KOLEJNY POWRÓT JEREMY'EGO WILLIAMSA
Zapowiadany od dawna powrót do ringu zafunduje nam Jeremy Williams (42-5-1, 35 KO), niegdyś znakomity amator (pogromca m.in. Dariusza Michalczewskiego) i pretendent do tytułu zawodowego mistrza świata (w 1996 roku przegrał walkę o wakujący tytuł WBO z Henrym Akinwande). 30 marca ''Half-Man, Half Amazing'' zmierzy się w Waterloo z Travisem Fultonem (19-31-1, 19 KO). Stawka - mistrzostwo świata...WBU wagi ciężkiej.
- Chcę zostać pierwszym mistrzem świata o mieszanym pochodzeniu rasowym (Williams zapomniał choćby o Davidzie Haye'u - przyp. red.). Pragnę udowodnić coś samemu sobie, nie myślę o opinii innych. Jestem teraz w najlepszej kondycji emocjonalnej w życiu. Boks to sport, w którym nastawienie mentalne jest kluczem. Ludzie pytają: co znaczy tytuł WBU? Odpowiadam - tytuł jest wart tyle, ile jego posiadacz. Kiedyś walczyłem dla pieniędzy, teraz robię to dla prestiżu. By nadać tytułowi WBU całkiem nowe znaczenie, potrzebuję walki z kimś takim, jak np. Kimbo Slice, żeby było o tym głośno - rzecze Williams.