POGROMCY POLAKÓW: AUDLEY HARRISON

Pięciokrotnie wróżono mu koniec kariery. Za każdym razem wracał i sobie tylko znanym sposobem potrafił przekonać kibiców, że wciąż może boksować na wysokim poziomie. Potrafiłby sprzedać lód Eskimosom. Trudno wyobrazić sobie lepszą cechę dla promotora. Niestety pięściarza rozlicza się głównie z występów w ringu, a z tymi bywało różnie.

Rozpocznę od małej dygresji. Brytyjscy bokserzy to twardziele jakich mało. Ich walki na poziomie klubowym bywają brutalne, umiejętności niedoceniane, a rekordy mylące, jednak przyjęła się opinia, że sędziowie przedwcześnie przerywają pojedynki z przyjezdnymi - szczególnie wtedy, gdy stawką jest coś więcej niż kilkaset funtów. Na ten temat sporo mogliby powiedzieć chociażby Rafał Jackiewicz i Krzysztof Bienias, jednak dziś nie o nich.

Domyślacie się już, że bohaterami tego odcinka są Audley Harrison (31-6, 23 KO) i Tomasz Bonin (41-3, 22 KO), którzy w czerwcu 2004 roku na gali w Londynie stoczyli bardzo dobry, zacięty pojedynek. Przez techniczny nokaut w dziewiątej rundzie zwyciężył "A Force", jednak w momencie przerwania Polak zdaniem wielu prowadził na punkty. Sama decyzja o poddaniu "Byka" była (delikatnie mówiąc) nietrafiona.

CHWIEJNA PSYCHIKA

Każda duża walka z udziałem Audleya to materiał na esej. Zamiast opisywać najważniejsze z nich, postanowiłem skupić się na jednej, która zresztą doskonale oddaje osobowość Brytyjczyka. Pojedynek Harrisona z Boninem to kwintesencja boksu mistrza olimpijskiego z Sydney. Kiedy wszystko układało sie po jego myśli, wyglądał w ringu fantastycznie. Każdorazowo wystarczała jednak ta jedna, drobna iskierka i "A Force" zmieniał się nie do poznania. Tak chimeryczny był przez całą swoją karierę.

Audley rozpoczął dobrze, ale w żadnym momencie nie zachwycał. W drugiej rundzie do głosu doszedł Polak, który nadspodziewanie dobrze boksował za lewym prostym. Zaniepokojony Harrison zebrał się w sobie i w trzeciej odsłonie to jego jab dyktował warunki. Nie trwało to długo, bo sytuacja zmieniła się, kiedy Bonin trafił mocnym prawym. "A Force" zdał sobie sprawę, że musi się obudzić i postanowił zamienić bokserski mecz w bójkę. Kibice byli zachwyceni, Audley z pozoru również. Po raz pierwszy Bonin był zraniony po potężnym lewym, który wysłał go na liny i obróbił o prawie 360 stopni. Harrison potrzebował tego momentu, by uwierzyć, że jest lepszym bokserem. W mgnieniu oka wszystko się zmieniło, a ciężka przeprawa płynnie zamieniła się w koncert.

Po sześciu rundach wydawało się, że Audley ma zwycięstwo w kieszeni, ale jeden błąd sprawił, że faworyt znów wypadł z rytmu i pozwolił Boninowi wrócić do gry. W siódmej odsłonie Polak trafił piękną kombinacją trzech ciosów i choć Harrison pokazał, że nie zrobiło to na nim wrażenia, znów zamknął się w sobie, stracił flow. W ósmym starciu Bonin boksował równie dobrze, a może to Audley zupełnie nie mógł się odnaleźć. "Byk" trafiał lewym prostym, dokładał prawy, a nawet starał się wydłużać kombinacje. Mistrz olimpijski nie miał odpowiedzi.

Raz jeszcze obraz walki zmienił się po mocnym ciosie Audleya. Prawy podbródkowy zranił Bonina w dziewiątej rundzie. Harrison poczuł krew i ruszył do ataku. Trafiał czysto i bardzo mocno, znów był sobą w najlepszym wydaniu. Polak odpowiadał i nie był zagrożony nokautem, ale zbierał lanie z rąk tymczasowo pewnego siebie faworyta. Właśnie wtedy sędzia John Keane z nieznanego nikomu powodu przerwał walkę. Szkoda to komentować.

ALE...

Racja, żadnego pogromu nie było. Polakiem, z którym Audley Harrison wygrał bezdyskusyjnie był 30-letni Piotr Jurczyk (wówczas 9-8, 5 KO). Walka odbyła się w październiku 2001 roku na gali w Glasgow. Młodsza wersja mistrza olimpijskiego z Sydney potrzebowała dwóch rund na zakończenie pojedynku. Dzieła dokonał potężny prawy na korpus, wcześniej jednak "A Force" przyjął swoje od bojowo nastawionego Polaka, który dzielną postawą sam sprowadził na siebie gniew Harrisona.

CZŁOWIEK, KTÓRY MIAŁ MARZENIA

- Zawsze powtarzam: bardzo łatwo jest zrezygnować ze swoich marzeń, pragnień, nadziei, ale wszelkie niepowodzenia mogą skończyć się powrotami. I oto jestem – 41 lat, w życiowej formie, nigdy się nie poddaję. Pozbyłem się wszystkich demonów, a moje umiejętności nie zanikają - przekonuje Harrison, który w lutym jako pierwszy zawodnik w historii po raz drugi zwyciężył w popularnym turnieju Prizefighter.

Ten triumf wskrzesił jego karierę i zapewnił jeszcze jedną, tym razem chyba naprawdę ostatnią szansę. 27 kwietnia na gali w Sheffield "A Force" przetestuje niepokonanego Deontaya Wildera (27-0, 27 KO). Najbliżsi rywale znają się bardzo dobrze, bo w przeszłości sporo ze sobą sparowali. Pojawiła się nawet plotka, że Audley podczas jednej z takich sesji zafundował niepokonanemu Amerykaninowi nokdaun, ale w rzeczywistości było odwrotnie.

- Nie rzuciłem Wildera na deski podczas sparingu. Stało się dokładnie odwotnie - szczerze wyznał Harrison. - Moja logika jest prosta. Wybieram największe ryzyko dla największej nagrody. Jeśli z kimkolwiek przegram, to będzie koniec. Zaczynamy!

Jednego nikt mu nie odmówi. Pamiętając, jak zakończyła się poprzednia potyczka z niepokonanym prospektem, Harrison znów decyduje się na odważny krok i przyjmuje niebezpieczną walkę, mając tylko cztery tygodnie na przygotowanie.

- Moje marzenia to moje marzenia. Pojawiają się w mojej głowie, a nie w głowie kogokolwiek innego. Ta podróż zakończy się zdobyciem tytułu mistrza świata. Właśnie dlatego ją rozpocząłem i tak zamierzam ją skończyć. Myślę, że dostanę jeszcze swoją szansę. To mogą być same trudne walki, jestem na to gotowy.  Nie porzucajcie marzeń, one są naszym wybawieniem!

Za co szanuję Harrisona? Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć. Doskonale rozumiem każdego kibica, który zarzeka się, że już nigdy nie obejrzy jego walki. Sam mówiłem to samo, kiedy przestraszony "A Force" nie zadał ciosu w pojedynku z Haye'em. Złośliwi nazywają go "Fraudley" lub "A-Farce", w Polsce mówimy "Omdlej". W opinii wielu jest najbardziej niespełnionym brytyjskim talentem ostatniej dekady, on jednak od dawna nie zważa na słowa innych. A kiedy zapewnia, że to jeszcze nie koniec, część mnie chce mu wierzyć.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

Przygodę z Bokser.org rozpoczął w 2009 roku, obecnie zastępca redaktora naczelnego serwisu. Twórca artykułów i felietonów. Z ramienia portalu relacjonuje gale z Polski i Europy. W swoim dziennikarskim CV posiada wywiady z Royem Jonesem Jr, Evanderem Holyfieldem, Shannonem Briggsem, Oliverem McCallem, Olą Afolabim czy choćby ostatnimi wielkimi mistrzami wagi ciężkiej - braćmi Kliczko. Od lutego 2014r. także dziennikarz redakcji sportowej Super Expressu.

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Kukiz14
Data: 31-03-2013 18:21:34 
Top 3 HW w historii.
 Autor komentarza: Vroo
Data: 31-03-2013 18:22:03 
Walkę Bonina z Hayem też za wcześnie przerwano, chyba nie było tam reguły 3 knockdownów.
 Autor komentarza: Dudas (Redaktor bokser.org)
Data: 31-03-2013 18:26:11 
Kukiz14 - po części dla takich komentarzy napisałem ten tekst, poważnie. Na pewnym zagranicznym forum spędziłem kiedyś pół nocy, śledząc wpisy na temat Audleya. Wciągnęło mnie bardziej niż dobra książka. Stać Was na więcej, zapraszam. Pamiętajcie tylko, że wulgarne wpisy będą karane. Trzymajcie poziom.
 Autor komentarza: Kukiz14
Data: 31-03-2013 18:32:59 
Nie no to taki luzny zart :)

Tak naprawdę, to mysle ze Harrison jest przez wiekszosc ludzi zbyt pochopnie oceniany po zenującej porazce z Hayem. Moze nie byl wybitnym piesciarzem, ale przynajmniej pokazuje że potrafi nawet jak go skreslają, co ukazał np, ostatni PrizeFigfhter. Szału w jego karierze napewno nie było, ale nie można powiedzieć że to klener/bum. Poprostu przyzwoity zawodnik, choc oczekiwano po nim więcej.
 Autor komentarza: os8
Data: 31-03-2013 18:38:00 
Bardzo fajnie Dudas, że wziąłeś Audleya pod lupę :)

Już pisałem wcześniej, że ludzie oceniają go przez pryzmat porażek z Hayem i Pricem. A z komentarzem Kukiza powyżej się zgadzam w całości.
 Autor komentarza: khorne
Data: 31-03-2013 19:17:35 
Panie Dudas, a kiedy bedziecie karali ludzi pokroju copa za permanetne obrazanie nie tylko uzytkownikow, ale i calego narodu ?
Szkoda, ze takiej konsekwencji doczekac sie nie mozemy. Zenada.
 Autor komentarza: bak
Data: 31-03-2013 19:21:37 
To chyba będzie najlepszy przeciwnik Wildera do tej pory... nie ma co...
 Autor komentarza: Ernesto
Data: 31-03-2013 19:56:56 
Warto dodać, że Harrison 6 razy przegrywając w karierze zrewanżował się 3 razy wygrywając, więc na czysto Ci którzy z nim wygrali:
- absolutny top obecnej HW David Haye
- świetny prospekt David Price, który musi odbudować swoją karierę w rewanżu z Thompsonem.
- solidny Guinn (7 lat temu był jeszcze dobry)

Od początku kariery Audley był odważnie prowadzony, myślę, że gdyby dostał szanse o mistrzostwo świata w latach 2000-2004 byłby mistrzem, a tak był posiadaczem mało znaczącego WBF wagi ciężkiej.

Na chwilę obecną odbudował karierę i pokonał Rogana, z którym porażka sprzed kilku lat była mu tak często przecież wypominana. Jeżeli zwycięży z Deontayem Wilderem ma realne szanse na wysokie noty w rankingu + pojedynek z kimś z topu, a Kliczko łatwego przeciwnika zwęszy i na 100% do dobrowolnej weźmie. Wtedy by Harrison musiał pokazać co umie, nie dać się znokautować.

Nie jestem jakimś tam fanem Harrisona, ale jeśli taki scenariusz by się spełnił to Harrison pokonując cudem Kliczkę przeszedłby do historii. (każdy kto go pokona zresztą) Z pewnością w brytyjskiej wadze ciezkiej byłby wymieniane w top 10 HW.
 Autor komentarza: Drake
Data: 31-03-2013 20:12:48 
Khorne masz racje kilka razy widzialem komentarze tego osobnika na tym forum obrazajace nas jako naród i zawsze sie zastanawialem dlaczego nikt z tym nic nie zrobi, wogóle nie rozumiem dlaczego on jest na tym forum... jak ma takie z Nami problemy nie spada na forum angielsko jezyczne trzeba a nie wpuszczac ludzia swoje wypociny na ile sie da. Ale faktem jest ze poziom moderacji jesli chodzi o jego osobe czasem byl bardzo zalosny.
 Autor komentarza: anonim1928
Data: 31-03-2013 20:20:31 
Ernesto - Nie poniosła Cię fantazja? :D
 Autor komentarza: bak
Data: 31-03-2013 20:29:45 
@Ernesto

Ty piszesz to na żarty? Przecież Harrison dostał oklep od Haye'a (który został zdeklasowany przez Wladimira), Price'a (który poległ z dziadkiem Thompsonem przez nokaut). Pas Mistrza Europy w 2010 roku zdobył wielkim fartem- przegrywał do ostatnich sekund z journeymanem Sprottem, Michael ogrywał go jak chciał. Oczywiście patrząc na całokształt kariery Audley to dobry pięściarz, ale dawać mu chociażby 1 % szans z Wladimirem poprzez pryzmat 3 rundowych walk z Roganem i Rossy'm w Prizefighterze to obraza dla takiego wielkiego mistrza jakim jest Kliczko ;)
 Autor komentarza: Ca5ini
Data: 31-03-2013 20:35:45 
i jeszcze wodka - pogromczyni Tomka :)
 Autor komentarza: noclipek
Data: 31-03-2013 20:48:29 
@bak


Serio? Haye zdeklasowany przez Władimira? Taka opinia wyklucza cię z jakiejkolwiek poważnej dyskusji o boksie. Z takim postrzeganiem rzeczywistości nadawałbyś się do grona pseudo eksperów z polskiegoringu.
 Autor komentarza: KOSTROMA
Data: 31-03-2013 20:54:19 
Osoba Harrisona nieodmiennie kojarzy mi się z Andrzejem Gołotą.Świetny amator wielkie oczekiwania i wielkie rozczarowania, prawdopodobnie nie najlepsza psychika ale wielka , szczera ambicja sportowa w pragnieniu zdobycia tytułu mistrza świata.Harrison podobnie jak Gołota nie odejdzie z boksu doputy ,dopuki nie zrealizuje swojego marzenia co jest niestety nie możliwe.
 Autor komentarza: boksjor
Data: 31-03-2013 21:13:21 
Rozmawiałem z Tomkiem Boninem i uważał walkę z Audleyem za najlepszą w swojej karierze, ale jednocześnie za największą niewykorzystaną szansę. Co do przerwania walki, do teraz nie może tego przeboleć. Bonin był dobrym pięściarzem, ale dostawał w większości tak żenujących rywali, że patrzymy na niego niestety jak na klasycznego bumobijcę. Dla mnie był bardziej ofiarą kiepskiej promotorki, bo wszystko było ustawione pod Wawrzyka, a on był na bocznym torze. Pod koniec kariery wystawiono go nawet cycowi, żeby dopisał go sobie do rekordu.
 Autor komentarza: KOSTROMA
Data: 31-03-2013 21:18:20 
bak Walka Kliczko vs Haye dobre ,bokserskie szachy.Bardzo wysoki poziom techniczno-sportowy walki coś co w ostatnich bardzo rzadko dane jest oglądać w wadze ciężkiej.Widoczne zwycięstwo punktowe Kliczki po trudnej dla obydwu walce.Haye nastawił się na bicie z defensywy potężnej kontry a przy nieskuteczności takiej taktyki zwycięstwo punktowe nacierającego boksera dość prawdopodobne.Problem polega na tym ,że Brytyjczyk nie jest bokserem specjalizującym się w walce w półdystansie w związku z czym jest poniekąd zmuszony walczyć w taki a nie inny sposób z kimś pokroju Władymira.To co nie do końca sprawdziło się w konfrontacji z Władymirem prawdopodobnie świetnie zadziałało by z dużo wolniejszym ,słabszym w defensywie i trapionym przez liczne kontuzje Vitkiem.Wracając do walki Wład vs Haye bardzo wysoko postawiona poprzecznaka dla Ukraińca o żaddnej deklasacji mowy być nie może.Widzą ją tylko ci ,którzy chcą ją zobaczyć.
 Autor komentarza: ozi123
Data: 31-03-2013 21:36:27 
bak
Jeżeli w walce Haye vs Klitschko widziałeś jakąkolwiek deklasacje to sry ale nie masz żadnego pojęcia o tym sporcie kolego. Deklasacja miała miejsce w przypadku walki Harrison-Price , Haye vs Bonin . Walka w której obaj panowie sobie niczego nie zrobili , dodatkowo ten mniejszy jeszcze urwał większemu 3-4 rundy , a ty nazywasz to deklasacją? no sry ale nie powinieneś jeszcze zabierać prawa głosu w tematach na których się nie znasz. Pooglądaj walki topowych zawodników z większości wag , przede wszystkim walki eliminacyjne , o pasy , i tak za jakiś rok , dwa zacznij zabierac głos na tej stronie.
Pozdrawiam ;]
 Autor komentarza: Matys90
Data: 31-03-2013 22:12:58 
Oj tam, zostawcie baka, to jest młodzieniec, który od niedawna interesuje się boksem i dla niego bracia Kliczkowie to jest cała historia boksu :)
 Autor komentarza: gerlach
Data: 31-03-2013 22:13:01 
Harrison to katastrofa. Moze mam pecha, ale co go ogladam to dostaje lomot ala Golota
 Autor komentarza: bane777
Data: 31-03-2013 22:39:12 
Bak ma rację , uciekanie po ringu przez Haye niczym kurczak oddało idealny obraz tej walki, Kliczko wygrał bodajże w stosunku 119 do 111, całkowita deklasacja
 Autor komentarza: noclipek
Data: 31-03-2013 22:43:30 
@bane777
Ciebie jako naczelnego hejtera haye'a również powinno się wyłączyć z dyskusji.
 Autor komentarza: Matys90
Data: 31-03-2013 22:47:58 
Nie wiem gdzie ktokolwiek widział taką punktację jak "119 do 111" :D
 Autor komentarza: os8
Data: 31-03-2013 23:09:12 
Powiem, że scenariusz jaki opisał Ernesto byłby bardzo ciekawy :) i nie miałbym nic przeciwko temu. Za tego rodzaju niespodzianki ja i na pewno nie tylko ja kocham boks :). Jak będzie dowiemy się niebawem.

Odnosząc się do dyskusji, pamiętam jaki miałem niedosyt po Kliczko-Haye, ale przynajmniej byłem szczęśliwy, że ktoś postawił Władkowi jakiś opór i walka była rzeczywiście jak szachy. To o czym piszecie, albo pokazuje deficyt w wadze ciężkiej, albo że część kibiców jest malkontentami. Po walce pamiętam jak 2/3 osób pisało jaki to Haye żenujący, jakie ma braki w wyszkoleniu, że poza refleksem nic nie pokazał i ogólnie tragedia. Nie zgadzałem się wtedy, nie zgadzam się dzisiaj. Teraz czytam jak większość tęskni za Hayemakerem. Czyli tak jak zawsze, nie doceniamy w trakcie kariery, a po jej końcu lub przerwie.
 Autor komentarza: os8
Data: 31-03-2013 23:10:50 
I nie mówię tu o konkretnych osobach, tylko o tendencji.
 Autor komentarza: rogal
Data: 01-04-2013 00:18:19 
Powiem krótko:

Dla mnie w tamtej walce lepszy był "Boniek" , przerwanie bezsensowne.

Szkoda tego TKO, bo dzisiaj Bonin byłby inaczej wspominany, a tak o jego angielskiej batalii wiedzą tylko najwięksi pięściarscy wariaci ;)

Super cykl i tekst, winszuję !

pozdrawiam
 Autor komentarza: Matitbg91
Data: 01-04-2013 00:33:04 
@ozi

A czego oczekiwałeś po typie którzy by wybronić swoich Panów Kliczków wypisuje brednie typu, że Vitali w walce z Dereckiem miał złamaną rękę?

To autentyk, żaden mój sakrazm, przeinaczenie, ten idiota użył słowa "złamaną"
 Autor komentarza: Matitbg91
Data: 01-04-2013 00:33:50 
miało być żaden mój sarkazm*
 Autor komentarza: WARIATKRK
Data: 01-04-2013 20:23:59 
Haye pokazał niesamowita technikę, obronę i zwłaszcza balans z Kliczko
 Autor komentarza: 80olsen
Data: 01-04-2013 22:30:28 
Przecież Bońka wykręcili w tamtej walce,Tomek to wygrywał,zakończenie walki bardzo dyskusyjne.Jak ktoś wyżej napisał,gdyby to wygrał inaczej byłby dziś postrzegany.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.