali bandytom odpór.
Około ósmej rano ze snu wyrwał mnie dźwięk enerdowskiego budzika marki Ruhla. Chwilę później dobiegło wołanie babci wzywające do stołu. Podano śniadanie śląskich mistrzów - smażonkę, frankfurterki, sałatkę jarzynową z majonezem, kajzerki okraszone topionym ementalerem i bawarkę. Kiedy pełnym poważnych ludzi autobusem jechałem na ulicę Zwycięstwa, myślami wciąż jadłem. Uniknąłem w ten sposób opłakiwania zagłady tramwai, które przez 120 lat nadawały Gliwicom wielkomiejski charakter. Jedzenie ukoiło rozpacz i pozwoliło na celebrację ulicznego gwaru.
Piechotą przebiłem się przez most nad Kłodnicą i skręciłem w aleję Akademicką, gdzie wśród drzew wyrosła przede mną hala OSiR Politechniki. Zbudowano ją w latach siedemdziesiątych, biorąc za wzór wille partyjnych bonzów. Jest zatem stosunkowo niska, betonowo-stalowa z domieszką drewna i jak większość powojennego modernizmu przywiązana do elementów skodyfikowanych przez Le Corbusiera: ściany kurtynowej, wolnego planu ciętego lekkimi ścianami działowymi, płaskiego dachu z tarasem i szerokich okien wpuszczających dużo światła. Wąskim korytarzem dotarłem do wnętrza hali. Czerwony ring stał na środku równie czerwonego parkietu, zawodniczki rozgrzewały się pod okiem trenerów, a działacze i sędziowie zajmowali już miejsca przy stolikach. - Witamy w skromnych progach - usłyszałem za sobą cichy głos. Był to głos Mieczysława Budzyńskiego, pogromcy Janusza Gortata. Pana Mietka poznałem w październiku 2011 roku w Kędzierzynie-Koźlu. Szkolił wtedy młodzież odradzającego się ''Chemika'', wkrótce jednak potraktowano go jak zużyty, nikomu niepotrzebny podręcznik. Budzyński ma dzisiaj 66 wiosen na karku i jest aktorem trzeciego planu w teatrze polskiego boksu amatorskiego. Resztki życiowej energii zachował dzięki honorowej współpracy z GUKS Carbo Gliwice, którego barwy reprezentował niegdyś jako zawodnik.
Hala zaczynała się wypełniać kibicami. Pan Mietek, przysadzisty górnik o smutnych oczach zniknął w szatni swoich podopiecznych. Stanąłem tuż pod linami ringu, trwała walka kadetek w kategorii do 48 kilogramów - Marta Jagiełło z Gwardii Szczytno przeciwko Alicji Niedzieli z Ludowego Klubu Sportowego Dąbrowy Chełmińskiej. Szczupłą twarzą Marty wstrząsało coraz więcej sierpów, aż w końcu sędzia przerwała pojedynek. Nie okazująca radości zwyciężczyni na moment objęła płaczącą pokonaną.
*ww. walka od 07:30 do 18:00 poniższego wideo. Premiera reportażu w tym roku na stronie wydawnictwa Ebr - www.boxrep.eu Mamy również zaszczyt ogłosić, że współpracę z Ebr rozpoczął Wojciech Gorczyca. Legendarny ''mistrz suchego opisu'' znów przygotowuje nowe projekty.