MOSLEY ZAPOWIADA POWRÓT NA SZCZYT
Nie jest dobrze. Tak długo zapowiadany powrót Shane'a Mosleya (46-8-1, 39 KO) nie będzie jednorazowym pożegnaniem z kibicami, lecz próbą powrotu na szczyt. "Słodki" wierzy, że jeszcze raz zostanie mistrzem świata wagi półśredniej, a z własnym ojcem w narożniku ma znów straszyć przeciwników i być dawnym sobą.
- To długotrwały powrót do boksu. Celuję w tytuł. Chcę znów zostać mistrzem świata i zapisać się w historii - zdradza 41-letni Amerykanin, który 18 maja w Cancun zmierzy się z młodym meksykańskim wojownikiem, Pablo Cesarem Cano (26-2-1, 20 KO).
Mosley nie wygrał walki od stycznia 2009 roku, czyli ponad cztery lata. W tym czasie przegrał trzy pojedynki, a czwarty zremisował. Poza porażkami z mocnymi Mayweatherem, Pacquiao i Canelo, przydarzyła mu się też wpadka z już tylko solidnym Sergio Morą. Pomimo tego "Sugar" Shane nie ma wątpliwości, że "El Demoledor", który kilka miesięcy temu tak dobrze wypadł na tle Paula Malignaggiego (32-4, 7 KO), nie zatrzyma go na drodze po kolejny pas.
- Po Cano będę chciał jeszcze jednej walki i mogę bić się o tytuł - zapewnia Mosley. - Ta potyczka to dla mnie nowy początek. Mój ojciec znów jest moim trenerem. Gwarantuję wam, że zobaczycie dawnego Sugar Shane'a Mosleya. Pablo Cesar Cano jest bardzo silny i lubi się bić, a to najważniejsze. Sądzę, że z uwagi na nasze style walka będzie bardzo dobra, mamy też mocne szczęki...