ALVARADO WZIĄŁ REWANŻ. BĘDZIE TRYLOGIA!
Poprzednim razem zwyciężył ten, który pierwszy zranił przeciwnika. Dziś nie miało to miejsca. W walce wieczoru na gali w Mandalay Bay w Las Vegas Mike Alvarado (34-1, 23 KO) udanie zrewanżował się Brandonowi Riosowi (31-1-1, 23 KO) za pierwszą w karierze porażkę, wygrywając po dwunastu zaciętych rundach minimalnie, ale jednogłośnie i zdobywając tytuł WBO Interim w wadze junior półśredniej. Sędziowie punktowali 115-113, 115-113 i 114-113. Z ich decyzją trudno się nie zgodzić, a wynik oznacza jedno - za kilka miesięcy zobaczymy ich trzecią walkę.
"Bam Bam" rozpoczął bardzo mocno. Gonił rywala po ringu, waląc bombami z obydwu rąk, ale w pierwszych trzech minutach wyraźniejsze były nieliczne ciosy Alvarado, który kilka razy czysto trafiał nacierającego Brandona, co oczywiście spotykało się jedynie z uśmiechem ze strony faworyta. W drugim starciu Alvarado był już aktywniejszy, ale po dwóch spokojniejszych minutach Rios naruszył go po raz pierwszy, a dokonał tego... lewym prostym. Zamroczony "Mile High" chwiał się na nogach, ale najtrudniejsze chwile udało mu się przetrzymać. W końcówce poszedł na wojnę i po gongu to on się uśmiechał, pokazując wszystkim, że jeszcze nic nie zostało przesądzone.
Tak było w rzeczywistości. Rios miał przewagę, ale nie pamiętał o ostrożności i przyjął piekielny prawy sierpowy, po którym sam miał niemałe kłopoty. Na sekundę musiał nawet sklinczować, ale już po chwili był gotowy na kolejną ostrą wymianę, a na jego twarzy znów widniał uśmiech. W czwartej rundzie czystych ciosów było już mniej, lecz można było odczuć, że to jedynie cisza przed burzą. "Bam Bam" nie spełnił obietnicy o wykończeniu przeciwnika w piątej rundzie. W porównaniu do pierwszej walki, tym razem Alvarado stanowił trudniejszy cel. Więcej się poruszał, lepiej się bronił i boksował bardziej ekonomicznie. Po dwóch lepszych odsłonach, w siódmej Mike wyraźnie odpoczywał i oddał inicjatywę Brandonowi.
W ósmej rundzie to "Mile High" trafiał mocniej i wyraźniej, a Rios przechodził drobny kryzys. W końcówce znów zrobiło się gorąco, kiedy obydwaj wymienili potężne bomby, ale nie zatarło to dobrego wrażenia, jakie Alvarado zostawił w pierwszych dwóch minutach. Rios prawdopodobnie zapisał na swoje konto dziewiąte starcie, choć i tym razem Mike starał się zaznaczyć końcówkę, licząc na to, że uda mu się skraść tę odsłonę. Garcia miał wiele uwag do swojego podopiecznego, ale Rios nie potrafił niczego zmienić w swoim boksie. Krążący wokół niego przeciwnik pozostawał nieodgadnioną zagadką. Brandon nie potrafił się do niego dobrać i zwycięstwo wymykało mu się z rąk, kiedy Alvarado wydłużał dystans i odmawiał wymian.
Jedenasta runda należała do Riosa. Bezlitosny "Bam Bam" na moment zamienił się w boksera, ale szybko zorientował się, że lepiej wychodzi mu frontalny atak. Alvarado był już nieco zmęczony i choć odpowiadał, Rios przyjmował jego ciosy niewzruszony. Tym razem nie wystarczyło już samo zaakcentowanie konćówki, bo na przestrzeni trzech minut wyraźnie lepszy był Brandon. Dwunaste starcie "Mile High" przeboksował jak zawodnik pewny zwycięstwa, ale po ostatnim gongu obydwaj unieśli w górę ręce, spodziewając się punktowej wygranej.
Nie umie? Po walce otwarcie przyznal ze sa na remis, poprostu chce trzeciej walki, to normalne skoro kazdy chce to zobaczyc.
Ale wydaje mi sie, ze czolowi Europejczycy by mieli z nimi duze szanse. Co prawda czolowi Latynosi naprawde walcza niezwykle twardo, ale jest chyba cos takiego jak supremacja taktyczno-techniczna w boksie.
Ktory z Europejczykow moglby im tak naprawde zagrozic!?
Dokładnie, włąsnie na takich rewanżach najłatwiej zarobic u buków.
Bo boks jest popularny u latynosów większe pieniądze dla bokserów więcej zdolnych chłopaków chce boksować .
W USA problem jest że jest futbol amerykanski , baseball , koszykówka i tam zarobić $1 mln to nie wyczyn . W Europie jest piłka nożna ... jeżeli idziesz do silnej ligi to zarobki kilkadziesiat tys euro miesiecznie są w zasięgu praktycznie każdego .
Początkujący bokser nie ma praktycznie żadnego wsparcia i praktycznie żadnych pieniędzy za walkę .
Stoją dwa bawoły i się okładając czekając na ciosy.
" - No uderz mnie no uderz...
- i ten go uderza,
- i tam ten się śmieje
żałosneeee !
Alvarado jest z pochodzenia latynosem ale to Amerykanin, nie latynos on nawet po hiszpansku mowic nie potrafi. Walka na wyniszcenie, moze zrbia im ppv, zarobia solidnie bo przy takich walkach ich kariery dlugo juz nie potrwaja, nie na takim poziomie przynajmniej. Nie bylo tu zbyt duzo boksu, garda i oddanie, troche wiecej ruchu pokazal High Mike i wygral zasluzenie. Walka choc zacieta to raczej czysta, widac ze sie szanuja za serca do walki.
Jaki boks Bruce'a Lee? Przeciez on był mistrzem karate,w boksie miał 6 stoczonych 'zawodowych' walk , to po pierwsze , a po drugie walki w jego stylu zupełnie inaczej wyglądałyby w rzeczywistości niż to co możemy zobaczyć na filmach(wiadomo tam uderzenia są na niby).
A po trzecie to wyraz "epoka" nie może być używany do określenia tak nieodległych czasów (40 lat temu) . Epoka to coś znacznie więcej niż wiek( a on ma 100 lat ). Także lepsze określenie byłoby "wstydzę się swoich czasów" lub coś innego.
A to że bokserzy się uśmiechają podczas przyjmowania ciosów nie jest żałosne a raczej godne podziwu , że są tacy twardzi , a przez to też osłabiają psychicznie przeciwnika , w ten sposób pokazując że jego ciosy nic nie ważą.
Pozdrawiam
starałem sie przeanalizować Twoja wypowiedź, ale naprawdę nie mam pojęcia o co Ci chodzi. Może rozwiń swoją wypowiedź. Słaba walka? Co Ty bredzisz.. Może walka nie miała charakteru zimnej kalkulacji jak Crawford- Prescott, ale żeby nazwać taką walkę żałosną? Jestem ciekaw Twojego uzasadnienia, bo totalnie tego nie rozumiem..
Co z tego czego był mistrzem ?(tak apropo był mistrzem kung fu i swojego nowo stworzonego stylu jeet kune do, z drewnianym karate ma to tyle wspólnego co linijka z ekierką) Walczył w wielu dyscyplinach a na filmie i tak nie mógł nic pokazać na maxa bo raz już odwiną to by gościa zabił. W jednym z momentów "Wejścia Smoka" jedno rozpędowe kopnięcie jest prawdziwe, to jest potwierdzony fakt.
Miałem okazję zobaczyć parę archiwalnych nagrań to co potrafił i gdy widzę jego kunszt wojownika, bitnika a kunszt w/w panów latynosów to aż żal.
Ci ludzie dziś pokazali tylko okładanie się pięściami. Widać było że sobie pasowali, uników jak na lekarstwo, z resztą z boksem technicznym całe ich wykonanie nie miało dużo wspólnego, wyglądało jak amatorskie rypanie - żenada, tragedia.
Co do epoki to właśnie jak w piłce i gdziekolwiek w sporcie ewolucje zachodzą nieco szybciej, boks ewoluował. Są przypadki gdzie te ewolucje wcale nie odbiły swego piętna w rzeczywistości jak np.dzisiaj, ale są też przykłady gdzie w starych czasach boksu przerastał swoją epokę - np. C. Clay czy B. Lee.
Natomiast te uśmieszki pokazują, że ich ciosy chuja dają. Do Riosa mógłby wyskoczyć taki trochę cięży Miki Garcia albo jego brat i by nie było głupawych bananów na twarzy. Bracia Garcia są dowodem na ewolucję boksu na bardzo wysoki poziom.
Nie bardzo rozumiem o co masz żal. Wiadome było jak ta walka będzie wyglądało. B.Riosa nikt nie podejrzewa o posiadanie finezji i zaskakującej techniki. Ten gość ma świetną kondycję, niesamowitą odporność i jest naprawdę śmiesznym gościem prywatnie. Nic ponad to. Zaskoczył mnie tylko Alvarado, bo wyciągnął konsekwencje z porażki i trzymał się słusznej taktyki. Tobie się nie podobało, trudno. Rozumiem nawet tego powody, ale przyrównywanie ich do Bruce'a Lee nie ma sensu. Lee był jednostką wybitną, mistrzem niesamowicie rozwiniętym zarówno mentalnie, jak i fizycznie. Takiej osoby w znanej nam cywilizacji raczej już nie spotkasz. Lee poświęcił całe życie, by udoskonalić ciało i umysł. Siedział w klasztorze, słuchał mądrych ludzi, nie chodził na imprezy ani panienki, nie pił alkoholu, więc nic go nie blokowało, a przynajmniej do czasu robienia kariery. Dzisiaj panowie mieli dać bitkę i przynajmniej częściowo im się to udało. Jednak na rewanż w PPV to za mało moim zdaniem, chyba, że puszczą to za 20$, dadzą kogoś znanego w undercardzie, to powinno się sprzedać.
A Broner by ich osmieszyl.
10-9
10-9
9-10
9-10
10-10
9-10
10-9
9-10
10-9
9-10
10-9
9-10
(:
Wygrał mniej twardy(bo nie można powiedzieć miękki) bokser który potrafił przygotować odpowiednią taktykę, nad twardzielem na chama dążącym do wymian.
Zwycięstwo taktyki(myślenia) nad młócką.
1,2,5,6,7,11 - Rios.
Świetna walka.
"...
Rundy były bardczo wyrównane, Bam Bam wywierał presję, jednak to Mike atakował mądrzej i celniej. Jak dla mnie zasłużona wygrana i czekam na trzeci pojedynek!"
Zgadzam się. Dlatego większość rund na mojej karcie punktowej powędrowała na konto Alvarado.
Również czekam na kolejną walkę i mam nadzieję, że Mike znów będzie górą.
Krzyzak
" No nareszcie Rios przegrał , te jego uśmieszki mnie wkurzały"
Mnie też. Zawsze... Jakoś nie przepadam za prymitywnymi bokserami.
Niestety to pokazuje sferę wiedzy i zainteresowań większości użytkowników tego portalu.
Walkę obejrzałem od 4 rundy i bardzo mi się podobała. Z tego co widziałem, Alvarado spokojnie wyboksował Riosa, który jednak jest krytycznie jednowymiarowy. Półdystans, głowa w dół, garda i jakieś serie po 2-3 ciosy. Obaj mają słabe obrony, dużo zbierają, Riosa nie wie, do czego służą nogi. Taki styl, ale użycie nóg nie tylko nie zaszkodzi, ale przede wszystkim pomoże.
Po tym, co widziałem, sądzę. że Bradley, Marquez, Pacman powinni spokojnie pokonać zarówno Riosa, jak i Mike'a w bezpośredniej konfrontacji.
zenada
Generalnie, pierwsza połowa walki dla Riosa, druga dla Alvarado. Mike niby trochę więcej ciosów trafionych, ale ciosy Riosa mocniejsze, co widać też po twarzy Mike'a. Jesteśmy w każdym bądź razie świadkami tworzenia historii jak w przypadku walk Marqueza z Pacquiao, starszego Marqueza z Vazquezem i Gattiego z Wardem.
Jedno ale mam - 161 funtów Riosa to już jest lekka przesada, facet musi przestać się zapuszczać jak Toney między walkami.
A w 140 funtach coraz ciekawiej, bo myślę, że Prowodnikow powinien jednak ze swoimi 150 lbs w dniu walki trzymać się junior półśredniej, podobnie ten ciekawy "prawie Whitaker" - Crawford, który ładnie wyboksował Prescotta, który wcale taki prymitywny nie jest, z Alvarado wyglądał jak urodzony outside-boxer, przynajmniej do pewnego momentu ;)
morales - barrera ;)
gdy doszlo do konca 12 rundy juz wiedzialem ze dadza zwyciestwo mikeowi zeby miec 3 walke.....jak dla mnie ok, osobiscie mialem remis